Od kilku dni Bytów i całe Pomorze żyją zawirowaniami w Druteksie. Firma, potentant w branży okien, pracuje normalnie. Ekonomiści twierdzą jednak, że jakieś straty z powodu konfliktu rodzinnego będą. Przyjaciel prezesa i biznesmen to neguje. - Leszek zbudował potęgę i firma ma mocne fundamenty - mówi.
Czytaj także: Próba wrogiego przejęcia firmy Drutex. Oświadczenie firmy [zdjęcia, wideo]
Zamieszaniem w Druteksie żyje całe miasto, nawet region pomorski. Przypomnijmy, że według informacji Leszka Gierszewskiego, prezesa firmy, w miniony weekend miało dojść do próby tzw. wrogiego przejęcia firmy przez jego córkę i jej męża, radcę prawnego. Gierszewski na pomoc wezwał detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. W poniedziałek rano kilkudziesięciu pracowników jego agencji stanęło w drzwiach firmy, uniemożliwiając wejście do budynku, gdzie prawdopodobnie miało odbyć się walne zgromadzenie, na którym Leszek Gierszewski mógłby być odwołany z funkcji prezesa.
- Mogło to więc wyglądać tak, że do Księgi Akcyjnej na korzyść żony Gierszewskiego wpisano by część wspólnych akcji, co dawałoby rodzinie pakiet większościowy, mogący w rezultacie doprowadzić do odwołania prezesa - spekuluje znajomy Leszka Gierszewskiego.
- Zaprzeczam, aby przez kogokolwiek innego poza samym Leszkiem Gierszewskim zostały podjęte działania mające na celu „wrogie przejęcie” Drutex Spółki Akcyjnej w Bytowie - wyjaśniła natomiast Grażyna Gierszewska, przewodnicząca Rady Nadzorczej Druteksu. - Jednocześnie wyjaśniam, że pan Leszek Gierszewski zapomniał, kto jest akcjonariuszem - właścicielem większościowego pakietu akcji w Bytowie. Akcje te jako objęte wspólnością majątkową małżeńską stanowią majątek wspólny małżonków Leszka i Grażyny Gierszewskich, a stosowny zapis odzwierciedlający tę okoliczność na mój wniosek został ujawniony w Księdze Akcyjnej.
Czytaj także: Rodzinna wojna o bytowską firmę Drutex. Córka i matka kontra prezes
Firma zatrudnia około 3600 pracowników i to oni najbardziej martwią się o przyszłość firmy i swoje miejsca pracy.
- Jakakolwiek by to była sytuacja, obyczajowa czy konflikt rodzinny, zawsze wiąże się to z wprowadzeniem niepokoju, szczególnie u odbiorców - mówi Andrzej Sułkowski, ekonomista, specjalista od zarządzania. - Proszę sobie wyobrazić długoletni kontrakt na dostarczanie okien do nieruchomości pod klucz. Nagle występuje zamieszanie zupełnie niezwiązane z produkcją i handlem i co się dzieje? Niepokój. Zaczyna się spadek obrotów, szukają dywersyfikacji. Co to znaczy? Każdy odbiorca, współpracownik od tego momentu zaczyna się zastanawiać i myśleć: muszę znaleźć coś nowego, zastępczego, bo w razie... I już to „w razie” kosztuje. Jakkolwiek by to brutalnie zabrzmiało. Ktoś w tym konflikcie musi wygrać. Ktokolwiek wygra, jeśli będzie mocny, to się nic dla pracowników nie zmieni. Może „poleci” parę osób z najbliższego otoczenia. Absolutnie taki stan zawieszenia długo nie może trwać. Każdej ze stron z pewnością zależy, aby produkcja szła jak dawniej, żeby się nie uszczupliła i jakość była nienaganna. To olbrzymi organizm, który dużo daje, więc każdy będzie go chciał utrzymać. Ale straty będą, zawsze są w takich sytuacjach. Po pierwsze, wizerunkowe. Wszyscy partnerzy zyskają wątpliwość, małą, większą, różną, i będą „zabezpieczać tyły”, co będzie, jeśli tu się coś posypie. Te pieniądze, które mogliby dołożyć do współpracy z Druteksem, będą już na kupce z boczku złożone.
Odmiennego zdania jest Henryk Recław, właściciel Wirelandu i przyjaciel Leszka Gierszewskiego.
- Leszek wybudował bardzo mocne fundamenty - zapewnia. - Firmie nic nie grozi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?