Srebrne namagnesowane kulki do domu przyniosła ze szkoły starsza siostra Oskara. Rodzina wykorzystała je do przyczepiania notatek na lodówce. - Mam czworo dzieci, więc zapisuję sobie różne sprawy - tłumaczy pani Katarzyna. - Kartki wisiały dość wysoko, młodsze dzieci nie mogły ich dosięgnąć.
Oskar specjalnie wszedł na stół, by zabrać błyszczące kuleczki. A potem je połknął.
- Powiedział mi o "zjedzeniu jednej kulki" - mówi mama chłopca. - Dałam mu herbatę miętową, by przyspieszyć trawienie. Następnego dnia syn zaczął skarżyć się na ból brzucha. W pobliskiej aptece poradzono przeczyszczające czopki.
Oskara nadal jednak bolał brzuch, więc następnego dnia matka pojechała z czterolatkiem na pogotowie. Tam dostała skierowanie do szpitala w Redłowie. Chirurg dziecięcy po prześwietleniu Oskara stwierdził w jelitach obecność pięciu kulek. - Mówiłam, że są namagnesowane, ale nie chciał zatrzymać syna na oddziale - mówi matka.
Wieczorem, pięć dni później stan chłopca gwałtownie się pogorszył. Około godz. 23 matka zadzwoniła na pogotowie. Lekarz pediatra najpierw poradziła zaparzenie herbaty z pokrzywy, ale po naleganiach pani Katarzyny zdecydowała się przyjechać. Już po północy karetka zawiozła Oskara do szpitala w Redłowie.
Prześwietlenie nie wykazało obecności kulek, w badaniu USG też nie zaobserwowano zmian. Lekarze zaczęli podejrzewać, że chłopiec cierpi z powodu zapalenia wyrostka. Oskar trafił na salę operacyjną.
- Zabieg trwał cztery godziny - wspomina pani Katarzyna. - W jego trakcie poprosił mnie do siebie ordynator. Usłyszałam, że doszło do perforacji jelita krętego w czterech miejscach. Lekarze musieli mu wyciąć aż 15 cm jelit. Nie mam zastrzeżeń do opieki medycznej i fachowości lekarzy, którzy przeprowadzali operację, jednak zastanawiam się, czy nie można było uniknąć ryzyka i przyjąć syna za pierwszym razem.
Oskar wrócił już ze szpitala, jest na diecie. Pani Katarzyna wyrzuciła z domu wszystkie zabawki z małymi elementami.
Magnesy zetknęły się przez ścianki jelita
Rozmowa z dr. n. med. Jarosławem Wojtiukiem, ordynatorem oddziału chirurgii dziecięcej Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni
Dlaczego nie zdecydowano się od razu usunąć namagnesowanych kulek?
Decyzja o operacyjnym usunięciu kulek wiązałaby się z koniecznością ponacinania jelita. Ciała obce, połknięte przez dzieci, są w 99 procentach wydalane. Czeka się na to góra 5-7 dni.
W tym przypadku jednak stało się inaczej...
Rzadko dochodzi do perforacji jelita. U chłopca musiało dojść do zetknięcia się przez ściany jelita dwóch namagnesowanych mocno kulek. W trzydziestoletniej praktyce spotykam się z czymś takim dopiero drugi raz. A muszę dodać, że średnio raz w miesiącu trafiają do nas dzieci, które połknęły 2- lub 5-złotówki, spinacze, łyżeczki, czasem nawet baterie. Jeśli ciało obce utkwi w żołądku, robimy gastro- fiberoskopię od przełyku, by je usunąć. Gorzej, gdy trafi do drzewa oskrzelowego, bo dziecko może się udusić. Jeśli jest w jelitach, trzeba poczekać na jego wydalenie.
Czy podajecie środki przeczyszczające?
Nigdy! To może doprowadzić do wbicia się obcego ciała w jelita i ich uszkodzenia. Zalecamy podawanie dziecku stałego pokarmu, by ten "przepchał" połknięty przedmiot.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?