Właścicielka sklepu meblowego z Człuchowa mówi o prawdziwej katastrofie. Do jej lokalu, znajdującego się w piwnicy, wlała się fala wody, niszcząc drogie meble i wnętrze.
- Sklep mamy od 20 lat. Czegoś takiego nie pamiętam. Sądzę, że deszczówki są zapchane i cała fala poszła do nas - mówi Teresa Kuhn, właścicielka sklepu. - Widzi pani te liście, mirabelki... To nie są nasze śmieci, tylko śmieci z ulicy. Będziemy dopiero szacować straty, ale na pewno będzie to kilkadziesiąt tysięcy złotych. W najlepszym wypadku, meble po wysuszeniu będziemy mogli sprzedać przecenione.
Właściciele zamierzają zrobić wycenę szkód u rzeczoznawcy i ubiegać się o zadośćuczynienie od miasta za powstałe straty. Z tym może być jednak problem.
- Wszystkie studzienki są na bieżąco przeglądane, w zależności od potrzeby, w tym roku chyba ze trzy razy - twierdzi Maria Pazda, sekretarz miasta Człuchów. - Nie było to więc niedociągnięcie ze strony miasta. W budżecie miasta przewidziane są środki na zarządzenia kryzysowe, ale jak wynika z wyjaśnienia naszego prawnika - nie są one przeznaczone na refundację tego typu szkód. Prowadzący działalność zobowiązany jest sam ubezpieczyć swoje mienie.
Z kolei Teresa Kuhn tłumaczy, że choć jej lokal jest w piwnicy, to nie ma z tego tytułu żadnych ulg podatkowych, nie może go też ubezpieczyć, bo... jest w piwnicy.
Czytaj więcej w czwartkowym (31.07.2014 r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" lub kupując e-wydanie gazety.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?