Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk: Wbrew pozorom przed nami bardzo dobra przyszłość. Staramy się znaleźć sponsora na Ligę Mistrzów

Rafał Rusiecki
Dariusz Gadomski (z lewej) z trenerem Andreą Anastasim, którego pracę w Gdańsku bardzo ceni
Dariusz Gadomski (z lewej) z trenerem Andreą Anastasim, którego pracę w Gdańsku bardzo ceni Sylwia Dąbrowa
O burzliwym minionym sezonie, w którym wygrało przede wszystkim zaufanie ludzi związanych z gdańską siatkówką. O młodzieżowym zapleczu, które nadal daje nadzieję na kontynuowanie sportowej misji. O utracie gwiazd, które w Gdańsku zyskały nowy blask i próbie zastąpienia ich nowymi zawodnikami. O walce o pokazanie się w Europie, po uzyskaniu zaproszenia od CEV-u do Ligi Mistrzów. M.in. o tym rozmawiamy z Dariuszem Gadomskim, prezesem Trefla Gdańsk.

Do czego porównałby pan finisz sezonu w wykonaniu Trefla Gdańsk, który sięgnął po brązowe medale, a wcześniej po Puchar Polski?
Za nami zarówno niesamowity, jak i zwariowany sezon. Powiem tak: zespół był budowany z myślą, aby sięgać po takie sukcesy, celem był awans do fazy play-off. Jednak sytuacja, która nas spotkała przed sezonem, czyli odejście sponsora tytularnego - Grupy Lotos - spowodowała, że to wszystko mogło się nie udać. Dzięki wyrozumiałości zawodników, menedżerów, trenera, ten skład został. Wszyscy okazali niezwykłą solidarność i mimo kłopotów, które mieliśmy przez cały sezon – nie będę ukrywać, że nadal mamy zaległości finansowe, ponieważ bardzo ciężko znaleźć nagle tak duże alternatywne finansowanie – chłopacy skoncentrowali się tylko na grze, aby wygrać w tym klubie jak najwięcej. Również mimo różnych ruchów transferowych, które działy się już od końca grudnia, zawodnicy oddali sto procent zaangażowania dla Trefla.

Czyli kluczowy moment sezonu to nie jego finisz, a okres tuż po odejściu Grupy Lotos z siatkówki gdańskiej?
Myślę, że tak. Utwierdziliśmy się, że mamy grupę wartościowych ludzi, którzy zaufali sobie, trenerowi, właścicielom i pracownikom klubu. Sytuacja pokazała, że pieniądze są ważne, ale każdy może na nie poczekać. Zawodnicy skoncentrowali się na podnoszeniu swojego poziomu sportowego, rozwoju u trenera Anastasiego i jak najlepszym wypadnięciu w rozgrywkach.

Co sobie wtedy powiedzieliście? Gdzie było to spoiwo? Domyślam się, że agenci zawodników w pewnym momencie i tak zaczęli działać.
Jak się pojawiła informacja, że Lotos nie przedłuży z nami umowy, to obdzwoniłem wszystkich agentów lojalnie informując, że się pojawił problem i żeby przygotowali na wszelki wypadek alternatywy, ale poprosiłem o tydzień zwłoki, bo mimo wszystko szukaliśmy rozwiązania. Wszyscy menedżerowie mieli opcję rezerwową dla czołowych zawodników, a mimo to czekali. Tutaj trzeba im za to podziękować. Spoiwem był trener Andrea Anastasi. Wziął wszystkich razem i powiedział: panowie, chciałbym dalej z wami pracować. Oni mu zaufali. Ja też poszedłem do drużyny i powiedziałem: Możemy iść razem, choć będą opóźnienia. I nikt nie odszedł mimo interesujących ofert z różnych klubów. Taka jest prawda, że kilka mocnych klubów kręciło się obok naszych zawodników. Wszyscy jednak zaufaliśmy sobie i poszliśmy w jedną stronę.

A panu było trudno, kiedy wiedział pan już w styczniu-lutym, że czołowi gracze mają nowe kontrakty w innych miejscach?
W siatkówce tak jest, że od finału Pucharu Polski są już robione układanki pod przyszły sezon. Zaczynają chodzić menedżerowie, agenci, kluby się interesują. Tutaj zaczynają się te całe szachy. Do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Zdawałem sobie sprawę, że pewnych zawodników nie będziemy w stanie zatrzymać. Oni żyją z siatkówki, chcą się rozwijać i my to rozumiemy. Trener też to wiedział. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że robimy mały krok w tył, to tak naprawdę tylko po to, by zrobić dwa duże w przód. Bierzemy po prostu nowych zawodników, którzy chcą się rozwijać, pracować u trenera Anastasiego i może powtórzyć ten sukces w niedalekiej przyszłości.

Mamy lukę w pierwszym składzie po Mateuszu Mice, Damianie Schulzu, Arturze Szalpuku i TJ-u Sandersie. Jak ją wypełnić?
TJ Sanders został zmieniony przez Marcina Janusza, który w PGE Skrze Bełchatów, pod nieobecność Grześka Łomacza, pokazał się z bardzo dobrej strony. To bardzo dobry zawodnik charakterologicznie, z parametrami fizycznymi. Obserwowaliśmy go z trenerem od pewnego czasu i cieszę się, że wybrał Gdańsk, bo miał też inne oferty. Za Damiana Schulza przychodzi Maciek Muzaj, czyli tak naprawdę wielki talent, o którym od lat się mówi, że będzie pierwszym atakującym reprezentacji. Cały czas czegoś mu brakuje, żeby wejść na ten najwyższy poziom, choć już na dobre zagościł w czołówce punktujących PlusLigi. Ja wierzę, że przy trenerze Anastasim pokaże pełnię swoich możliwości.

Muzaj i Janusz mają być zawodnikami, którzy będą napędzać Trefla w nowym sezonie?
Ciężko powiedzieć, żeby był jeden napędzający. Ten sezon pokazał, że było kilku punktujących zawodników, często zdobywających podobną liczbę „oczek”, mających taki sam wkład w walkę na boisku. Do Damiana Schulza, który w tym sezonie dzięki pracy z trenerem Anastasim wskoczył na jeszcze wyższy poziom, dołączyli Artur Szalpuk, Piotrek Nowakowski, czy Wojtek Grzyb i Dan McDonnell. Myślę, że grupa, którą stworzymy, to znowu będzie taka maszyna, która będzie się wzajemnie uzupełniać.

Piotr Nowakowski zostanie w Gdańsku? Czytaj na kolejnej stronie!

Piotr Nowakowski zostaje w Gdańsku?
Jesteśmy blisko, by tak się stało. Myślę, że w najbliższych dniach podpiszemy umowę na przyszły sezon. Porozumieliśmy się z agentami, zostaje kwestia podpisania papierów.

Trzeba było o niego powalczyć?
Piotrkiem interesowały się też inne kluby. Wiem, że miał oferty z zagranicy. Myślę, że ten fantastyczny sezon przy trenerze Anastasim, brak problemów zdrowotnych, świetny powrót do reprezentacji, sprawiły, że chciał zostać. Cieszę się, że porozumieliśmy się w kwestiach finansowych i mam nadzieję, że lada moment po złożeniu wszystkich podpisów będziemy mogli ogłosić tę wiadomość kibicom.

Wydaje się, że w tym momencie wszystkie pozycje są ciekawie obsadzone. Ale co z przyjęciem?
Zakontraktowany już został Nikola Mijailović – wicemistrz Francji, piąty zawodnik całej ligi francuskiej po rundzie zasadniczej minionego sezonu. Zdecydowanie jest to gracz kompletny – z dobrą zagrywką, skutecznym atakiem – a także ma dużą wiedzę techniczną. Jestem pewien, że będzie sporym wzmocnieniem. Mogę zdradzić, że drugi z przyjmujących, którego będziemy mogli niedługo ogłaszać, jest także z zagranicy, a konkretnie z Niemiec. Poszliśmy tym razem w rynek europejski. Zostaje z nami także na pewno Szymek Jakubiszak.

Z regionalnego podwórka mamy aż nadto przykładów klubów, które po odejściu sponsora tytularnego sobie nie poradziły. To chociażby siatkarski Trefl Sopot po odejściu PGE, czy koszykarscy Czarni Słupsk po odejściu Energi. Jaka przyszłość jest więc przed gdańską siatkówką?
Bardzo dobra. Wbrew pozorom. Lotos faktycznie dawał pewność budowania składu z zawodnikami topowymi. Mogliśmy się bić z Bełchatowem, Jastrzębiem, Kędzierzynem. Dzisiaj tych pieniędzy nie mamy i musimy inaczej budować skład. Jednak Miasto Gdańsk, firma Trefl i partnerzy, tacy jak między innymi Port Lotniczy, dają nam stabilizację. To, że udało nam się zakontraktować np. Maćka Muzaja, to też duża zasługa trenera Anastasiego. Wiem, że miał dużo lepszą ofertę, ale wybrał Gdańsk, gdzie może się rozwinąć. Czasami zawodnicy wiedzą, że pieniądze można odłożyć na później, a tutaj warto przyjść, aby jeszcze lepiej się wypromować. Jestem spokojny o gdańską siatkówkę, bo mimo odejścia Lotosu, nie ma zachwiania w naszych grupach młodzieżowych. OK, nie zrobiliśmy chłopcom nowych strojów, ale młodzieżowy Trefl cały czas spisuje się świetnie. Mamy srebrny medal w kadetach, brązowy w młodzikach. Jesteśmy jedynym klubem, który od sześciu lat wprowadza wszystkie swoje grupy do finałów mistrzostw Polski. Zaplecze jest. Są trenerzy, którzy fantastycznie pracują.

Nowy sezon w PlusLidze zapowiada się ciekawiej, bo została ona okrojona o dwa zespoły. Czy z racji tego, że zmniejszy się popyt na siatkarzy, to też dla was dobra wiadomość?
PlusLiga była za bardzo rozbudowana. Wiedzieliśmy to wszyscy. 14, a słyszałem opinie niektórych kolegów prezesów, że docelowo 12 zespołów powinno być w lidze. Przy 16 drużynach poziom był zbyt mocno zróżnicowany. Odnosząc się do zawodników - topowi gracze na rynku transferowym rozchodzą się w mig. Decydują o tym bogate kluby zarówno polskie, jak i zagraniczne. O tych prezentujących niższy poziom, ale solidnych walka zawsze może trwać dłużej. Spójrzmy też na konkurencję między siatkarzami - 30-letni zawodnik musi mocno pracować, bo naciska go młode pokolenie, nie ma tzw. łatwego grania. W siatkówce w Polsce na wysokim poziomie mamy też szkolenie młodzieży. Przy kontraktowaniu zawodników oczywiście, że liczy się szybkość, ale też metody szkoleniowe trenera Anastasiego oraz naturalnie kwestie finansowe.

Jeszcze jakieś nowości szykują się w nowym sezonie?
Ligowe spotkanie zarządów klubów będziemy mieli dopiero w połowie czerwca. Wtedy będzie zatwierdzony terminarz rozgrywek oraz przede wszystkim ich system – jak na razie poznaliśmy jego cztery propozycje. Jest tendencja, żeby do fazy play-off nadal awansowały drużyny z miejsc 1-6 po rundzie zasadniczej, chociaż niektóre kluby chcą spróbować schematu 1-8 . W minionym sezonie faza zasadnicza trwała bardzo długo, a play-offy były bardzo intensywne, ale tylko do dwóch zwycięstw. Chcemy z kilkoma prezesami klubów tę najciekawszą rundę rozgrywek nieco wydłużyć - może rywalizacja mogłaby się toczyć do trzech wygranych meczów. Dla kibica to zdecydowanie najbardziej interesujący moment sezonu.

Czy ktoś pojawi się w miejsce Lotosu? Czytaj na kolejnej stronie!

Nie ma już Lotosu w nazwie klubu. Czy w najbliższym czasie ktoś pojawi się na jego miejsce?
Rozmawiamy z wieloma podmiotami, z niektórymi już dłuższy czas. Dopóki nie ma podpisu, nic nie mogę powiedzieć. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę, jak ciężko jest zdobyć dodatkowe pieniądze. Widać to chociażby na przykładzie piłki ręcznej w Gdańsku, która od dłuższego czasu szuka partnera. Patrząc na układ sponsorski w PlusLidze, to rządzą głównie spółki Skarbu Państwa. Obok nich jest Asseco, czyli potentat prywatny, całkiem inna półka. Każdy ma jednak swoje problemy, a wiele przykładów pokazało już, jak ciężko jest znaleźć sponsora tytularnego. Prowadzimy mocno zaawansowane rozmowy z dwiema firmami, ale finału jeszcze nie ma. Szukamy pieniędzy, bo te, które mamy są stabilne, ale wciąż chcielibyśmy walczyć o coś więcej. Szczególnie, że patrząc na inne kluby w Polsce mamy największy potencjał.

Jaki?
Jest hala Ergo Arena, która spełnia wymogi, by z trybun drużynę mogło dopingować 11 tysięcy ludzi. Możemy tworzyć takie wydarzenia, jak mecz kaszubski, podczas którego zgromadziliśmy w hali najliczniejszą publiczność PlusLigi od sezonu 2014/2015. W minionych rozgrywkach aż cztery z pięciu meczów PlusLigi o najwyższej frekwencji należały właśnie do Gdańska. Mamy też potencjał marketingowy – od kilku sezonów nie odstępujemy na krok trendom, a także korzystamy z możliwości, które daje nam nowoczesny obiekt, by jeszcze lepiej eksponować sponsorów. Poza tym Gdańsk to świetne miejsce do życia. Spójrzmy nie tylko na zawodników, ale też ich rodziny - mąż, ojciec pracuje, ciężko trenując, wyjeżdżając na mecze, a żona, dzieci szukają atrakcji w mieście. Trójmiasto daje im fantastyczne warunki. Piotrek Gacek cały czas mówi, że marzy, aby w przyszłości tutaj wrócić, Wojtek Grzyb osiedla się na stałe. Do tego wszystkiego trener Andrea Anastasi, przy którym można naprawdę stworzyć drużynę, która będzie liczyć się w Europie. Potrzeba tylko więcej środków finansowych. A patrząc na ten aspekt, trzeba też wiedzieć, że w Trójmieście konkurencyjność sportu jest bardzo duża. W najwyższych ligach mamy m.in. dwie drużyny koszykarskie, piłkę ręczną męską i żeńską, żużel, dwie drużyny piłkarskie. Każdy, że tak powiem, puka do tych samych drzwi. Nie jest więc łatwo.

Kibice pełnego składu Trefla jeszcze nie znają. Pan tę wiedzę posiada. Jak więc ocenia pan szanse drużyny w sezonie 2018/2019?
Składy mniej więcej znamy. Podstawowa kwestia to zdrowie zawodników. Sezon reprezentacyjny z mistrzostwami świata jest długi i nie wiadomo, w jakiej formie siatkarze wrócą do klubów. Niektóre drużyny mają wielu reprezentantów. W Gdańsku będzie nowy zespół, który musi się zgrać, zrozumieć. Zobaczymy, jak Marcin Janusz zgra się z Maćkiem Muzajem, jak pracować będą przyjmujący. Dobrze, że mamy trzon środkowych i libero, czyli zawodników, którzy wszystko tu znają. Na pewno chcemy się bić o play-offy, czyli cel będzie taki sam, jak przed minionym sezonem. Zobaczymy jak w przyszłym sezonie ułoży się liga – w minionych rozgrywkach Zaksa Kędzierzyn-Koźle miała najlepszy skład, a kondycyjnie nie udźwignęła już końcówki sezonu (szybko przegrane finały ze Skrą i czwarte miejsce w Final Four Ligi Mistrzów – przyp. aut.).

Czy to, że odpuszczacie europejskie puchary też pomoże?
Od CEV-u (Europejska Konfederacja Piłki Siatkowej - przyp. aut.) dostaliśmy zaproszenie do Ligi Mistrzów. Czas na decyzję mamy do 4 czerwca. Czekamy jeszcze na wieści od jednej firmy, która wstępnie jest chętna zasponsorować nam europejskie puchary.

Czyli ta sprawa nie jest przesądzona?
Nie. Ja po sezonie mówiłem mediom o kosztach związanych z grą w europejskich pucharach, ale nie powiedziałem, że nie będziemy szukać możliwości. Do 4 czerwca jest czas na zgłoszenie drużyny do pucharów. Jeżeli znajdziemy dodatkowe środki, to możliwe, że wystartujemy. Trener na pewno będzie tego chciał, z myślą o rozwoju. Drużyn w lidze polskiej będzie mniej, więc jest to nowa sytuacja. Finanse są w tej chwili jednak najważniejsze. Musimy trzymać się kosztów założonych na ten sezon plus bilansować sytuację z poprzednich rozgrywek. Nie zaryzykujemy nic ponadto, jeśli nie będziemy mieć finansowej gwarancji.

Najlepsze memy po finale Ligi Mistrzów

Agencja TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki