Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czeka nas reorganizacja sądownictwa. Znikną sądy rejonowe?

Szymon Zięba, Łukasz Kłos
Pod rządami Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości powstaje projekt rewolucyjnej reorganizacji sądów. Z mapy nie tylko Pomorza, ale i całej Polski, zniknąć mogą sądy rejonowe. Duże zmiany czekają też sądy dwóch pozostałych szczebli - okręgowego i apelacyjnego.

Środowisko sędziowskie na plany resortu patrzy sceptycznie. Słychać głosy, że reforma może okazać się przykrywką, pod którą - po prokuraturach - resort będzie próbował „wziąć pod but” sądownictwo.

Rejonówki pod nóż, czyli „Gowin plus”

Teraz jest tak: choć postępowanie jest dwuinstancyjne, to sądy orzekają w trójstopniowej hierarchii. Sądy rejonowe zajmują się sprawami powszechnymi, o relatywnie mniejszym ciężarze. Od wyroku sędziów tych sądów odwołać się można do sądu okręgowego. Ten za to w pierwszej instancji bada sprawy większego kalibru. Apelację od jego wyroków rozpatruje sąd apelacyjny. Taka struktura polskiego sądownictwa funkcjonuje od lat i o takim działaniu trybów wymiaru sprawiedliwości uczą się dzieci i młodzież w gimnazjach czy liceach.

W ten system próbował już ingerować Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. Tak zwana reforma Gowina, która zakładała likwidację kilkudziesięciu mniejszych sądów rejonowych w całym kraju i przekształcenie ich w wydziały zamiejscowe większych placówek, odbiła się wówczas politykom czkawką. Do tego stopnia, że ostatecznie z reformy wycofywano się rakiem.

Dziś resortem sprawiedliwości kieruje Zbigniew Ziobro (pełni także funkcję prokuratora generalnego). Pomysł swojego obecnego kolegi z rządu (Gowin jest ministrem nauki) chce przebić. Nie tyle zlikwidować najmniejsze jednostki, co całkowicie od nowa zbudować strukturę sądownictwa. Przedstawiciele ministerstwa o ewentualnych zmianach wypowiadają się na razie dość ostrożnie.

- Wstępna koncepcja zakłada konsolidację sądów rejonowych z sądami okręgowymi i sądów okręgowych z sądami apelacyjnymi. Wynika ona z nieefektywności obecnej struktury, którą charakteryzuje nierównomierne obciążenie sędziów pracą orzeczniczą, niejednolity system wymiaru sprawiedliwości, centralizacja wpływu spraw sądowych, anachroniczny nadzór administracyjny, przerost stanowisk funkcyjnych - wylicza Wioletta Olszewska, główny specjalista Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Biura Ministra z MS.

Podkreśla, że do czasu akceptacji koncepcji reformy przez kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości całość prowadzonych prac ma „charakter analityczny”.

- Prace te nie są jeszcze zakończone, należy zatem traktować tę koncepcję jako jeden z analizowanych kierunków reformy sądownictwa powszechnego - zastrzega Olszewska.

Nieco więcej na ten temat mówi Marcin Horała, parlamentarzysta PiS z Gdyni.

Na pytanie o to, w jakim kierunku ma zmierzać reforma, odpowiada, że rozważane są różne warianty. Nie ma jeszcze jednego, konkretnego stanowiska. Zmiany mają natomiast na celu „uwolnienie w sądownictwie etatów, które nie są związane z orzekaniem”.

Zdaniem Horały drugą podstawową sprawą jest wspomniana reorganizacja siatki sądów rejonowych. Polityk tłumaczy, że chodzi o to, by były one „w miarę równo obciążone”.

- Żeby uniknąć takich sytuacji, gdy w sądach dużych miast występują wielomiesięczne zaległości, a gdzie indziej tych zaległości nie ma w ogóle i sędziowie „nudzą się” - mówi.

Zwraca przy tym uwagę, że nierzadko w małych jednostkach pracę może sparaliżować nawet czasowy brak jednego sędziego. Stąd pomysł, by przy okazji reorganizacji sądownictwa ułożyć na nowo tę siatkę tak, by obciążenie było równomiernie rozłożone.

Środowisko sędziowskie czeka na konkrety

Sędziowie z niepokojem przysłuchują się sygnałom płynącym z ministerstwa. Wielu nie kryje, że choć ministerstwo planuje rewolucję, to wciąż niewiele o niej wiadomo. Prace nad projektem bacznie obserwuje stowarzyszenie sędziów „Iustitia”.

- Opieramy się jedynie na wypowiedziach polityków i urzędników - mówi sędzia Grzegorz Kachel, rzecznik pomorskiej „Iustitii”. - Nie zakładam, żeby zmiana struktury sądów służyła innemu celowi poza usprawnieniem funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Rzecz w tym, by przysłowiowy Kowalski przychodził do sądu z założeniem, że nie spędzi w nim kilku najbliższych lat. Jeżeli byłoby inaczej i reforma posłużyłaby wyłącznie nowej obsadzie stanowisk prezesów i dyrektorów przed upływem kadencji, byłby to kolejny niepokojący sygnał dla obywateli - precyzuje.

W środowisku sędziowskim głośno podkreśla się, że żadna władza nie powinna dążyć do przejęcia kontroli nad sądownictwem.

- Konstytucyjny trójpodział władz gwarantuje sądom niezależność bez względu na to, czy rządzi prawica, lewica, czy centrum. Niestety, na przestrzeni kilku lat sędziowie słyszeli już, że wymagają wzmożonego nadzoru, bo są leniwi, a niezawisłość to szaleństwo, prowadzące do absurdalnych decyzji - nie kryje Kachel.

Nie oznacza to jednak, że największe stowarzyszenie sędziów z góry skreśla zapowiadany kierunek zmian. Jak mówi Kachel, spłaszczenie struktury sądownictwa nie powinno nieść ze sobą zagrożenia dla dwuinstancyjności postępowania sądowego. - To jest standard w państwach cywilizowanych i taką gwarancję daje nam również konstytucja - zauważa nasz rozmówca.

Jednak przy okazji nowej reformy pojawia się niebezpieczeństwo szybkich i nie do końca przemyślanych posunięć.

- Żywię jednak nadzieję, że choć trochę nauczyliśmy się na własnych błędach, a zmiany w wymiarze sprawiedliwości poprzedzą gruntowne analizy. Sędziowie od lat mają pomysły na poprawę sytuacji w sądach, bo przecież dostrzegają największe bolączki systemu - zauważa Kachel. - Niestety, nie ma powodów do optymizmu, bo kolejni rządzący ignorują nasze postulaty i wolą reformować po swojemu.

To, co środowisko prawnicze postuluje od lat, to ograniczenie tzw. kognicji sądów, czyli innymi słowy - zmniejszenie zakresu spraw, w których niezbędne jest rozstrzygnięcie sędziego. - Być może dobrym pomysłem jest wprowadzenie instytucji znanej w systemie anglosaskim, a także w II Rzeczypospolitej, czyli tzw. sędziów pokoju, którzy z powodzeniem mogliby orzekać w sprawach mniejszej wagi, dotyczących niższych roszczeń albo w sprawach wykroczeń - proponuje sędzia Kachel.

Takich prac nie wykluczają politycy partii rządzącej. Jak jednak usłyszeliśmy - pierwszym krokiem powinny być głębokie zmiany organizacyjne.

- Zaczynam się powoli przyzwyczajać, że jesteśmy krytykowani za coś, co jeszcze w ogóle nie powstało. Projekt reformy nie został przedstawiony, a już zmusza się nas do mierzenia z oporem społecznym - odpiera krytykę poseł Horała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki