Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawni gdańszczanie byli wysocy, spożywali głównie ryby. Ciężko pracowali, chorowali na kiłę. To wnioski z prac antropologów

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Dobrze zachowana czaszka mężczyzny, odnaleziona pod posadzką kościoła św. Mikołaja.
Dobrze zachowana czaszka mężczyzny, odnaleziona pod posadzką kościoła św. Mikołaja. Aleksandra Pudło
Pracowali ciężko, nawet będąc dziećmi - ich kości deformowały się i ulegały zniszczeniu od masy przenoszonych ciężarów. Cierpieli z powodu chorób, ciężkich urazów, ich dieta była często kiepska, a życie toczyło się w coraz ciaśniejszych zaułkach rozrastającego się Gdańska. Wielu miało kiłę, która była niemal codziennością portowego miasta. Analiza kości odnalezionych m.in. w kościele św. Mikołaja pokazuje, jak wyglądało życie gdańszczan przed wiekami.

Kość jest bardzo mocna, jest jednym z najtrwalszych elementów organizmu. Jest też bardzo „plastyczna biologicznie”, dzięki czemu zapisują się na niej zmiany wywołane przez warunki środowiskowe, choroby czy ciężką pracę - mówiła w czasie jednego ze swoich wykładów dr Aleksandra Pudło, antropolog Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. Dzięki kościom możemy dowiedzieć się, jak wyglądało życie w mieście przed wiekami, a nawet odtworzyć twarze i sylwetki ludzi zmarłych kilkaset lat temu.

Matki i dzieci
Kości (całych lub ich fragmentów) znalezionych pod posadzką kościoła św. Mikołaja w 2018, 2019 i na początku 2020 r., w czasie remontu zabytkowej budowli, było w sumie 2600. Od najdrobniejszych elementów ludzkiego szkieletu takich jak: paliczki, kręgi, obojczyki, po kości czaszki, ramienne, przedramion, udowe, do kompletnych szkieletów. Wszystkie zostały zinwentaryzowane, opisane i pomierzone, została określona płeć oraz wiek osób, do których one należały. Szczątki poddano szczegółowym badaniom makroskopowym, analizom statystycznym oraz porównaniom. Zrekonstruowano wysokość ciała zmarłych.

Materiał był przemieszany, pochodzący z wielu okresów. Niemniej dostarczył nam wiedzy o dawnej populacji Gdańska. Każdy, nawet najbardziej przemieszany materiał kostny ma znaczenie dla wiedzy o mieszkańcach miasta o tak długiej historii

- mówi dr Aleksandra Pudło.

Archeolog Patryk Muntowski z pracowni archeologicznej AES (nadzorował prace w św. Mikołaju) ocenia, że szczątki odnalezione w zabytkowej świątyni pochodzą od osób zmarłych w czasach nowożytnych, tj. od XV-XVI do XVIII wieku. Należały one do co najmniej 64 osób, z czego 32 umarły, będąc dziećmi. Śmierć zabierała dorosłych, osoby młodociane, dzieci, w tym nienarodzone.

- Odkryliśmy dość dobrze zachowane kości należące do co najmniej sześciorga dzieci w okresie płodowym, zatem badany materiał kostny obejmował prawdopodobnie szczątki kobiet, które zmarły, będąc w ciąży - mówi badaczka Aleksandra Pudło. - Tak wysoki odsetek szczątków należących do dzieci odnalezionych na cmentarzysku jest rzadkością. Zazwyczaj kości dziecięce, jako mniejsze, mniej trwałe, ulegają szybszemu rozkładowi. Warto podkreślić, że obecnie badane szczątki ludzkie pochodzą z fragmentu dawnego cmentarza, który obejmował nie tylko kościół św. Mikołaja, ale również teren przy świątyni. Ma on bardzo długą historię, pierwszych gdańszczan chowano tutaj już w X wieku. Badacze z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku odkryli je pod halą targową przy pierwszym kościele św. Mikołaja. Od połowy XIV w. do 1813 roku zmarłych chowano w przeniesionym, obecnym kościele oraz na dziedzińcu dawnego klasztoru dominikańskiego (dziś plac Dominikański). Gdy brakowało miejsca na nowe pochówki, porządkowano cmentarz i kości były przenoszone do ossuariów w piwnicach klasztoru.

Życie w portowym mieście
Badania kości, nie tylko z ostatnio odkrytego cmentarzyska, ale też z innych przy kościele św. Jana czy św. Jakuba, na które archeolodzy natknęli się ponad dekadę temu, wykazały, że wysokość ciała dawnego mieszkańca Gdańska płci męskiej w okresie nowożytnym wahała się od 162 do 172 cm wzrostu, natomiast kobiet - od 153 do 162 cm. Co ciekawe, najwyższe wartości odpowiadają zmarłym, których szczątki odkryto podczas ostatnich prac w kościele św. Mikołaja. Wyniki prac Aleksandry Pudło nad charakterystyką mieszkańców Gdańska z wczesnego i późnego średniowiecza wskazują na to, że w porównaniu do reprezentantów populacji innych miast gdańszczanie byli wysocy, co świadczy o dość dobrych warunkach życia.

Od późnego średniowiecza spożywali coraz więcej mięsa (wcześniej dieta bazowała na roślinach i produktach mlecznych), choć w ich diecie od zawsze dominowały, z racji nadmorskiego położenia, ryby i inne produkty pochodzenia morskiego. Z powodu nieodpowiedniej diety, braku higieny, wielu dorosłych dotykała próchnica zębów, zwłaszcza mężczyźni cierpieli na stany zapalne okołozębowe, bądź nie mieli zębów (analiza ubytków uzębienia szczątków dawnych gdańszczan wskazuje na to, że panowie znacznie mniej chętnie od kobiet dbali o higienę).

Mężczyźni w średniowieczu żyli średnio 40-50 lat.

Wiele kości pozyskanych z ossuariów w klasztorze dominikańskim nosiło ślady ciężkich obrażeń w obrębie czaszek, ich części twarzowych, kości przedramion, podudzi. Być może zadano je bronią - mieczem, toporem. Odnotowano także jeden przypadek ciężkiego złamania kości udowej, gdzie w wyniku procesu gojenia doszło do przesunięcia odłamów i w rezultacie skrócenia nogi.

- Urazy wskazują na to, że osoby te mogły brać udział w dramatycznych wydarzeniach: walkach czy wypadkach. Natomiast nie były one przyczyną śmierci, gdyż zmiany pourazowe były wygojone - podkreśla antropolog. - Świadczy to o tym, że ludziom tym zapewniono odpowiednią opiekę.

Kobiety umierały znacznie wcześniej od mężczyzn, między 20 a 30 rokiem życia. Wysoka była śmiertelność dzieci (najczęściej umierały do 7 roku życia).

- Ograniczona opieka medyczna w okresie związanym z porodami skutkowała różnego rodzaju powikłaniami i śmiercią kobiet - zaznacza antropolog.

Dawni gdańszczanie, nawet starsze dzieci, ciężko pracowali fizycznie (zapewne jednym z miejsc pracy były place targowe, port czy stocznie), na co wskazywać mogą tzw. zmiany zwyrodnieniowo-zniekształcające widoczne na szczątkach. M.in. nieprawidłowe dźwiganie ciężarów sprawiało, że kości się deformowały.

- Zmiany degeneracyjne bardzo często obserwujemy m.in. na kręgach kręgosłupa, szczególnie w odcinku lędźwiowym. Do tego dochodzą zmiany zapalne - mówi Aleksandra Pudło.

Po kilkuset latach trudno jest zidentyfikować konkretne choroby (np. dość często występujące przed wiekami gruźlicę czy inne choroby infekcyjne), jakie mogły wywołać owe zmiany. Jednak bardzo prawdopodobna jest jedna, związana z życiem w mieście portowym - roznoszona drogą płciową kiła.

- Dla wielu ubogich, samotnych i często bezdomnych kobiet prostytucja stawała się wówczas jedynym sposobem zarabiania pieniędzy, stanowiła też duży problem społeczny. Kościół katolicki potępiał grzech prostytucji, ale jednocześnie brał nierządnice pod opiekę - pisała Grażyna Antoniewicz w artykule pt. „Ciężki żywot kobiet upadłych w dawnym Gdańsku”.

- Charakterystyczne zmiany dla kiły, w tym wypadku wrodzonej, odkryliśmy na zębach szczątków dziecka (zakażenie następuje w okresie płodowym). Podejrzenie kiły mieliśmy także przy szczątkach jednej osoby dorosłej, a liczne przypadki ze śladami tej choroby odkryliśmy na kościach z ossuariów. Potwierdzone zostały badaniami chemicznymi na uniwersytecie w Adelajdzie w Australii. Musimy pamiętać, że Gdańsk od zawsze był miastem portowym. Dlatego zakażenie chorobą weneryczną przed wiekami nie było niczym szczególnym. W czasie prac z materiałem kostnym widzimy tylko te zmiany, które wywoływała choroba w stopniu zaawansowanym - mówi badaczka.

Z kolei dżuma, epidemia, która bardzo często nawiedzała Gdańsk, rozwijała się tak szybko, że nie zostawiała śladów na kościach. Jednak badania genetyczne przeprowadzone na uniwersytecie w Zurychu potwierdziły, że w jednym z ossuariów z klasztoru dominikańskiego były złożone szczątki osób zmarłych na dżumę.

Mniejsze głowy, dłuższe nogi

Kości nie tylko noszą ślady urazów, diety, charakteru pracy czy zmian chorobowych. One pokazują, jak na przestrzeni lat wyglądała tzw. odpowiedź organizmu na zmieniające się warunki życia. - Na materiale kostnym pojawiają się tzw. markery stresu - drobne zmiany morfologiczne, które powstają w wyniku niekorzystnych warunków życia, zubożenia, niskiego poziomu higieny. W pierwszym okresie rozwoju miasta odsetek tych zmian był niski. Kiedy miasto zostało już bardziej ukształtowane, parametry te podwyższyły się, ale nadal nie były wysokie - tłumaczyła Aleksandra Pudło w swojej pracy poświęconej średniowiecznym gdańszczanom („Mieszkańcy średniowiecznego Gdańska w świetle wyników badań antropologicznych”).

Antropologiczna analiza znalezisk na cmentarzyskach wskazuje na to, że we wczesnym średniowieczu, gdy miasto było młode, rozwijało się, przyciągało w znacznej mierze silnych, młodych mężczyzn (wg analizy dr Pudło, podobne wskaźniki widać w badaniach populacji średniowiecznej Lubeki). W porównaniu do późnego średniowiecza widać, że zmieniają się proporcje w budowie ciała gdańszczan - czaszki stają się krótsze i szersze, a kości kończyn stają się dłuższe i delikatniejsze. Wskazuje to z jednej strony na proces krótkogłowienia obserwowany w ostatnim tysiącleciu, a z drugiej - na coraz lepsze warunki rozwoju.
Co istotne, porównanie populacji miasta z późnego średniowiecza do XIX-wiecznego wskazuje na wzrost średniej długości życia mieszkańców - z 37 lat do ponad 50. W całym tym okresie bardzo wysoka jest śmiertelność dzieci i kobiet w ciąży (ten ogólnoeuropejski wskaźnik zmienia się dopiero w połowie XX w. wraz z rozwojem medycyny).

To, jak wyglądały losy miasta, wskazuje porównanie wzrostu przedstawicieli populacji Gdańska w późnym średniowieczu i w okresie nowożytnym. Okazuje się, że... gdańszczanie stawali się niżsi, na co miały wpływ pogarszające się warunki życia.
- Miasto się rozrastało, miejsca zamieszkania robiły się coraz bardziej ciasne, mieliśmy kolejne fale epidemii, które przetaczały się przez Gdańsk od połowy XIV w., a także wojny - podkreślała badaczka.

Co ciekawe, dzięki pracy antropologów, na bazie szkieletów odnalezionych w czasie archeologicznych wykopalisk, udało się zrekonstruować całe postaci, łącznie z twarzami, dawnych gdańszczan (można je obejrzeć w Centrum Edukacji Błękitny Baranek Muzeum Archeologicznego). Taka rekonstrukcja jest jedną z dziedzin antropologii.

- To cenna ekspozycja. Pokazujemy nie manekiny, tylko konkretne osoby, mieszkańców średniowiecznego Gdańska - mówiła w czasie jednego ze swoich wykładów Aleksandra Pudło.

Różaniec na kościanych rękach

Około 800-letnie użytkowanie cmentarza w kościele św. Mikołaja i jego bezpośrednim otoczeniu wymagało czasowego porządkowania. Wg dawnych przepisów, po upływie 30 lat od pochówku szczątki spoczywających osób w grobach przenoszono do tzw. ossuariów (dołów, krypt, piwnic), w których ponownie grzebano, składowano rozdzielone kości.

Kilka ossuariów zostało odkrytych na terenie dawnego klasztoru dominikańskiego, przy placu Dominikańskim w roku 2006, a następnie w latach 2009-2011. Z tych ossuariów przebadano w sumie 100 tys. fragmentów kostnych. Dziś jedno z nich można oglądać w tzw. Piwnicy Romańskiej, jednym z najmłodszych oddziałów Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.

- Cmentarz opactwa był przez wieki intensywnie użytkowany. Kości przenoszono do ossuariów i krypt, przygotowywano miejsce dla następnych zmarłych - tłumaczy dr Aleksandra Pudło. - Ciekawostką jest, że w ossuariach znaleźliśmy głównie duże kości - czaszki, miednice, kości ramienne i udowe. Bardzo niewielki procent stanowiły kości drobne, takie jak kręgi, kości stóp, rąk czy żebra [może to świadczyć o pewnej niedokładności w czasie przenoszenia kości z likwidowanych grobów do ossuariów - red.]. Natomiast drobny materiał kostny odnaleziony w 2018 i 2019 r. w kościele św. Mikołaja pozwolił nam uzupełnić wiedzę o osobach, które były tam pochowane. Poza tym szczątków dzieci w ossuariach znajdowano bardzo mało, natomiast w tych ostatnich znaleziskach było ich całkiem sporo. Zatem ostatnie badania, mimo że mniejsze od tych przeprowadzonych przy ossuariach, są równie ważne.

Dodajmy, że wśród dużej liczby kości „luźnych”, znajdujących się pod posadzką kościoła św. Mikołaja, przy filarze zabytkowej budowli, odkryto dwa niemal kompletne szkielety.

- Te pochówki zachowały się w dość dobrym stanie. Mogliśmy je wyeksplorować praktycznie w całości - mówi Patryk Muntowski, archeolog. - Przy szczątkach natknęliśmy się na proste dewocjonalia towarzyszące zmarłym w czasie ceremonii pogrzebowych, m.in. fragmenty różańców na splecionych dłoniach. Zachowały się także fragmenty tkanin pochodzące ze strojów, w których byli pogrzebani. Nie każdy miał przywilej spoczywania po śmierci w murach kościoła, nie jest wykluczone więc, że byli to ludzie związani z kościołem i klasztorem. Jak dowodzi dr hab. Dariusz Kaczor z Uniwersytetu Gdańskiego, w kościele chowana była m.in. katolicka szlachta pomorska.

W minioną sobotę ojcowie dominikanie, opiekujący się kościołem św. Mikołaja, odprawili rytuał ponownego pochówku dawnych mieszczan. Poprzedziły go msza, różaniec za zmarłych. Szczątki, złożone do prostej, drewnianej trumny, spoczęły w krypcie kościoła.

Szczątki dawnych mieszczan spoczęły w krypcie kościoła św. M...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki