Znajomy prokurator już rok temu zasiadając do rozmów, nawet prywatnych, zostawiał wyłączoną komórkę w sąsiednim pomieszczeniu. A potem kupił sobie specjalny antypodsłuchowy futerał. Ktoś powie, że gość jest przeczulony. Ja zakładam, że raczej dobrze poinformowany. A na pewno nauczony doświadczeniem dwóch lat pracy (2005-07) pod rządami tego samego prokuratora generalnego, co obecnie.
Kierowane przez tego ostatniego Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje właśnie kolejny, po ustawie inwigilacyjnej, przepis, pozwalający służbom podsłuchiwanie praktycznie każdego. Krytyczne wobec rządu media biją na alarm. Nie podzielam ich niepokoju. Nie, żebym ufał zapewnieniom rządzących, że prawo nie będzie nadużywane, a tak w ogóle to „uczciwi nie mają się czego obawiać”. Wiadomo doskonale, że nie ma niewinnych, są tylko źle podsłuchani - by strawestować klasyka.
Wprowadzenie wspomnianego wyżej przepisu nie oznacza jednak, że rządzący chcą nas podsłuchiwać bardziej niż do tej pory. Oznacza, że chcą być lepiej kryci przed odpowiedzialnością karną i polityczną. Minister Ziobro doskonale pamięta, jak niewiele brakowało, by stanął przed Trybunałem Stanu.
Od dłuższego czasu powtarzam, że prawo do prywatności to fajna sprawa, byle się do niego za bardzo nie przywiązywać. Żyjemy w kulturze obnażania. Jedni z upodobaniem robią to sobie sami, czasem dotwarzając do tego uwznioślające ideologie. Inni robią to drugim. Skutki bywają zresztą różne. Upublicznione niedawno skandaliczne wypowiedzi Donalda Trumpa o tym, za co lubi łapać kobiety, nie przeszkodziły mu w drodze do Białego Domu.
Czytaj więcej felietonów i tekstów Dariusza Szretera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?