Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata o pomorskiej służbie zdrowia. Jak wyleczyć system opieki zdrowotnej na Pomorzu? Debata "Dziennika Bałtyckiego" [zdjęcia]

Dorota Abramowicz
Debata o kondycji służby zdrowia na Pomorzu zorganizowana w Teatrze Wybrzeże przez redakcję "Dziennika Bałtyckiego" [23.04.2018]
Debata o kondycji służby zdrowia na Pomorzu zorganizowana w Teatrze Wybrzeże przez redakcję "Dziennika Bałtyckiego" [23.04.2018] Karolina Miształ
Co jest największym problemem pomorskiej służby zdrowia? O postawienie diagnozy oraz wskazanie, jakie lekarstwo należy jak najszybciej zaordynować, poprosiliśmy uczestników debaty zorganizowanej wczoraj w Teatrze Wybrzeże przez naszą redakcję.

System opieki zdrowotnej wymaga zmian systemowych, opracowanych przez niezależnych ekspertów. Po drugie, potrzebny jest zastrzyk finansowy, a po trzecie, dobra współpraca wszystkich zainteresowanych stron. Takie wnioski można wysnuć z debaty w ramach Medycznego Forum Zdrowia, do którego zaprosiliśmy:

  • Elżbietę Rucińską-Kulesz, dyrektor pomorskiego oddziału NFZ,
  • Jolantę Sobierańską-Grendę, prezes spółki Szpitale Pomorskie,
  • Annę Czarnecką, przewodniczącą Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku,
  • lekarza wojewódzkiego Jerzego Karpińskiego oraz
  • Andrzeja Sokołowskiego, prezesa zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych.

Zobacz też:

Kondycja służby zdrowia. Pomorze nie jest wyspą

Brak dostępności do opieki specjalistycznej i niektórych zabiegów oraz brak lekarzy i pielęgniarek to zdaniem dr. Jerzego Karpińskiego największe bolączki pomorskiej opieki zdrowotnej.

- Potrzebne jest zwiększenie miejsc i nakładów na kształcenie, bo średnia wieku internistów to 55 lat, pediatrów - 58 - przypominała Elżbieta Rucińska-Kulesz, dodając, że problemy Pomorza są takie same jak w całym kraju.

Dyrektor NFZ wymieniła trzy główne zagrożenia w ochronie zdrowia.

  • Pierwsze to nakłady w ochronie zdrowia,
  • druga jest kwestia zasobów lekarzy i pielęgniarek,
  • trzecie zaś to poziom wynagrodzeń.

- Chociaż nakłady, jak deklarował minister Łukasz Szumowski, mają wzrosnąć (łącznie między 2018 a 2024 r. powinny sięgnąć ponad 830 mld zł), to same dodatkowe pieniądze bez ustalenia priorytetów wydatków mogą nie poprawić dostępności do świadczeń - przestrzegała dyrektor NFZ w Gdańsku. Stąd potrzeba zaproponowanej przez ministra „Debaty o zdrowiu”, która pomoże ustalić kierunek zmian.

Elżbieta Rucińska-Kulesz zwróciła także uwagę na konieczność uszczelnienia wydatków, by pieniądze z systemu nie uciekały.

Debata o służbie zdrowia. Problemem są... politycy?

- Moi poprzednicy mówili o efektach - stwierdził dr Andrzej Sokołowski. - Problem i przyczynę widzę w politykach. Nie jest ważne, czy podniesiemy nakłady, pensje czy zatrudnimy kolejne dwie pielęgniarki. W Polsce nie mamy systemu.

Problem i przyczynę widzę w politykach. Nie jest ważne, czy podniesiemy nakłady, pensje czy zatrudnimy kolejne dwie pielęgniarki. W Polsce nie mamy systemu.

Dr Sokołowski przypomniał opracowaną już w 2001 r. przez grupę ekspertów kompleksową ustawę o ochronie zdrowia. Ustawa nie weszła w życie, bo bardziej od argumentów merytorycznych liczyły się względy polityczne. Skutkiem braku myślenia systemowego jest bałagan i marnotrawstwo. Jako przykład podał sytuację sektora prywatnego.

- Członkowie mojego stowarzyszenia od 1996 r. włożyli w system prawie 7 mld złotych - mówił prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych. - Były to pieniądze własne i pożyczone. I do dziś nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy np. prywatne szpitale onkologiczne będą potrzebne czy nie. A prywatny sektor wymaga trwałości i przewidywalności. Póki nie zbudujemy systemu ponadpartyjnego, nic się nie zmieni, gdyż każdy pomysł uznany za partyjny będzie aktualny, póki kolejna partia nie wysadzi go w powietrze. Jedna partia weźmie wzorzec z Portugalii, druga z Ukrainy.

Póki nie zbudujemy systemu ponadpartyjnego, nic się nie zmieni, gdyż każdy pomysł uznany za partyjny będzie aktualny, póki kolejna partia nie wysadzi go w powietrze. Jedna partia weźmie wzorzec z Portugalii, druga z Ukrainy.

Dlatego Andrzej Sokołowski zaproponował, by każdego polityka ubiegającego się o elekcję wyborcy najpierw pytali, co zamierza zrobić z systemem ochrony zdrowia w swoim zakresie kompetencji. Jak go sobie wyobraża w przyszłości i z jakiego europejskiego kraju zamierza brać przykład. Dopiero wtedy będzie można podjąć decyzję o głosowaniu.

