Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy świat przehandluje z Chinami Hongkong? 1,7 mln protestujących na ulicach Hongkongu

Katarzyna Stańko
Katarzyna Stańko
MARK RALSTON/AFP/East News
Świat obawia się, że kryzys polityczny w centrum finansowym, jakim jest Hongkong przekształci się w kryzys finansowy na miarę tego z 2008 r. Firmy prześcigają się w przeprosinach skierowanych do chińskich władz, hongkońscy biznesmeni dystansują się do protestów, a zdeterminowani ludzi chcą zachować resztki autonomii przyrzeczonej Hongkongowi w 1997 r, kiedy przestał być brytyjską kolonią. Wiedzą, że jak przestaną protestować Chiny ich połkną, zabierając resztki demokracji i surowo karząc demonstrantów.

Tylko jeden kraj wezwał chińskiego ambasadora z prośbą o wyjaśnienia w kwestii trwających od dwóch miesięcy demonstracji tłumionych przez policję w Hongkongu. Była to Wielka Brytania. Kanada nie wyklucza natomiast konieczności ewakuacji 300 tys. mieszkańców chińskiego okręgu, którzy posiadają obywatelstwo tego kraju. Protestujący od dwóch miesięcy wychodzą na ulice w obronie autonomii, na którą kontynentalne Chiny mają zakusy. Na granicy Hongkongu i Chin zgromadzono chińskie oddziały wojska gotowe wkroczyć do buntującego się państwa-miasta.

W weekend mimo groźby interwencji chińskich sił tysiące osób ponownie wyszły na ulice, a od poniedziałku protest zapowiedzieli nauczyciele.

Zarządzająca Hongkongiem a ramienia Chin Carrie Lam Cheng porównała wpływ protestów na gospodarkę do „tsunami”, a jego konsekwencje do epidemii SARS z 2003 i globalnego kryzysu finansowego w 2008 r.

Ścierający się z policją mieszkańcy Hongkongu domagają się dymisji Carrie Lam Cheng oraz anulowania ustawy umożliwiającej ekstradycję do Chin obywateli Hongkongu.

Kryzys gospodarczy na miarę 2008 r.

Pogłębiający się kryzys polityczny w Hongkongu w połączeniu z wojną handlową USA-Chiny może przekształcić się globalny kryzys gospodarczy - uważają analitycy największego japońskiego dziennika ekonomicznego Nikkei.

- Kryzys polityczny w Hongkongu w dłuższej perspektywie stanowi fundamentalne wyzwanie dla statusu Hongkongu jako międzynarodowego centrum finansowego – powiedział Rory Green, ekonomista z londyńskiego TS Lombard w rozmowie z singapurskim dziennikiem „The Straits Time”.

Najważniejszych firm w Hongkongu, ogłaszając wstępne wyniki finansowe w ubiegłym tygodniu, podniosły alarm na temat ryzyka dla przyszłych zarobków w wyniku demonstracji, które często kończyły się gwałtownymi starciami z policją.

Z giełdy w Hongkongu wyparowało niemal 500 mld $ od czasu od czerwca, kiedy protesty nabrały tempa. Niepokoje są „dłuższe i bardziej gwałtowne niż się spodziewałem” mówi Steven Leung, dyrektor wykonawczy firmy Uob Kay Hian (Hong Kong) Ltd.„Jeśli protesty się utrzymają, żaden inwestor nie będzie kupował aktywów w Hongkongu”.- narzekają hongkońscy tradearzy. Lotnisko, które jest najbardziej ruchliwym węzłem ruchu pasażerskiego w Azji i największym na świecie portem przeładunkowym cargo, musiało odwołać kilka tysięcy lotów z powodu demonstracji. Według ekonomistów z Societe Generale lotnisko generuje aż 5 proc. PKB Hongkongu.

PKB Hongkongu spadł o 0,3 proc. w drugim kwartale w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami, a tzw. wskaźnik zakupów kluczowych menedżerów spadł do najniższego poziomu od lipca 2009 r. Transakcje związane z nieruchomościami spadły o 35 procent w tym samym okresie, spada również sprzedaż detaliczna. -Oczekujemy, że Hongkong wejdzie w recesję - mówi Iris Pang, ekonomistka w ING bank NV. Najbogatszy człowiek Hongkongu, Li Ka-shing, opublikował w piątek o wiele bardziej subtelną opinię, opierając się na poezji klasycznej, wzywając do pokoju

Obawy o reakcje Chin na protesty zwiększają niepokój inwestorów. Yang Guang, rzecznik chińskiego biura ds. Hongkongu i Makau ogłosił, że protestujący popełnili poważne przestępstwa i wykazywali oznaki „terroryzmu”.

Prorządowy dziennik „Global Times” napisał w piątek, że ewentualna pacyfikacja protestów w Hongkongu nie będzie „powtórką incydentu politycznego z 4 czerwca 1989 roku”, w wolnej prasie nazywanej masakrą na placu Tiananmen. Jednak władze chińskie zaostrzają retorykę i zgromadziły przy granicy z Hongkongiem duże siły militarne, które mogą dostać rozkaz zbrojnej interwencji. Według związanego z Komunistyczną Partią Chin anglojęzycznego propagandowego dziennika „Global Times” pacyfikacja protestów przy użyciu wojska jest możliwa, ale nie będzie przypominała wydarzeń z 1989 roku, ponieważ rząd dysponuje obecnie bardziej zaawansowanymi metodami niż 30 lat temu. Oddziały Zbrojnej Policji Ludowej, która jest częścią sił zbrojnych ChRL, ćwiczą obecnie w mieście Shenzhen na granicy z Hongkongiem.

Biznes jest biznes

Globalne firmy tymczasem przepraszają Chiny za produkty, które mogłyby wspierać dążenia demokratyczne mieszkańców Hongkongu. Znana luksusowa marka Versace przeprosiła publicznie za wyprodukowanie serii koszulek typu T-shirt, na których Hongkong i Makao oznaczone były jako terytoria niezależne od Chin. T-shirty wywołały zmasowany atak na firmę Versace w mediach społecznościowych w Chinach, podobnie było z marką Calvin Klein. „Szanuje suwerenność chińskiego państwa terytorialnego”. Kochamy Chiny i przepraszamy za spór - tłumaczyli managerowie firmy Versace, do których dołączyła również ambasadorka marki w Chinach i znana aktorka Yang Mi. "Integralność terytorialna i suwerenność Chin są zawsze święte i nienaruszalne" – napisał przedstawiciel aktorki. Dyrektor artystyczny wytwórni, Donatella Versace również wydała oświadczenie: „Nigdy nie chciałam lekceważyć chińskiej suwerenności narodowej i dlatego przepraszam za taką niedokładność i wszelkie niepokoje, jakie mogła ona spowodować” - Donatella Versace napisała na swoim koncie na Instagramie. Amerykański detalista Gap wcześniej również przeprosił za sprzedaż koszulek.

Czekamy, jak zachowa się amerykański Amazon, który również jest masowo krytykowany przez chińskich użytkowników za sprzedaż koszulek z napisem: "Free Hong Kong Democracy Now" oraz"Hong Kong is Not China,". Chińczycy pytają wprost, czy Amazon zamierza wyprowadzić się z Chin?

Po tygodniach milczenia i oskarżeniu o życzliwość reżimu chińskiego prezydent USA Donald Trump w zeszłym tygodniu wyraził zaniepokojenie wydarzeniami w Hongkongu. Zapytany o ryzyko poważnych represji dla demonstrujących, poinformował w czwartek, że powinien porozmawiać o tym „wkrótce” ze swoim chińskim odpowiednikiem Xi Jinpingiem, wzywając Pekin do „humanitarnego rozwiązania problemu”.Amerykański prezydent dodał, że Xi Jinping może również, jeśli spotka się z przedstawicielami protestujących, „szybko rozwiązać problem”, „w piętnaście minut”.

Przedstawiciel OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) proszący o zachowanie anonimowości wyraźne dał nam do zrozumienia, że społeczność międzynarodowa raczej nie będzie wywierała nacisków na Chiny, które są stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, a wiele krajów, gdzie Chiny posiadają ogromne polityczne i biznesowe wpływy, sprzeciwiłoby się otwartej krytyce Chin.

Hongkong jest specjalnym regionem administracyjnym Chińskiej Republiki Ludowej. W latach 1842-1997 był posiadłością brytyjską. Miasto jest jednym z największych centrów finansowych i portów na świecie. Hongkong powrócił do Chin po upływie okresu dzierżawy w 1997. Chiny zobowiązały się pozostawić władzom Hongkongu do 2047 roku dużą autonomię we wszystkich sprawach, z wyjątkiem polityki zagranicznej i sił zbrojnych. Do protestów w Hongkongu doszło już jednak w 2014 r. Sprzeciw mieszkańców wywołała wówczas niedemokratyczna ordynacja wyborcza. Falę manifestacji, stłumioną w grudniu tego samego roku, nazwano Rewolucją Parasolek.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy świat przehandluje z Chinami Hongkong? 1,7 mln protestujących na ulicach Hongkongu - Portal i.pl

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki