Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy komunikacja publiczna w Gdańsku powinna być darmowa dla wszystkich? Eksperci i Radni Miasta Gdańska zabrali głos w tej sprawie

Krzysztof Dunaj
Krzysztof Dunaj
Przemyslaw Swiderski
W ostatnim czasie komunikacja miejska, a zwłaszcza darmowa, ponownie wywołuje dużo kontrowersji w związku z m.in. darmowymi przejazdami dla uchodźców z Ukrainy. Niektórzy ludzie uważają, że transport publiczny powinien być darmowy dla wszystkich, a inni że nie. W pierwszej odsłonie artykułów na temat darmowej komunikacji wzięliśmy pod lupę Gdańsk. Co eksperci oraz radni sądzą o takim rozwiązaniu? Czy są na to szanse?

Głosy Radnych Miasta Gdańska

Na terenie Gdańska są już osoby, które korzystają z darmowej komunikacji. Przypomniał o tym jeden z radnych miejskich.

- Wpływy z biletów pokrywają tylko niewielką część wydatków na komunikację miejską w budżecie Gdańska. Z bezpłatnych przejazdów w Gdańsku korzystają m.in. dzieci i młodzież z Gdańską Kartą Mieszkańca, a także seniorki i seniorzy, którzy ukończyli 70 lat życia - mówi przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Gdańska, Cezary Śpiewak-Dowbór.

Cezary Śpiewak-Dowbór zaznaczył, że starają się tak dopasowywać taryfę, aby zapewnić możliwie jak najlepszą ofertę za jak najkorzystniejszą stawkę - zwłaszcza osobom, które zdecydują się na bilet miesięczny.

Przewodniczący Klubu Radnych PiS w Radzie Miasta Gdańsk, Kazimierz Koralewski, również nie widzi miejsca na bezpłatną komunikację.

- Milton Friedman w 1975 roku spopularyzował tezę „nie ma darmowych obiadów”. Komunikacja miejska finansowana jest z budżetu miasta, w którym pieniędzy na cele publiczne zawsze jest za mało - mówił Kazimierz Koralewski. - Oczywiste jest, że jeżeli więcej dołoży się do komunikacji publicznej, to mniej będzie np. na remont dróg, po których ta komunikacja się porusza. Popularnie mówi się, że w budżecie kołdra zawsze jest za krótka, bo gdy naciągniesz ją na głowę, to wystają nogi.

Radny miejski podkreślił, że doświadczenia miast na świecie z bezpłatną komunikacją dla wszystkich mieszkańców pokazują śladowy wzrost przewozów pasażerskich, stąd też nie jest przekonany do takiego pomysłu.

Beata Dunajewska, radna miejska z klubu Wszystko dla Gdańska, z którą szerzej rozmawialiśmy na temat komunikacji w grudniu ubiegłego roku, również nie jest cały czas przekonana do wprowadzenia darmowej komunikacji.

- Nie jestem zwolenniczką darmowej komunikacji, bo to jednak miasto wszystko kosztuje - wymiana taboru, otwieranie nowych linii. Budżet też ma swoje granice - zaznacza Beata Dunajewska.

28 grudnia 2021 w rozmowie z redaktorem "Dziennika Bałtyckiego" Kamilem Kusierem radna powiedziała: "W dzisiejszej rzeczywistości, kiedy wpływy do kasy budżetu są coraz niższe i również wpływy z biletów, a Miasto Gdańsk cały czas inwestuje w nowy tabor oraz nowe linie, z przykrością muszę stwierdzić, że nie możemy pozwolić sobie na taki ruch - mówiła Beata Dunajewska. - Założyliśmy sobie kiedyś, że do komunikacji miejskiej będziemy dopłacać ok. 40 procent do ceny biletu. Już jakiś czas temu przekroczono magiczną granicę 50 procent".

Jak wprowadzenie darmowej komunikacji widzą eksperci? Czy są na to szanse?

- To nie jest łatwa sprawa, ponieważ mamy na świecie przypadki, gdzie to się sprawdziło i gdzie to się nie sprawdza - tłumaczy wiceprezes stowarzyszenia Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej, Paweł Mrozek.

Wiceprezes FRAG-u wymienił zalety oraz wady takiego systemu.

- Powiem, jaka jest zaleta, gdy jest ona rzeczywiście całkowicie darmowa dla wszystkich - to jest po prostu prostość systemu - oznajmia Paweł Mrozek. - Człowiek nie musi się zastanawiać, gdy korzysta z tego. To jest wielka zaleta, ponieważ człowiek chętniej rezygnuje z własnego samochodu. Może on pomyśleć - wybiegnę z domu, wsiądę do najbliższego autobusu, dojadę, przesiądę się i niczym innym się nie martwię i nic mnie to nie kosztuje - to jest super sprawa odciążająca układ drogowy. Wszystko w mieście staje się przyjaźniejsze do poruszania się.

- Natomiast należałoby się zastanowić, czy ta darmowa komunikacja w całości powinna rzeczywiście być dla wszystkich - tłumaczy Mrozek. - Niekoniecznie uważam np. że powinna być ona darmowa dla turystów. Turysta przychodzi i korzysta z tej usługi - może tutaj powinna być jakaś forma biletu, która dla niego obowiązuje. Tak samo nie jestem przekonany, czy z komunikacji darmowej powinni korzystać ludzie, którzy nie są zameldowani w naszym mieście i nie płacą tu podatków. Darmowa komunikacja powinna być też czymś stymulującym do np. zameldowania się, płacenia tutaj podatków, związania się z Trójmiastem, czyli człowiek coś w to miasto wkłada sam od siebie i wtedy miasto ma też prawo to wynagradzać. Ludzie, którzy mieliby tu po prostu przyjeżdżać spoza miasta, też niekoniecznie uważam, że powinni być beneficjentami takiego systemu.

Paweł Mrozek podkreśla, że wszystko zależy od tego, o jaką grupę użytkowników komunikacji chodzi.

- Według mnie takich drobiazgów i niuansów jest dużo więcej w tym systemie - oświadcza Mrozek. - Należałoby się zastanawiać, jak powiększać tę grupę, która może w darmowy sposób korzystać z komunikacji miejskiej. Kierować się przede wszystkim tym, jak dużą korzyść to spowoduje, jeżeli chodzi o odciążenie właśnie układu ruchu drogowego i zmniejszenia korków.

Czy są szanse, aby w przyszłości wprowadzić darmową komunikację?

- Myślę, że to jest nieuniknione - mówi Mrozek. - Odchodzić się będzie raczej od samochodów i komunikacji indywidualnej, co pokazują przykłady tych miast, które są bardziej rozwinięte niż miasta w Polsce. To widać po takich miastach jak Kopenhaga, Sztokholm, Londyn czy nawet Nowy Jork, gdzie na Manhattanie mniej niż co czwarta osoba posiada samochód.

Proces odchodzenia od samochodów może przyśpieszyć wojna w Ukrainie.

- To jest nieunikniona kolej rzeczy w przypadku krajów, które chcą uchodzić za cywilizowane. Przede wszystkim transport zbiorowy jest znacznie bardziej energooszczędny, a wydaje się, że najbliższe lata w obecnej sytuacji geopolitycznej będą nas szczególnie mobilizować do szukania oszczędności w zużyciu paliw - zaznacza wiceprezes FRAG-u. - Paradoksalnie obecna ciężka sytuacja geopolityczna spowodowana wojną może ten proces odchodzenia od samochodów dodatkowo przyśpieszyć.

Głos na temat darmowej komunikacji zabrał również Roger Jackowski, radny Rady Dzielnicy Wrzeszcz Dolny oraz jeden z liderów stowarzyszenia "Rowerowa Metropolia".

- Nie uważam, żeby darmowa komunikacja publiczna była dobrym pomysłem, zwłaszcza w większych miastach - oznajmia Roger Jackowski. - Uważam, że komunikacja publiczna powinna przyciągać użytkowników jakością oferty, przede wszystkim czasem przejazdu krótszym niż czas przejazdu własnym autem. Oszczędzenie czasu jest znacznie bardziej atrakcyjne finansowo dla mieszkańców niż oszczędzenie relatywnie niedużych sum na biletach.

Radny Rady Dzielnicy Wrzeszcz Dolny jest pewien, że szybką komunikacją ludzie jeździliby bardzo chętnie, kupując bilety.

- Aby taka szybka komunikacja powstała, potrzeba z kolei dobrze zaprojektowanych inwestycji - dodaje Jackowski. - Na inwestycje potrzeba pieniędzy, których jednym ze źródeł są właśnie bilety. Dlatego jestem przeciwnikiem darmowej komunikacji i innych tego typu populistycznych pomysłów. Wystarczy, że komunikacja publiczna będzie konkurencyjna czasowo. Tylko tyle i aż tyle - bo przecież władze Trójmiasta od lat nie umieją tego zorganizować. Wprowadzanie darmowej komunikacji to zasłona dymna prawdziwego problemu: żenującej oferty czasowej.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki