Przez większość tego czasu kierowała placówką - była dyrektorem, później prezesem. Gdy objęła stanowisko burmistrza, poprosiła o urlopowanie z banku. Otrzymała na to zgodę, chwilę później jednak decyzję o zwolnieniu.
Pani burmistrz nie zamierza tak pozostawić sprawy. 26 lutego przed sądem pracy w Człuchowie odbędzie się rozprawa z powództwa burmistrz.
Skąd wypowiedzenie dla Jolanty Fierek? Okazało się, że nie oddała ona w terminie służbowego telefonu komórkowego, laptopa, pendrive'a i pilota do bramy bankowej.
- Zarzucono mi przywłaszczenie mienia banku oraz możliwość naruszenia tajemnicy bankowej - mówi Jolanta Fierek. - Przyznaję, faktycznie uchybiłam terminowi, ale stało się tak ze względu na nawał obowiązków. Po prostu zapomniałam. Mimo że już po terminie rozmawiałam z szefową banku, nie przypomniano mi o tym, że mam na stanie bankowe mienie.
Jolanta Fierek miała oddać sprzęt do 12 grudnia. Na dzień przed Wigilią otrzymała pismo informujące o zwolnieniu z pracy. Dzień później wybrała się do banku, aby przeprosić za zwłokę. Sprzęt bankowy oddała ostatecznie tuż po świętach Bożego Narodzenia. Dziwi się reakcji szefostwa banku.
- Nie tylko ja, ale również mieszkańcy Czerska są zaskoczeni - mówi burmistrz Fierek. - Niektórzy z nich doszukują się drugiego dna twierdząc, że powód zwolnienia był inny. Tymczasem z pisma, które otrzymałam wynika, że innych przyczyn nie ma.
W kodeksie pracy jest informacja o tym, że jeśli ktoś nie zwróci narzędzi pracy, może być dyscyplinarnie zwolniony. Jolanta Fierek twierdzi jednak, że nie słyszała o tym, aby w 140-letniej historii banku, z którym była związana, ktoś stracił pracę z takiego powodu. Bank sprawy nie komentuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?