- Trzeba słuchać nie polityków, ale ekspertów - stwierdziła Anna Czarnecka. - Na Pomorzu ich nie brakuje. Nie raz słyszałam, że Gdańsk ma pionierskie rozwiązania. I są one skuteczne.

Czytaj również:

Jolanta Sobierańska-Grenda dodała, że na Pomorzu na szczęście polityki w zdrowiu jest niewiele. Przed dwoma laty został zawarty „zdrowotny” pakt dyrektor NFZ z marszałkiem województwa pomorskiego oddzielający kwestie zdrowotne od politycznych. O „twórczej współpracy” mówił także dr Jerzy Karpiński.

- Na łóżku wszyscy jesteśmy równi - dodała Elżbieta Rucińska-Kulesz, która komentując kwestię nieprzewidywalności i nietrwałości systemu, przypomniała tylko, że od 1989 roku mamy już dwudziestego ministra zdrowia. - Chciałoby się, by w zdrowiu zapanował spokój... - westchnęła.

Kondycja pomorskiej służby zdrowia. Na dole tabeli wynagrodzeń

O dramatycznym braku pielęgniarek i położnych - tylko w pomorskich szpitalach jest 350 wakatów, w domach pomocy społecznej 170, czyli razem ponad 500 - mówiła Anna Czarnecka. Nie brakuje chętnych na studia pielęgniarskie, ale absolwenci skuszeni lepszymi warunkami pracy i płacy wjeżdżają z kraju. A wykształcenie nie jest tanie - jeden rok studiów pielęgniarskich to 30 tys. złotych. Pomnóżmy to przez pięć lat...

- Jesteśmy na samym dole tabeli wynagrodzeń - wskazywała przyczyny przewodnicząca OIPiP. - Bez podwyższenia płacy nie ma w ogóle szans, by jakkolwiek inny mechanizm przyciągający do tej pracy zafunkcjonował. Kolejną kwestią jest poprawa naszych warunków pracy, niezależnie od tego, czy pielęgniarka pracuje w prywatnej, czy w publicznej placówce.

Według doktora Karpińskiego powinna być ustalona strategia płac w służbie zdrowia. Niedopuszczalne jest, by poszczególne grupy zawodowe osobno załatwiały u ministra podwyżki.

Bez podwyższenia płacy nie ma w ogóle szans, by jakkolwiek inny mechanizm przyciągający do tej pracy zafunkcjonował. Kolejną kwestią jest poprawa naszych warunków pracy, niezależnie od tego, czy pielęgniarka pracuje w prywatnej, czy w publicznej placówce.

Niespełnione obietnice

Jolanta Sobierańska-Grenda przypomiała także, że wzbudzająca wiele kontrowersji wśród naszych Czytelników konsolidacja szpitali marszałkowskich tak naprawdę wyprzedziła wprowadzoną w ubiegłym roku ustawę o sieci szpitali. - Okazało się, że zarządzanie przez jednego właściciela kilkoma podmiotami, które ze sobą nie konkurują, jest racjonalnym rozwiązaniem - mówiła pani prezes. - Nadal jednak nie potrafimy sobie odpowiedzieć racjonalnie na pytanie, ile łóżek szpitalnych potrzebujemy i jak system powinien wyglądać.

Dla prezes zarządzającej Pomorskimi Szpitalami ważne jest przede wszystkim, by zostały spełnione obietnice, które padły przed dwoma laty. - Od 2013 roku cierpimy na brak poradni przyszpitalnych - stwierdziła. - Mimo wspólnego, z panią dyrektor NFZ, monitowania w tej sprawie, nadal ustawodawcy i przepisy nie idą z nami pod rękę. Chciałabym także, by zakończyła się przepychanka dotycząca uwzględnienia certyfikatów jakości. Problemem jest również zacofanie procesów informatyzacji.

Służba zdrowia. Nadprodukcja przepisów

Podczas debaty poruszono także kwestię nadmiaru różnego rodzaju regulacji i przepisów, które przynoszą odwrotne od zakładanych skutki.

- Osobiście uważam, że Ministerstwo Zdrowia na szczeblu krajowym powinno dbać głównie o szczepienia, potężne zakupy, duże inwestycje - twierdził dr Karpiński. - Natomiast decentralizacja pozwoliłaby na szybką reakcję w stosunku do pacjenta.

- Już nie panujemy nad tym, ile mamy dokumentów - mówił dr Sokołowski, dodając, że chroni to nas przed... wejściem kapitału zagranicznego, którego właściciele wolą nie ryzykować inwestycji w nieprzewidywalnym kraju.

Jeden z takich „przeregulowanych” przepisów doprowadził do opisywanego na łamach „Dziennika Bałtyckiego” zjawiska przetrzymywania dzieci w szpitalach dłużej, niż trzy dni tylko po to, by Narodowy Fundusz Zdrowia zapłacił rzeczywiste koszty pobytu małego pacjenta na oddziale.

Czytaj również:

- To zarządzenie jest absolutnie bzdurne - przyznała dyrektor Rucińska-Kulesz. - Nie podam państwu jego genezy, ale najważniejsze, że wycofujemy się z tego. Analiza pokazała, że rzeczywiście dzieci przebywają dłużej w szpitalach. Jako pediatra nie rozumiałam tego od samego początku.

Debata była transmitowana na facebooku:


Zobacz też: "Nie jesteśmy bogami, cz. 2". Promocja książki o lekarzach Jolanty Gromadzkiej-Anzelewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki