Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy miłosierdzie wyklucza rozum? Dlaczego profesor Rachoń zajął się uchodźcami?

Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła archiwum db
Młode byczki - tak jeden z polityków prawicy nazwał w radiu uchodźców i imigrantów ekonomicznych. Tym ostatnim pomagać nie warto, bo zachciało się im po prostu lepszego życia. Patrzcie no! A uchodźcy? Nie mogą siedzieć w namiotach w obozach w Turcji czy w Libanie? A że ich dzieci nie chodzą do szkoły, że brakuje jedzenia, że idzie zima? No trudno, życie nie jest łatwe.

- Gdy się dostaną do Polski, zgotują nam piekło. Wprowadzą szariat, będą gwałcić nasze córki i siostry - woła Dorota Maksymowicz-Czapkowska z partii KORWiN, organizatorka gdańskiego marszu przeciw uchodźcom. - A dżihad, który nakazuje im Koran? Ofensywny w dodatku?! Zdziwiłam się, że debatę na temat uchodźców zorganizował profesor Janusz Rachoń.

Dlaczego chemik zajął się tym problemem? Bo uważa, że inteligent powinien angażować się w życie publiczne. Zniesmaczony marszem przeciw uchodźcom zaprosił zainteresowanych na debatę. Razem z prezesem Pomorskiego Klubu Biznesu Janem Zarębskim, też zresztą chemikiem. Obok pani Maksymowicz-Czapkowskiej prelegentami byli: ks. prof. Andrzej Szostek, etyk z KUL, i ks. dr Krzysztof Niedałtowski, religioznawca. - Najważniejszy jest człowiek - przekonywał ks. prof. Szostek. - I tego zagrożonego człowieka trzeba ratować. Przypominał słowa Jezusa: byłem przybyszem, a przyjęliście mnie, byłem głodny…, byłem chory…

Naturalnie, wśród przybyszów z Bliskiego Wschodu mogą zdarzyć się terroryści, należy się więc zachowywać w sposób roztropny, ale przecież miłosierdzie nie wyklucza rozumu! Powinniśmy przyjąć tylu imigrantów, na ilu nas stać, kontrolować ich, ale nie zatrzaskiwać przed nimi drzwi. Obecni na sali biznesmeni podzielili się na dwie grupy. Ci, którzy znali Bliski Wschód, pracowali tam i mieli przyjaciół wśród Arabów, deklarowali otwartość i chęć do pomocy. Inni, bez takich doświadczeń, mówili raczej o strachu, o konieczności obrony swojej rodziny i swojego kraju. - Sytuacja, z którą mamy do czynienia, jest nadzwyczajna - zauważył ks. Szostek. - Gdy dziecko wpada do wody, nie pytamy, czy to dziecko naszego sąsiada, czy wroga, ale rzucamy się na pomoc. A ilu uchodźców się utopiło? Oficjalne statystyki mówią, że dwa i pół tysiąca. Ci ludzie z pewnością uciekali przed czymś, co było dla nich groźne. - Mamy w oczach telewizyjne obrazy tłumów szturmujących granice, które budzą strach. Gdy jednak rozmawiamy z Syryjczykiem, konkretnym człowiekiem, lęki pierzchają. To tacy sami ludzie jak my - przekonywał ks. Niedałtowski, który nieraz bywał na Bliskim Wschodzie. Ks. prof. Szostek apelował: - Spójrzmy na problem jak na dotknięcie łaski Bożej! Skoro Bóg dopuszcza taką sytuację, to może po to, bym ja się zmienił? Żebym spojrzał na tych ludzi jak miłosierny Samarytanin z biblijnej przypowieści? W niedzielę ksiądz Niedałtowski podzielił się refleksją na temat uchodźców z wiernymi w kościele św. Jana w Gdańsku.
Po mszy podeszło do niego pięć osób i każda z nich zaoferowała pomoc dla jednej syryjskiej rodziny. Zobowiązał się do tego także sam ksiądz Krzysztof. - Na szczęście są i inni księża! - pocieszał siebie i nas przedstawiciel partii KORWiN.

Marsz antyimigracyjny narodowców w Gdańsku [WIDEO, ZDJĘCIA]

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki