Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy wystarczy im czasu?

Ludmiła Kamer
Trener Jerzy Strumiło (pierwszy z prawej) i zawodnicy Trefla podczas zajęć
Trener Jerzy Strumiło (pierwszy z prawej) i zawodnicy Trefla podczas zajęć Roman Kościelniak
Rozgrywki PlusLigi wstępują w decydującą fazę. Każdy mecz może być decydujący o pozycji w tabeli i awansie do play off. Tymczasem drużyna Trefla Gdańsk zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.

Trefl miał być czarnym koniem rozgrywek PlusLigi. Rzeczywistość szybko i brutalnie zweryfikowała założenia. Gdańszczanie od początku sezonu mają problemy zdrowotne, gdy jeden zawodnik wracał do gry, inny schodził z boiska z urazem.

- Mam swoje doświadczenie i twierdzę, że pomijając kontuzje, zawodnicy grali po prostu słabo. Jednak ja po tygodniu wspólnej pracy widzę już poprawę. Najlepiej byłoby tę "poprawę" sprawdzić w sparingu, ale na to nie ma czasu ani możliwości - powiedział Jerzy Strumiło, który od tygodnia jest pierwszym trenerem Trefla. - Drużyna przyjęła mnie bardzo dobrze, w klubie również zostałem dobrze przyjęty.

Koniec rundy zasadniczej zbliża się wielkimi krokami, szkoleniowiec nadal nie dysponuje wszystkimi zawodnikami. Jak wyjść z dołka? Jak przyznaje sam trener, nie ma jednego, konkretnego pomysłu na wyjście z tak patowej sytuacji.

- Pomysłem jest moja rutyna. Ponad 30 lat pracowałem z różnymi zespołami. Czy teraz wystarczy czasu, tego nie wiem. Wiem tylko, że nie mamy tego czasu dużo - podkreślił Strumiło.
Gdański szkoleniowiec odnosił sukcesy w ligach zagranicznych. Ma na koncie wiele tytułów mistrza i wicemistrza różnych krajów, m.in. Belgii, Austrii i Turcji. W minionym sezonie zdobył wicemistrzostwo kraju z tureckim Halkbankiem Ankara. Po raz pierwszy jednak zasiada na ławce trenerskiej drużyny z dołu tabeli.
- Rzeczywiście tak jest. Jednak przy mojej wiedzy i doświadczeniu to nie jest problem. Czasu jest jednak niewiele. Do końca rundy zasadniczej zostało sześć meczów, z czego cztery z bardzo wymagającymi rywalami [AZS Olsztyn, Jastrzębski Węgiel, Politechnika Warszawska i Resovia Rzeszów - przyp. red.] - zauważył trener.

Zawodnicy jednak nie zwieszają głów. Chcą udowodnić, że potrafią grać i wygrywać, a nowy trener wniósł w szeregi drużyny "świeżość", zapał do dalszej pracy i zaufanie.
- W przypadku mojej drużyny jest problem grania. Nie możemy mówić o braku umiejętności, bo przecież w kadrze Trefla są światowej klasy zawodnicy. Po tylu przegranych meczach nie ma w tym zespole zaufania. Nie wiem, czy zawodnicy mi już zaufali, ale powiedziałem im na wstępie, że ja im ufam - podkreślił trener gdańskich siatkarzy.

Zarówno działacze, jak i kibice czekają na powrót do gry kontuzjowanych zawodników. Bruno Zanuto, mimo że zagrał w ostatnim meczu ligowym, w dalszym ciągu w pełni nie trenuje, a jego noga jest opuchnięta. Bojan Janić od kilku tygodni przebywa w Belgradzie, gdzie przechodzi rehabilitację barku. Serb wróci do Gdańska w czwartek i wtedy okaże się, w jakiej jest formie. Kontuzja nogi Wojciecha Serafina na szczęście okazała się mało groźna. Było to jedynie lekkie zwichnięcie, przez co przyjmujący Trefla mógł w dalszym ciągu normalnie trenować.

Sytuacja zdrowotna w gdańskim zespole spowodowała, że od początku sezonu ligowego gra spoczywała na zawodnikach, którzy wywalczyli awans do ekstraklasy. O sile Trefla stanowili dotychczas Serafin, Wojciech Winnik czy Dariusz Sulik.
- Ci zawodnicy musieli grać. Jednak źle się stało, że na nich spoczywał ciężar gry. Oczywiście to zaowocuje, może jeszcze w tym sezonie, a może w kolejnym. Według założeń przedsezonowych ci siatkarze mieli być uzupełnieniem drużyny, a nie jej podstawą - podsumował Strumiło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki