Do pierwszej tragedii doszło o godzinie 13 na plaży w Sobieszewie. Wypoczywała tam rodzina z Krakowa. W pewnym momencie stracili z widoku bawiące się nad wodą dziecko. Na ratunek ruszyli babcia oraz ojciec. Dziecko przewróciło się w wodzie, ale ze zdarzenia wyszło bez szwanku.
Jego ok. 50-letnia babcia prawdopodobnie doznała zawału serca. Na ratunek wezwane zostały zespoły patrolowo-interwencyjne MOSiR oraz ratownicy Brzegowej Stacji Ratowniczej SAR. Krakowiankę wyciągnięto z wody, ale mimo długiej reanimacji nie udało się jej uratować.
Jak tłumaczy jeden z ratowników, fale w Sobieszewie bywają zdradliwe. Jest to bardzo niebezpieczny akwen i kąpiel tam często kończy się nieszczęściem. Mowa o tzw. fali gruntowej, która powoduje, że ludzie topią się, stojąc początkowo w wodzie do kolan, a po chwili nie mają już gruntu pod nogami.
Do kolejnego tragicznego zdarzenia doszło w Karwi po godz. 16, gdzie zaczęło tonąć dwóch mężczyzn z powiatu garwolińskiego. - Trzydziestolatka udało się uratować - relacjonował st. asp. Łukasz Dettlaff, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku. - Niestety, mimo godzinnej reanimacji lekarz stwierdził zgon starszego o cztery lata turysty.
Półtorej godziny później policjantów wezwano do wejścia nr 6 we Władysławowie. Tam zaczęło tonąć miejscowe rodzeństwo.
Dziewczynie udało się wydostać na brzeg samodzielnie. Natomiast jej 24-letni brat zaginął. Ciała nie odnaleziono. Chwilę później tuż przy porcie rybackim doszło do kolejnego zdarzenia. Tym razem utonął 26-letni turysta z Kieleckiego. - To była już kolejna tragedia w wodzie w sobotnie popołudnie - podkreśla st. asp. Dettlaff. - Tego dnia w Bałtyku była wysoka fala, której towarzyszyły prądy wsteczne. Przed południem na kąpieliskach strzeżonych wywieszono czerwoną flagę.
Na plaży wschodniej w Ustce prawie dwie godziny trwały natomiast poszukiwania mężczyzny, który wraz ze znajomymi wszedł do morza. Dwaj jego koledzy wyszli z wody, jego już nie udało się uratować. Około godz. 21.30 usteccy ratownicy znaleźli, dosłownie kilka metrów od miejsca zaginięcia, ciało mężczyzny. Akcję poszukiwawczą prowadzili ratownicy WOPR, straży pożarnej oraz ratownicy SAR.
- Zgłoszenie o wypadku otrzymaliśmy około godziny 19.45 - mówił Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Jak udało się nam ustalić, 18-letni mężczyzna wszedł do wody ze znajomymi. Koledzy dopiero po chwili zauważyli jego nieobecność. Natychmiast wezwali ratowników.
Ratownicy przestrzegają przed wysokimi falami i wchodzeniem do wody podczas zakazu kąpieli. Silny, północny wiatr powoduje, że fale są wysokie i zdradzieckie - cofając się, wciągają pod wodę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?