Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek z jajami

Jarek Janiszewski
Przemek Świderski
Taki tytuł mógłby mieć legendarny "pornol", ukazujący przygody dramatycznie obdarzonego mężczyzny, który po wakacjach w Czernobylu zaczął brutalnie rosnąć w pewnych strefach swojego organizmu. W naszym przypadku chodzi o osobnika, który nigdy nie zagrałby w takiej produkcji. Rzecz dotyczy byłego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Nie jestem i pewnie nigdy nie będę należeć do żadnej partii. To zaburza rozważny osąd otaczającej nas rzeczywistości. Niemniej jednak bacznie przyglądam się poczynaniom polityków, którzy nieustannie uprzykrzają naszą skromną egzystencję. Dzielę ich na kilka kategorii. Najwyżej w hierarchii są bogowie, czyli przywódcy. Oni niepodzielnie rządzą. Posiadają władzę absolutną. Wygłaszane przez nich opinie są święte. Nieco niżej lokują się popychadła. Te jednostki to przeważnie ministrowie realizujący pomysły bogów.

Kolejną grupą są papugi, czyli politycy występujący regularnie we wszelkich mediach.
Najniżej plasują się barany, typy wykorzystywane w głosowaniach. Ci na rozkaz z góry odpowiednio naciskają przyciski.
Osobną grupę stanowią darmozjady, czyli Senat. Tu bogowie lokują swoich kumpli, którzy lubią za darmo latać i odwiedzać odległe kraje. Darmozjady politycznie nie mają żadnego znaczenia. Jest jeszcze kilka parę ciekawych kategorii, ale o nich napiszę przy innej okazji.

Po tym niewinnym wykładzie czas powrócić do Jarosława Gowina. Zgodnie z przedstawionymi kategoriami bóg Tusk, niczym magik z mongolskiego cyrku, zamiast wystraszonego królika wyjął z taniego kapelusza Gowina i jako popychadło usadowił na stołku ministra sprawiedliwości. Zgodnie z regułami rodzimego życia politycznego popychadło miało realizować boski plan i to bez zbędnego szemrania. Jakież nastało zdziwienie, gdy popychadło przemówiło własnym głosem. Wcześniej bóg niby namawiał do większej otwartości, zapraszał do rywalizacji o przywództwo, ale wszyscy wiedzieli, że na konkurenta czeka bestia o wilczych oczach. Przyzwyczajony do posłuszeństwa popychadeł lider nie podejrzewał, że ktoś z niższej kasty podejmie rękawicę. A jednak stało się.

Całe to zamieszanie bacznie obserwują pozostałe stada - otwarte podważanie boskości oznacza spadek w sondażach. Najbardziej o swój los drżą barany, które pierwsze pójdą pod nóż. Nietęgie miny mają darmozjady, bo może skończyć się tanie latanie. Papugi, zwłaszcza te z Brukseli, nerwowo przygryzają paznokcie. Sielanka może wkrótce znaleźć niewesoły kres.
W tym całym bałaganie Gowin wygląda nader solidnie. Nie chowa się po kątach, tylko jasno i klarownie przedstawia swoje stanowisko - chce być nowym bogiem i przywrócić idee, które jego zdaniem poszły w kąt.

Można się z nim nie zgadzać w wielu kwestiach, ale szanować warto odwagę popychadła walczącego o boskość.
Wielu komentatorów pyta : -W co gra Gowin ? Nie mogą zrozumieć motywacji polityka, który może być za chwilę wywalony z partii na zbity pysk. Nie mogą pojąć wyzwania rodem z westernu "W samo południe", gdzie na przekór zdrowemu rozsądkowi samotny szeryf walczy z bandytami.

Nie wiem, jaki będzie finał walki popychadła z bogiem. Wiem jedno - Jarosław Gowin ma jaja.
Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki