Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Dziekanowski krytycznie o meczu Polski z San Marino: "W tych kwestiach nasza gra była niestety toporna"

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Krzysztof Piątek wrócił do kadry i strzelił gola, ale zdaniem Dziekanowskiego to jeszcze za mało, by wrócił również do podstawowej jedenastki
Krzysztof Piątek wrócił do kadry i strzelił gola, ale zdaniem Dziekanowskiego to jeszcze za mało, by wrócił również do podstawowej jedenastki fot. krystian dobuszyński/polska press
- Zobaczyliśmy po raz kolejny ile brakuje nam do najlepszych - podsumowuje mecz Polski z San Marino w eliminacjach mistrzostw świata Dariusz Dziekanowski. Były reprezentacyjny napastnik, później asystent Leo Beenhakkera jest zdania, że cieszyć możemy się tylko z wysokiego zwycięstwa 5:0.

Co można powiedzieć o grze naszej reprezentacji w meczu z San Marino?

Można powiedzieć, że wypadło to przeciętnie, a cieszyć możemy się tylko z wyniku. W naszej grupie poza nami tylko Anglicy strzelili pięć bramek San Marino. To był mecz, w którym można było pokazać swoją wyższość piłkarską, różnicę pomiędzy profesjonalizmem, a amatorstwem. No i niestety wyglądało to blado, zwłaszcza nasz atak pozycyjny. Zobaczyliśmy po raz kolejny ile brakuje nam do najlepszych, bo nawet z San Marino mieliśmy problem z rozegraniem. Na tym poziomie trzeba więcej się ruszać, lepiej grać z pierwszej piłki, a czasem umiejętnie przyspieszyć na trzydziestym metrze. W tych kwestiach nasza gra była niestety toporna.

Może problemem jest system gry preferowany przez Paulo Sousę, który w założeniu miał nam przecież dać więcej jakości w ofensywie?
Nie ma co się zastanawiać nad systemem w meczu z takim rywalem. Z San Marino równie dobrze moglibyśmy zagrać z jednym obrońcą. A w kontekście końcówki eliminacji, to ten mecz mógł być dobrym treningiem pierwszego składu. Okazją do przećwiczenia wypracowanych na treningach schematów. Część piłkarzy trochę sobie niestety ten trening odpuściła.

Robert Lewandowski w drugim kolejnym meczu w kadrze nie strzelił gola, choć akurat z Anglią można to było zrozumieć. W Bayernie Monachium również ostatnio się zaciął - czy mamy zacząć się martwić?
Martwić możemy się o tyle, że dla Lewandowskiego każdy mecz w kadrze, nawet z San Marino, jest ważny. On w każdym meczu walczy o to, żeby poprawić swój strzelecki dorobek. Każdy jest dla niego wyzwaniem. Jego sobotnia frustracja może być ostrzeżeniem, że w pewnym momencie przestanie przyjeżdżać na niektóre mecze. Robert jest zawodnikiem, który na codzień gra w jednym z najlepszych klubów w Europie i na pewno nie potrafi zrozumieć sytuacji, w której niektórzy przyjeżdżają na kadrę i nie grają tego, co potrafią. Albo łapią bezsensowne żółte kartki, jak Karol Linetty, który wyeliminował się w ten sposób z meczu z Albanią. To była w sobotę duża sztuka, bo przecież mecz był prawie bezkontaktowy. Różnica między nami a San Marino była tak duża, że wszystko można było załatwić tylko bieganiem i właściwym ustawianiem się na boisku.

Bramkę po powrocie do zdrowia i do kadry zdobył za to Krzysztof Piątek. Spodziewa się pan, że wróci również do pierwszego składu?
Nie widzę ku temu podstaw, na pewno nie teraz. Adam Buksa i Karol Świderski dobrze wypadli we wrześniowych meczach i wywalczyli sobie miejsce obok Lewandowskiego. Z kolei Piątek przed kontuzją raczej u Sousy zawodził, podobnie zresztą jak Arkadiusz Milik, który też pewnie niebawem wróci do kadry. Niby czemu więc ci dwaj mieliby mieć pierwszeństwo? Chyba tylko za nazwisko.

Jak zagrać, żeby nie przegrać we wtorek w Tiranie? Lewandowski przyznał, że w pierwszym meczu z Albanią rywale mieli za dużo swobody w środku pola...
To prawda, w Warszawie graliśmy prawie bezkontaktowo, rywale mieli za dużo wolnego miejsca. Kryliśmy Albańczyków na radar i faktycznie mieliśmy szczęście, bo wynik 4:1 jest bardzo złudny. W Tiranie nasi piłkarze muszą być bardziej skoncentrowani i zdeterminowani, bo to jest mecz o drugie miejsce w grupie. Przegrywając możemy bardzo się od niego oddalić, bo nawet jeśli Albania przegra później z Anglią, a my wygramy wszystko do końca, to nadal będziemy mieć punkt straty. Musimy ten mecz przynajmniej zremisować.

Brakuje panu kogoś w tej reprezentacji? W felietonie dla „Przeglądu Sportowego” wspominał pan o Maiku Nawrockim z Legii.
Myślę, że skoro szanse od Sousy dostaje Michał Helik to czemu nie Nawrocki? On ma moim zdaniem większe argumenty, gra w europejskich pucharach i jest wyróżniającym się piłkarzem w swoim zespole. Nie rozumiem w czym niby lepszy jest Helik...

W tym, że nie gra w Polsce. Sousa najwyraźniej nie ceni sobie wysoko naszej ligi.
Też tak myślę i uważam, że powinien zmienić podejście.

Sądzi pan, że Łukasz Fabiański naprawdę zrezygnował w gry w kadrze tylko ze względu na wiek i stan zdrowia?
Myślę, że „Fabian” rozegrał to dyplomatycznie. On zdaje sobie oczywiście sprawę, że gra w Premier League w wieku 36 lat jest wyzwaniem, a każdy kolejny rok będzie coraz większym. Czasem trzeba podjąć trudną decyzję, żeby iść naprzód. Z drugiej jednak strony on mówi, że chce grać do czterdziestki więc myślę, że mógł zostać jeszcze rok, albo dwa. Reprezentacja dużo by na tym zyskała. Pod warunkiem jednak, że Sousa zmieniłby podejście, a Fabiański znów miałby szanse w rywalizacji z Wojciechem Szczęsnym. Szkoda, bo Łukasz to osobowość nie tylko na boisku. Będzie go brakować.

Rozmawiał Hubert Zdankiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki