Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekanie na książkę - człowieka. O akcji gdańskiej biblioteki "Książka do domu"

Gabriela Pewińska
Gabriela Pewińska
Spotkanie z drugim człowiekiem... Zawsze wiedziałam, że to dar. Teraz widzę, że to cud - mówi Alena Krynicka, koordynatorka ds. dostępności w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gdańsku, dostarczająca czytelnikom książki w ramach akcji „Książka do domu”.

Pierwsza wizyta?

Telefon odebrałam od osoby z niepełnosprawnością. Starsza pani z Siedlec bardzo się ucieszyła, że przyjadę do niej z książkami. Poruszała się z chodzikiem, dlatego bardzo mnie zdziwiło, że do jej mieszkania prowadzą wysokie, strome schody. Dzielnie pokonywała je codziennie. Wożę książki ludziom niecałe dwa miesiące, a u tej pani byłam już trzy razy! Czasem, mam takie wrażenie, że wiele z tych osób, które odwiedzam, stara się szybko przeczytać, to co im przywożę, by ...szybciej się spotkać po raz kolejny.

Ludzie czekają na książkę, czy na człowieka?

Chcą dzielić się swoimi planami czytelniczymi, chcą o książkach rozmawiać. Są pełni życia. Dzielą się ze mną wszystkim, co im się przydarzy, co przeżywają. Ktoś spytał mnie na przykład, czy przypadkiem nie znam jakiegoś samotnego czytelnika, który chciałby zaadoptować kota szukającego domu. Ktoś inny, poruszający się na wózku wyznał, że szuka dobrego ortopedy urazowego, czy może znam kogoś takiego. Przez ten miesiąc zawiązały się między nami bardzo serdeczne relacje. Kocham tę pracę. Nie przypuszczałam, że tak prosta, zwyczajna czynność, jak dostarczanie ludziom książek, może dawać taką radość.

Książka to pretekst do spotkania?

Piszą SMS-y, pytają, kiedy znów przyjadę. I ja też cieszę się na te spotkania. Ci ludzie mają w sobie bogactwo, głębię, ogrom przeżyć. Mnie te ich historie fascynują i wzruszają. Na przykład pani Hanna Reszczyńska, która wróciła po 40 latach z emigracji. W latach 60. była aktorką Teatru Rapsodycznego w Krakowie. Co za fascynująca, piękna postać! Podczas wizyty to ja dostałam książkę - „Kaprysy losu”, w której opisała historie kilku pokoleń swojej rodziny. Czytam ją teraz, przygotowuję się do rozmowy, na pewno będzie chciała spytać o wrażenia. W ciągu dwóch miesięcy udało się dostarczyć książki i audiobooki do 46 czytelników! W Warszawie i w Krakowie skorzystało z usługi „Książka do domu” 80 osób, ale w ciągu roku.

Jak ludzie czekają na książkę?

Jak na miłego gościa. Czasem nawet jak na kogoś z rodziny. Któregoś dnia - przez przypadek - zadzwoniłam do jednej z pań, której dowożę książki. Ależ się ucieszyła, gdy usłyszała mój głos! Tak rzadko ktoś do niej dzwoni, a tu nagle odzywa się ktoś znajomy, miła pani z biblioteki. Powiedziała, że taki poranek na pewno wróży dobry cały dzień. Wyznała mi, że tym telefonem - mimo że był niezamierzony - sprawiłam, iż czuje się jeszcze bardziej szczęśliwa. Czasem, gdy wchodzę do czyjegoś domu, czuję się, jakbym przyszła na przyjęcie urodzinowe. Gospodyni elegancko ubrana, ciasto na stole, uśmiech na twarzy... Jedna z pań wręcz prosiła, bym to od niej zaczynała moją podróż z książkami, i żebym zarezerwowała sobie więcej czasu na spotkanie, bo przecież tyle ma mi do powiedzenia, o książkach, ale nie tylko. Niektórzy namawiają mnie na kolejną herbatę, kolejny kawałek ciasta, bo chcieliby tę chwilę z książką jeszcze przedłużyć...

Zatrzymać?

Spotkanie z drugim człowiekiem... Zawsze wiedziałam, że to dar. Teraz widzę, że to cud. Moja córka zauważyła, że w czwartki i piątki wracam z pracy nadzwyczaj radosna.

Pani nie tylko dostarcza książki...

Starsze osoby, którym przywożę coś do czytania... Myślałam, że będą narzekać na swój los, na niską emeryturę, na choroby, które ich dręczą, a tu odwrotnie. Mimo skończonych 70, 80, a nawet 90 lat mówią o swoich ...planach, nie tylko czytelniczych. Przywołują czasem zabawne historie ze swego życia, płynie z tych opowieści mądrość, z której to ja czerpię siłę. Uczę się od nich patrzenia na świat, te spotkania to dla mnie inspiracja. Otwierają przede mną także drzwi do świata literatury, dzięki nim, dzięki tym rozmowom poznaję nowych autorów, nowe tytuły. Ale odkrywam też sposób na godną, piękną starość. Każda taka wizyta to dla mnie lekcja życia.

Jakie książki zamawiają u pani seniorzy?

Przywożę im sporo pozycji o tematyce wojennej. Literaturę obozową. Ale kiedyś jedna z czytelniczek ucieszyła się z lekkiej powieści obyczajowej, którą wybrała dla niej pani bibliotekarka. Tak była zmęczona tematyką wspomnień i trudnej historii, a nie potrafiła od tego uciec. Teraz, gdy już znamy się lepiej, sama wiem, co moich podopiecznych czytelników ucieszy. Jedna z seniorek z Przymorza bardzo lubi książki o himalaistach, tematykę podróżniczą. Wyznała mi, że nigdy nie była w górach, nie uprawiała sportu, tym bardziej ekstremalnego, a teraz, na stare lata, może to wszystko przeżywać dzięki książkom. Zresztą himalaizm to też i mnie temat bliski, bo swego czasu współpracowałam przy jednym z projektów z Markiem Kamińskim. Umówiłyśmy się z panią Haliną, że następnym razem opowiemy sobie o swoich marzeniach związanych ze wspinaczką. Bardzo czekam na to spotkanie. Tak jak bardzo ciekawiła mnie wizyta u pani, która zamawiała przedwojenne romanse z wyższych sfer. A była bardzo skromną, samotną, starszą osobą...

To często ludzie samotni?

Nie zawsze, bywa - mieszkają sami, ale nie są samotni, czasem to osoby opiekujące się bliskimi z niepełnosprawnością. Do młodych, którzy książek bardzo potrzebują, też chcielibyśmy dotrzeć. Po tych dwóch miesiącach pracy widzę, jak różne funkcje może pełnić książka. Jest rozrywką, jest wytchnieniem, oderwaniem się od rzeczywistości, to oczywiste. Ale to też pretekst do spotkania. Odwiedzam średnio sześciu czytelników tygodniowo. Z niektórymi spędzam nawet po pół godziny. Czasem wioząc książkę nieznanej mi jeszcze osobie, zastanawiam się, jaka ona jest, najpierw w wyobraźni, na postawie zamówionych lektur, tworzę sobie jej portret, potem podczas rozmowy odkrywam ją na nowo... Po wyjściu, bywa, zadaję sobie pytanie o starość. Jaka jest, jaka mogłaby być. Człowiek jest jak książka.

To, że czekają na panią, to dla pani wyróżnienie?

Pochodzę z Białorusi. Przyjechałam do Gdańska 21 lat temu, na studia. I zostałam. Moja rodzina jest daleko, dlatego to poczucie, że ktoś na mnie czeka, jest tak ważne i wzruszające. Łagodzi tęsknotę za domem. Wcześniej zajmowałam się marketingiem internetowym, ta moja nowa praca... W dwa miesiące - sprawdziłam to dziś na liczniku - samochodem elektrycznym zakupionym przez marszałka województwa w ramach akcji Pomorze Czyta, przemierzyłam tysiąc kilometrów. Tysiąc kilometrów, by dostarczyć komuś książkę do domu...Tylko że tu już nie chodzi o książkę.

O akcji Książka do domu

Propozycja WiMBP skierowana jest do gdańszczanek i gdańszczan, którzy ze względu na problem z samodzielnym poruszaniem się lub inną niepełnosprawność, nie mają innej możliwości wypożyczenia zbiorów bibliotecznych. Z „Książki do domu” mogą korzystać mieszkańcy posiadający Metropolitalną Kartę do Kultury. Osoby, które nie są jeszcze czytelnikami biblioteki, a chcą korzystać z możliwości dostarczania książek do ich domów, mogą zgłosić koordynatorowi chęć zapisania się. Podczas pierwszej wizyty zostaną załatwione formalności i wręczona Metropolitalna Karta do Kultury. W razie pytań można się skontaktować z koordynatorem ds. dostępności Aleną Krynicką pod numerem telefonu 731 420 900.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki