Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Kroczek, trener Cracovii: Mecz z Puszczą nie będzie miał mniejszej skali trudności niż ten z Jagiellonią

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Dawid Kroczek - trener Cracovii
Dawid Kroczek - trener Cracovii Andrzej Banaś
Dawid Kroczek, trener Cracovii, miał bardzo udany debiut. Poprowadził zespół do zwycięstwa w Białymstoku z Jagiellonią 3:1. Jeszcze jednak nie wypełnił swojej misji, jaką jest utrzymanie zespołu w ekstraklasie.

Taki mecz jak w Białymstoku, a przede wszystkim wynik 3:1 musi bardzo wzmocnić morale zespołu, prawda?
Na pewno, to było dla nas bardzo ważne spotkanie, nie tylko pod kątem wyniku, ale również pod kątem uwierzenia, że możemy rywalizować z każdym. Jagiellonia w tym sezonie gra najbardziej atrakcyjną piłkę, jest zespołem bardzo skutecznym. To bodziec do dalszej pracy i pokazanie, że jesteśmy w stanie wejść jako drużyna na wysoki poziom.

Jaką pan zastał szatnię w Cracovii? Na co musiał pan zwrócić szczególną uwagę, jak zadziałać? Czy to była zwarta, czy rozbita grupa?
Zawsze jest tak, że jak brakuje zwycięstw, to zawodnicy wątpią w siebie, mają wiele znaków zapytania, co można zrobić lepiej, inaczej. Pracuję z grupą świadomych piłkarzy. Każdy z nich na pewno chciał wygrywać mecze, nie jest tak, że wcześniej nie chcieli. Ale ich pewność siebie była mniejsza i to wynikało z okoliczności, które do tego doprowadzały. Nie będzie tajemnicą jak powiem, jak ważne jest sprawienie, by grupa była spójna, danie nowego bodźca i doprowadzenie do tego, że piłkarze uwierzą, że można pewne rzeczy zrobić. Nie chcę oceniać tego co działo się wcześniej, bo nie czuję się do tego zobligowany. Trenera Jacka Zielińskiego bardzo szanuję, to osoba, która w piłce osiągnęła bardzo dużo. To bardzo dobra osoba także jeśli chodzi o względy pozapiłkarskie.

Zrobił pan coś niekonwencjonalnego?
Nie szedłbym w to, bo w piłce na wynik końcowy składa się wiele czynników. Wygraliśmy z Jagiellonią i niezależnie od tego, co bym powiedział, to by się to zgadzało. Mieliśmy plan na mecz i on zadziałał bardzo dobrze. Przede wszystkim bardzo ważna była dla nas organizacja w obronie niskiej, w obronie pola karnego. Staraliśmy się szukać działań za linią obrony przeciwnika. Te konkrety dały wymierny efekt, ale nie chcę tu dopisywać nie wiadomo jakich ideologii, bo mecz mógł się ułożyć inaczej. Jagiellonia miała rzut karny, gdyby go wykorzystała, to ponownie musielibyśmy dążyć do objęcia prowadzenia.

Nie zrobił pan rewolucji, stawiając na trójkę w obronie i dwóch wahadłowych. Rozważał pan przejście na czwórkę w obronie?
Zmieniliśmy ustawienie, bo zespół grał w systemie 1 – 3 – 4 – 3, a my 1 – 3 – 5 – 2. Myśleliśmy o czwórce, ale postawiliśmy na taką decyzję personalną pod kątem trzech obrońców. Przed meczem wydawało się nam najbardziej prawdopodobne pod kątem realizacji planu na mecz, obrony pola karnego, zabezpieczeniu newralgicznych stref. Współczesny futbol zmierza do tego, że zespoły w trakcie meczu są w stanie funkcjonować w dwóch-trzech ustawieniach, w zależności od tego, jak układa się mecz. Nie wykluczałbym żadnych działań. Jeżeli chcemy rozwijać piłkarzy, zespół, to takie działania są niezbędne. Musimy być elastyczni jeśli chodzi o funkcjonowanie.

Nie zagrają Kakabadze i Skovgaard z uwagi na kartki. Jak wygląda sytuacja z kontuzjownaymi – Atanasovem, Kallmanem, Rakoczy grał ostatnio z gorączką.
Zawodnicy mieli swoje problemy przed meczem, Jani nie był w pełnym mikrocyklu, podobnie Ben, Michał mówił, że się źle czuje. Duży szacunek dla nich, że potrafili dźwigać trudności meczowe. Sytuacja jest teraz bardziej stabilna, można na nich liczyć w najbliższym spotkaniu.

Brak wahadłowego i obrońcy może być dotkliwy.
Oczywiście, że tak. Byli w podstawowym składzie, zagrali całe spotkanie, ale nie jest tak, że my mamy tylko „suchą” jedenastkę. Szansę dostaną inni i będą mieli doskonałą okazję do tego, żeby udowodnić, że można się zastanawiać nad zmianami w składzie. Takich sytuacji nigdy nie traktuję jako dużą przeszkodę. Jest wiele przykładów, że wchodzi zawodnik, który nie był brany pod uwagę w pierwszej kolejności, a gra na dobrym poziomie. Mocno wierzę w zmienników, na których postawimy i że dadzą radę i dobry sygnał do rywalizacji na tych pozycjach. Siłą dobrej drużyny, do czego zmierzamy, jest to, by zespół posiadał zawodników nie jedenastu, a przynajmniej osiemnastu na zbliżonym poziomie. Nie będziemy zwieszać głów w dół, że straciliśmy dwóch piłkarzy. Oczywiście Otar i Andy są bardzo dobrymi zawodnikami, ale mam nadzieję, że ci, na których postawimy, też dadzą radę.

Mecz z Jagiellonią w skali trudności miał np. 100 punktów. Jak w tej skali plasuje pan spotkanie z Puszczą?
Tak samo. Skala nie jest mniejsza pod kątem trudności meczu. Każde spotkanie jest bardzo wymagające. Puszcza jest zespołem który wie, co chce grać. Prezentuje bardzo bezpośrednią piłkę. To nie jest tak, że dzieje się to w chaosie. Trener Tułacz jest tam od wielu lat, ma bardzo sprecyzowany model gry. Rywale doskonale wiedzą, co chcą robić i jak chcą to robić, do jakich sytuacji chcą doprowadzać. Nie powiedziałbym, że będzie to łatwiejsze spotkanie niż z Jagiellonią. Musimy być tak samo gotowi. To nie będzie mecz, w którym możemy sobie dopisać trzy punkty z góry. Musimy być maksymalnie przygotowani do każdego spotkania.

Wiadomo, że istotne będą stałe fragmenty gry, to jest broń atutowa Puszczy. Niby każdy wie, jak niepołomiczanie je rozgrywają, a wielu daje się zaskoczyć. Ma pan jakieś antidotum na to?
Będziemy o tym mówić po meczu… Weryfikacja przychodzi w weekend. Zgodzę się, Puszcza w tym elemencie jest zespołem bardzo skutecznym i wyróżniającym się na tle ligi. Trzeba będzie wziąć to pod uwagę, że po rzutach wolnych, rożnych, wyrzutach z autu jest w stanie stworzyć zagrożenie. Jest trener, który ma sprecyzowany model gry, wie, jak przekonać do niego zawodników. Nie jest problem oglądać pięć-sześć meczów danej drużyny i zobaczyć, jak gra. Na przykład Raków trenera Papszuna. Każdy wiedział, że drużyna gra agresywnym pressingiem, że dobrze broni oraz jest zespołem bardzo intensywnym, a docelowo Raków zdobył mistrzostwo Polski z bardzo dobrą średnią punktów. Wszyscy o tym wiedzieli, a nie potrafili się przeciwstawić. Oczywiście Puszcza to nie jest Raków, potencjał oby klubów jest na pewno inny. Dla nas istotne jest to, jak my możemy zareagować, co możemy zrobić na boisku. Wierzę, że mamy na tyle silny zespół, że będzie się w stanie temu przeciwstawić, a przede wszystkim narzucić swoje warunki.

To wyświechtane powiedzenie, że to będzie mecz za sześć punktów, ale w tym wypadku adekwatne, bo w razie zwycięstwa, odrywacie się od rywala właśnie na sześć punktów.
To fakt, widzimy to w tabeli, jak ważne to spotkanie dla układu klasyfikacji. Mecz niezwykle ważny dla obu drużyn.

Jeśli by panu dobrze poszło w końcówce sezonu i utrzymalibyście się spokojnie, to jest możliwość, że zostaje pan na stanowisku pierwszego trenera na dłużej – tak powiedział prezes Cracovii Mateusz Dróżdż. Stwierdził, że jeśli zostaną spełnione warunki, to tak, jest to możliwe. Może pan powiedzieć, jakie są warunki brzegowe?
Podstawowym kryterium jest pozostanie zespołu w lidze, to nie podlega kwestii. Pozostałe są sprawą wewnętrzną klubu. Wszyscy pracujemy na wspólne dobro.

Samo utrzymanie nie wystarcza?
Jest bardzo ważne, natomiast trenera ocenia się przez pryzmat dwóch rzeczy – czy jest skuteczny, czyli czy punktuje i druga sprawa – czy rozwija zespół? Mamy zespoły, które punktują, ale się nie rozwijają i dochodzi do zmian trenerów. To dwa czynniki mierzalne i to musi funkcjonować. Bardziej skupiam się na tym, co jest najbliżej, chcę wykonać jak najlepszą pracę z zawodnikami, z grupą ludzi, która jest odpowiedzialna za funkcjonowanie pierwszej drużyny. A jak będzie, to życie pokaże.

Życie pokaże też w przyszłym tygodniu, czy pan zacznie kurs UEFA Pro.
Tak, czekam na to z niecierpliwością, na wyniki. Nie wiem czy dokładnie w przyszłym tygodniu, ale w najbliższym czasie na pewno.

Jak w tej chwili dzielicie obowiązki z trenerem Tomaszem Jasikiem? Reprezentacyjnie na pewno w ten sposób, że pan udziela wywiadów przedmeczowych, a na konferencje po spotkaniach przychodzi trener Jasik. A jak to wygląda w ciągu tygodnia?
Sztab funkcjonuje na bardzo wysokim poziomie. Mamy jasno podzielone obowiązki. Sztab to nie tylko Tomek, ale również trenerzy asystenci - analitycy, dwóch trenerów bramkarzy, dwóch motorycznych, fizjoterapeuci, lekarz, kierownik itd. Każdy odpowiada za swoją działkę. Każdy musi wiedzieć, co ma robić. Tomek ma odpowiedni zakres kompetencji do realizacji pewnych rzeczy. To bardzo dobry trener.

Dla PZPN jesteście duetem, ale szef jest jeden i to jest pan?
Pracujemy jako duet trenerów – takie jest stanowisko.

A na treningu?
W obecnych czasach trener prowadzi poszczególne partie, czasem angażuje się bardziej w proces treningowy. Decyzje ostateczne zawsze ciążą na pierwszym trenerze, on daje głowę. Ja jestem bardziej zwolennikiem zasady niekoniecznie podejmowania decyzji samodzielnie, ale konsultowania tego ze wszystkimi pracownikami w sztabie. Każdy ma coś do powiedzenia, każdy jest kompetentny.

Wracając do ostatniego meczu, cechowała was determinacja i radość. W dużej mierze dzięki wynikowi, ale musiał pan czymś „zarazić” zespół, że chłopakom chciało się „umierać” za Cracovię.
Wynik napędzał pokłady energii, mieliśmy w głowach, że trzeba strzelić jeszcze jedną bramkę, bo 2:1 może nie wystarczyć. To było przełomowe, bo brakowało tego zwycięstwa. Intensywność, poświęcenie było na wysokim poziomie. Nie chciałbym doprowadzić do sytuacji, że chwalę zespół za zaangażowanie, bo to powinno być naturalne, ale pod kątem dyscypliny taktycznej funkcjonowało to na wysokim poziomie.

Kibice często pytają o Filipa Rózgę. Pan nie miał skrupułów, by go zostawić na mecz juniorów. Czy w takiej sytuacji w jakiej jesteście, że każdy punkt jest na wagę złota, chce pan postawić na bardziej doświadczonych zawodników?
Nie, przed meczem rozmawiałem z nim, że jeśli pojedzie do Białegostoku, to tych minut nie będzie miał tyle ile w juniorach, gdzie może zagrać cały mecz. Często był wyborem pod pierwszy zespół i grał krótko. Rozmawiamy o piłkarzu, który jest bardzo młody, a przez trzy-cztery tygodnie nie gra żadnego meczu. To jest dla niego ciężkie. Podjąłem decyzję żeby zagrał w juniorach, jak najwięcej minut, żebyśmy mogli mieć z niego pożytek w najbliższych spotkaniach. Jak ja mogę od niego wymagać, jeśli on jest cztery-pięć tygodni bez meczu. Bardzo ważne jest to, by młodych zawodników bodźcować. Wiele lat pracowałem z młodzieżą, wiem, jak bardzo potrzebują gry. Filip to bardzo perspektywiczny chłopak, jak będzie wypełniał wszystkie oczekiwania, to będzie dostawał coraz więcej minut, to chłopak bardzo rozwojowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska