Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata o faszyzacji codzienności na Uniwersytecie Gdańskim będzie "testem na faszyzm" - uważają jej organizatorzy

Jacek Wierciński
Debata rozpocznie się w środę 9 maja o godzinie 13 na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.
Debata rozpocznie się w środę 9 maja o godzinie 13 na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Przemek Swiderski
Wygaszany neoliberalizm ustępuje miejsca faszyzmowi - taką tezę stawiają akademicy organizujący dyskusję na Wydziale Nauk Społecznych UG. Według posła rządzącej partii, już sam fakt debaty pokazuje, że przesadzają, ale ostre komentarze pokazują, że temat rozpala emocje.

Wygaszany neoliberalizm ustępuje miejsca faszyzmowi - taką tezę stawiają akademicy organizujący jutrzejszą dyskusję na Wydziale Nauk Społecznych UG. Według posła rządzącej partii, już sam fakt debaty pokazuje, że przesadzają, ale ostre komentarze pokazują, że temat rozpala emocje.

Nie bez kozery organizatorzy debaty „Uniwersytet wobec faszyzacji życia społecznego” przywołują takich gigantów pedagogiki z okresu okupacji nazistowskiej jak Janusz Korczak, Aleksander Kamiński czy Elżbieta Zawadzka. Choć przypada 73 rocznica zakończenia w Europie II wojny światowej, przedstawiciele Gdańskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego przekonani są bowiem, że zagrożenie totalitaryzmem spod znaku swastyki powróciło.

Czytaj również: Sympatycy ONR przemaszerowali przez Gdańsk. Lepszy Gdańsk na Twitterze: "Wstyd i hańba", prezydent Paweł Adamowicz: "Ten widok jest smutny"

Ich obaw nie podziela poseł PiS, a w sieci zapowiedź wydarzenia wywołuje falę „hejtu” i sarkastycznych komentarzy. „W ciągu ostatnich kilku lat dokonała się w Polsce zmiana społeczna - wygaszany neoliberalizm ustępuje miejsca faszyzmowi. Swoją przychylnością i bezradnością siły konserwatywne i liberalne doprowadziły do legitymizacji organizacji faszystowskich i nacjonalistycznych w przestrzeni publicznej” - czytamy w zapowiedzi debaty, zamieszczonej na stronie internetowej Wydziału Nauk Społecznych UG.

Debata rozpocznie się w środę 9 maja o godzinie 13 na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.

Jej organizatorzy wskazują na skutek - „skokowy wzrost przemocy na tle rasistowskim” oraz towarzyszące mu wchodzenie w dorosłość „pokolenia wychowanego w publicznych szkołach w duchu nacjonalizmu i fundamentalizmu religijnego”. Wspólnie z przedstawicielami Studenckich Komitetów Antyfaszystowskich z Uniwersytetu Warszawskiego i Gdańskiego oraz wykładowcami akademickimi prof. dr hab. Joanną Rutkowiak i prof. dr hab. Marią Mendel, a także studentami szukać chcą odpowiedzi na pytania jak: „Jak oceniamy szanse uniwersytetu w tym starciu? Na kogo można liczyć w czasach trudnych?”

Zapowiedź dyskusji w sieci wywołała falę komentarzy wyśmiewających pomysł rozmowy lub otwarcie rasistowskich i nienawistnych w stosunku do studentów z Ukrainy i z krajów arabskich, którzy rzekomo „atakują Polaków na wszelkie sposoby”.

Formuła debaty nie przekonuje również Tadeusza Cymańskiego, posła Prawa i Sprawiedliwości, ekonomistę, absolwenta UG, który odcina się jednak od internetowych „hejterów”.

- Gdybyśmy rzeczywiście mieli do czynienia z postępującą faszyzacją, to podobna debata prawdopodobnie nigdy by się nie odbyła, bo organizatorzy zwyczajnie bali by się ją przeprowadzić. W żadnym systemie nie brakuje skrajnych postaw i poglądów czy nawet - nieładnie mówiąc - „oszołomstwa” - tłumaczy. - Polska nie jest wyjątkiem. Pewne sprawy są być może głośniejsze i bardziej obecne w przestrzeni publicznej, ale państwo ma mechanizmy, by reagować i ewentualnie zdelegalizować pewne organizacje. Choć, na co wskazują prawnicy - również ci niespecjalnie bliscy mi ideowo - w myśl przepisów prawa nie jest to takie łatwe.

Parlamentarzysta i wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości deklaruje, że chętnie sam wziąłby udział w dyskusji, jednak jej termin koliduje z posiedzeniem Sejmu: - Neoliberalizm jak gangrena przez lata trawił nasze społeczeństwo i sprawiał, że liczni ludzie słabsi i wykluczeni czuli się jakby zostawieni samym sobie. To może wpychać w ramiona organizacji skrajnych. Jednak przełom, który się dokonał w polityce społecznej, moim zdaniem, dobrze wróży państwu i narodowi, a nie najlepiej faszyzmowi czy komunizmowi. Dla nich zawsze najlepszym podłożem była nędza i nierówności społeczne.

- Sformułowania z zapowiedzi debaty mogą być jaskrawsze niż te, które zawieralibyśmy w artykułach naukowych, choć niekoniecznie. Chcieliśmy jednak, by problem był zarysowany ostrą kreską - odpowiada dr Piotr Kowzan, wykładowca w Instytucie Pedagogiki i współorganizator wydarzenia z Gdańskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego. - Ta debata jest dla nas swoistym „testem na faszyzację”: dziś nie jest pewne, ilu jest takich, którzy rzeczywiście się nie boją, ani czy w ogóle uda się ją przeprowadzić - przecież może zostać przerwana czy zakłócona. To od nas jako ludzi uniwersytetu zależy, czy jesteśmy w stanie unieść (również instytucjonalnie) takie „gorące” tematy. I dodaje: - Nie zgadzam się z tym, że podłoże faszyzmu ma wyłącznie podłoże biedy i wykluczenia. Ten ruch od lat przyciąga też elity. Dla nas, z punktu widzenia pedagogiki szczególnie istotny jest sposób przesiąkania skrajnie prawicowych ideologii do szkół, co ma związek z systemowym upokorzeniem nauczycieli, choćby przez niskie płace i brak szacunku. W tym kontekście chcemy zastanowić się, czy i w jakim stopniu pedagodzy i instytucje są odporni na tę ideologię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki