Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czesław Boguszewicz przed finałem Pucharu Polski: Arka Gdynia musi szybko strzelić bramkę

KM
Tomasz Bolt/Polskapresse
Czesław Boguszewicz jako trener doprowadził Arkę Gdynia do zwycięstwa w Pucharze Polski w 1979 roku. Już we wtorek gdynianie staną przed szansą powtórzenia tego historycznego osiągnięcia.

Boguszewicz, podobnie jak teraz Leszek Ojrzyński, trenerem Arki został wówczas w trakcie sezonu. Była to dla niego pierwsza samodzielna praca trenerska, w wieku zaledwie 29 lat. Finał Pucharu Polski z Wisłą Kraków był więc ogromnym wyzwaniem dla młodego szkoleniowca. - Do tego meczu bardzo długo przygotowywaliśmy się mentalnie i fizycznie. Analizowaliśmy bardzo szczegółowo naszego przeciwnika, ówczesnego mistrza Polski. Nie rozpoczynaliśmy meczu z nastawieniem się na defensywę, nastawiliśmy się na otwartą grę, wszyscy zawodnicy znali swoją wartość. Wiedzieli, że potrafili w lidze już wcześniej wygrywać z rywalami typu lider czy wicelider i to nawet kilkoma bramkami - mówi Boguszewicz.

Przypomnijmy, że do przerwy Wisła prowadziła 1:0 po trafieniu Kazimierza Kmiecika, ale w drugiej połowie bramki Janusza Kupcewicza i Tadeusza Krystyniaka z rzutu karnego. - W przerwie odbyliśmy spokojną rozmowę z ponowieniem naszych założeń z poprzedniego meczu z Legią, gdzie w Warszawie udało nam się, po bardzo dobrej grze, zremisować 0:0. Drugą połowę udało rozpoczęliśmy od totalnych ataków. Wisła nie pozostawała nam dłużna, ale nasze założenia się opłaciły i to my wróciliśmy do domu z pucharem - wspomina Boguszewicz.

Jak, zdaniem Boguszewicza, Arka powinna zagrać w meczu z Lechem? - Trzeba zrobić wszystko, żeby w miarę możliwie szybko zdobyć bramkę. Oczywiście daleki jestem od opinii, że należy to zrobić grając na żywioł, bo trzeba podejść do tego z wielką rozwagą, ale dlaczego to ma się nie udać? W Polsce piłka jest przewrotna. My jesteśmy na etapie wychodzenia z dołka, który spotkał zespół przez ostatni okres. Jest to jeden mecz, nie należy czekać na rozwój wypadków, lecz od początku grać swoje, to co się umie. Trzeba wierzyć we własne umiejętności, bo pomimo tego, że Lech ma bardzo silny zespół, to na boisku można to zniwelować determinacją i grą zespołową. Dokładnie tak, jak my w 1979 roku - twierdzi były szkoleniowiec gdynian.

Honorowe zachowanie Ibrahimovicia. Szwed odrzucił propozycję przedłużenia kontraktu za 13 mln funtów ze względu na kontuzję

Press Focus/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki