Thomas von Heesen zadebiutował w roli trenera piłkarzy Lechii Gdańsk w meczu ligowym. I od razu zaczął od zdecydowanych decyzji kadrowych, odsyłając na trybuny Sebastiana Milę i Bruno Nazario. Nie zagrał też Jakub Wawrzyniak, ale akurat jego z gry wyeliminował uraz odniesiony na jednym z ostatnich treningów przed meczem z Koroną.
- Widziałem Milę raz, może dwa razy na treningu, a z pozostałymi piłkarzami pracowałem więcej. Nie chcę rozmawiać o zawodnikach, których nie było w kadrze na mecz. Poza tym na kolejne spotkanie ten skład może być inny. Decydować będzie aktualna forma - mówił von Heesen.
Nowy szkoleniowiec biało-zielonych postawił na debiutantów. W pierwszym składzie było ich aż trzech, bo zagrali sprowadzeni pod koniec okna transferowego Sławomir Peszko i Aleksandar Kovacević. Zagrał też Neven Marković, który skorzystał na kontuzji Wawrzyniaka. On już jest dłużej w kadrze biało-zielonych, ale dopiero po raz pierwszy wystąpił w spotkaniu ligowym. Czwartym debiutantem był Milos Krasić, który dopiero w końcówce spotkania pojawił się na boisku. Kibice czekali właśnie na tego piłkarza, byłą gwiazdę Juventusu Turyn. Krasić jednak nie jest jeszcze w formie, a przede wszystkim ma spore zaległości w przygotowaniu fizycznym. Nie zapomniał jednak, jak się gra w piłkę, i jeśli tylko dojdzie do dyspozycji, to Lechii powinien pomóc w osiąganiu lepszych wyników. Z piłkarzy, którzy przed zamknięciem okna transferowego trafili do Gdańska, w kadrze meczowej nie znalazł się Michał Chrapek. On też musi nadrobić zaległości i wyleczyć kontuzję.
Duże nadzieje kibice wiązali z przyjściem Peszki, ale on też musi się najpierw odbudować. W reprezentacji zagrał raptem kilka minut w spotkaniu z Niemcami. Na pewno stać go na dużo lepszą grę niż to, co zaprezentował w spotkaniu z Koroną.
- Jestem lekko zawiedziony i rozczarowany. Tym, że nie zdobyliśmy trzech punktów, a sam wiem, że więcej mogę dać drużynie - mówił po meczu Peszko. - Będę nad tym pracował. Jednak jako cała drużyna graliśmy zbyt wolno i wiele tych sytuacji sobie nie stworzyliśmy. Niby prowadziliśmy grę, utrzymywaliśmy się przy piłce, ale tak naprawdę nic z tego nie wynikało. I to była nasza bolączka. Nawet po odbiorze piłki pierwsze podanie nie szło do przodu tylko wszerz boiska. Tempo jest zdecydowanie wolniejsze niż w Bundeslidze, ale pod koniec meczu już odczuwałem skurcze . Liczyłem jeszcze na zryw, ale go nie było.
Pod wodzą nowego trenera na swoją szansę doczekał się Michał Mak, który ostatnio nie mieścił się w kadrze meczowej. Zagrał jako ofensywny pomocnik i miał świetną sytuację bramkową, ale trafił piłką w słupek.
- Miałem najlepszą okazję w meczu. Sam ją sobie wypracowałem, ale muszę ją wykorzystać - mówił Mak. - Liczyłem na to, że strzelę gola, który by nam ustawił ten mecz. Trochę nieczysto trafiłem piłkę i wydaje mi się, że dlatego nie wpadła do siatki. Cieszę się, że dostałem szansę, i będę starał się odwdzięczyć za zaufanie. Kadra jest liczna, a każdy pali się do gry. Jest walka na treningach, a trener ma duże pole manewru. Remis z Koroną to na pewno dla nas rozczarowanie. Straciliśmy dwa punkty, a nie zdobyliśmy jeden.
Zdaniem szkoleniowca Lechii, jest jednak dobry prognostyk na przyszłość.
- Dobrze, że zagraliśmy na zero z tyłu, ale źle, że nie strzeliliśmy gola. Początek nie jest najgorszy, bo oczekuję od zespołu dominacji na boisku - powiedział von Heesen.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?