Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cwany Antek - odzyskany bohater. 1 września odbędą uroczystości upamiętniające harcmistrza Jana Ożdżyńskiego

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Harcmistrz Jan Ożdżyński, uznawany jest za jednego z pierwszych, poległych w Wolnym Mieście Gdańsku Polaków, poza Westerplatte i Pocztą Polską.
Harcmistrz Jan Ożdżyński, uznawany jest za jednego z pierwszych, poległych w Wolnym Mieście Gdańsku Polaków, poza Westerplatte i Pocztą Polską. Archiwum
Harcmistrz Jan Ożdzyński był barwną postacią Polonii w Wolnym Mieście Gdańsku. Podopieczni go uwielbiali, zapamiętali go jako jeżdżącego motocyklem, atakowanego wielokrotnie przez niemieckich bojówkarzy, niestrudzonego patriotę. "Cwany Antek", jak go nazywali, zginął 1 września 1939 r. w budynku przy obecnej ulicy Dyrekcyjnej. Uznawany jest za jednego z pierwszych, poległych w Wolnym Mieście Gdańsku Polaków, poza Westerplatte i Pocztą Polską.

Jan Ożdżyński zginął nad ranem w piątek, 1 września 1939 r. w gmachu byłej Dyrekcji Okręgowej Kolei Polski przy dawnej Am Olivaer Tor (dziś ul. Dyrekcyjna). Budynek, jeden z najważniejszych dla Polonii, mieścił biura wielu polskich instytucji w Wolnym Mieście Gdańsku, m.in. Związku Harcerstwa Polskiego, Polskiej Rady Sportowej oraz tajną strzelnicę i składy amunicji.

Atak niemieckiego oddziału złożonego z członków SS i SA (szturmem dowodził Kurt Eimann, zbrodniarz wojenny, współodpowiedzialny za mordy w Lasach Piaśnickich) rozpoczął się mniej więcej w tym samym czasie, gdy ruszyło uderzenie na Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte.

- Harcmistrz Jan Ożdżyński jest jedną z pierwszych ofiar II wojny światowej w Gdańsku, którą należy stawiać pod tym względem w jednym szeregu chociażby z Wojciechem Najsarkiem, poległym na Westerplatte w pierwszych minutach walk. Była to też jedyna ofiara, jaka tego dnia poległa w Gdańsku, w trakcie walk, poza wspominanym Westerplatte czy Pocztą Polską - pisał w artykułach poświęconych tej postaci (m.in. na portalu gdansk.pl) dr Jan Daniluk, gdański historyk z Hevelianum, badający życiorys harcmistrza.
W chwili śmierci Jan Ożdżyński miał 36 lat. Osierocił dwie córki, zostawił żonę, Walerię.

Zginął z bronią w ręku

Okoliczności śmierci dzielnego harcmistrza nie są do końca jasne.

- Według jednej z relacji, Ożdżyński został zastrzelony przez napastników, którzy wtargnęli do budynku, wcześniej ostrzeliwując gmach i obrzucając go granatami. Ożdżyński, usłyszawszy strzelaninę, miał biec korytarzem. Nie zdążył zatrzymać się przed napastnikami, którzy od razu go zastrzelili - podkreśla Jan Daniluk.

Z kolei harcmistrz Bogdan Radys, instruktor Związku Harcerstwa Polskiego, członek Gdańskiej Rady Pamięci przytaczał inną wersję (m.in. w czasie ubiegłorocznych obchodów upamiętniających Jana Ożdżyńskiego).

- W pierwszą noc wybuchu II wojny światowej pełnił dyżur w biurze Polskiej Rady Sportowej. Należy przypuszczać, że się bronił i nie chciał poddać napastnikom. Niemcy wkraczając do budynku Dyrekcji Kolei aresztowali wszystkich dyżurujących tam Polaków, a druha Jana Ożdżyńskiego na miejscu zastrzelono - mówił Bogdan Radys. O tym, że wiele przesłanek wskazuje na to, że harcmistrz zginął z bronią w ręku informował w swoich materiałach gdański IPN.

Nieznane jest miejsce pochówku harcmistrza Jana Ożdżyńskiego. Bogdan Radys przypuszczał, że mógł zostać pogrzebany w nieoznakowanym grobie na cmentarzu na Zaspie.

- Na cmentarzu w Pruszkowie, w którym mieszkał przed skierowaniem do Wolnego Miasta Gdańska, istnieje do dziś grób Ożdżyńskiego (z błędną zresztą datą urodzin), ale wszystko na to wskazuje, że to grób jedynie symboliczny. Nie wiemy, co stało się z ciałem harcmistrza - informuje Jan Daniluk.

„Cwany Antek”

Na jedynym dostępnym powszechnie zdjęciu Jan Ożdżyński ma 18-19 lat (fotografię tę dołączył do podania na studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim). Z fotografii spogląda zawadiacko. Nie dziwi, że kilkanaście lat później podopieczni i współpracownicy w Wolnym Mieście Gdańsku nadali mu przydomek "Cwanego Antka".

- Zapamiętany został, jak wielokrotnie podróżował motocyklem lub rowerem między poszczególnymi miejscowościami czy dzielnicami Wolnego Miasta Gdańska. Prowadził ożywioną działalność szkoleniową i edukacyjną, wyświetlając filmy, przeźrocza, organizując odczyty i gry terenowe - podkreślał Jan Daniluk. - Jako jeden z aktywnych działaczy polonijnych i harcerskich zarazem, parokrotnie był celem ataków nazistowskich bojówkarzy. Bito go, obrzucano kamieniami czy rozciągano stalową linkę, by zrzucić go z motocykla. Postać niezwykle ciekawa, barwna, zresztą przyjaciel Aleksandra Kamińskiego, słynnego autora "Kamieni na szaniec".

- Był przede wszystkim harcerzem, zuchmistrzem, bardzo lubianym w Gdańsku. Był świetnym instruktorem, którego uwielbiali harcerze i zuchy - podkreślał w czasie jednego z okolicznościowych wystąpień Bogdan Radys.

Jan Ożdżyński do Gdańska przybył w roku 1937 r. (być może nastąpiło to rok wcześniej). Tuż po studiach, w latach 1929-30 ukończył z wysoką lokatą szkołę podchorążych rezerwy piechoty w Zambrowie. W kolejnych latach kończył kolejne wojskowe przeszkolenia. - Pilny, sumienny i energiczny. Charakter koleżeński i zrównoważony. Wiadomości wojskowe opanował bardzo dobrze. Jako dowódca drużyny wykazał duży spryt i dobrą orientację - zapisano w jego wojskowej kartotece.

- Wszystko wskazuje na to, że Ożdżyńskim zainteresował się polski wywiad wojskowy. Wysłany do Gdańska był oficjalnie korespondentem Polskiej Agencji Telegraficznej oraz pełni funkcję referenta w Polskiej Radzie Sportowej. Ta druga instytucja była jednak przykrywką dla działających w konspiracji w realiach gdańskich struktur Związku Strzeleckiego, który miał na celu przygotować miejscową ludność do obrony polskich placówek lub na współdziałanie z Wojskiem Polskim, w wypadku wkroczenia jego oddziałów do Wolnego Miasta Gdańska. Ożdżyński włączony został do działalności szkoleniowo-wojskowej - podkreślał Jan Daniluk.

Ożdżyński, wg ustaleń Jana Daniluka, wrócił w WMG do czynnego harcerstwa (działał w ZHP w latach 20. W harcerstwie poznał Aleksandra Kamińskiego). W gdańskiej Chorągwi ZHP (w której objął stanowisko kierownika referatu zuchowego) kładł nacisk na utrzymanie stałego kontaktu między centralnymi ośrodkami polonijnymi a mniejszymi miejscowościami na terenie WMG, głównie Ełganowem, Trąbkami Wielkimi, Piekłem czy Pszczółkami (służył temu jego motocykl).

Pamięci harcmistrza Jana Ożdżyńskiego poświęcona jest tablica na budynku przy ul Dyrekcyjnej od 1986 r.

- O Janie Ożdżyńskim wciąż brakuje nam wielu informacji, natomiast nadal jest szansa by je uzyskać - mówi Jan Daniluk. - Należy się cieszyć z tego, że wiedza o tej postaci, znanej do niedawna w dość wąskim, harcerskim kręgu, jest coraz bardziej powszechna. Upamiętnienie harcmistrza weszło już na stałe do programu obchodów rocznicowych wybuchu II wojny światowej w Gdańsku.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki