Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cud mniemany, czyli Jarosław Kaczyński ściska dłoń Donalda Tuska

Barbara Szczepuła, publicystka
Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
Ledwie premier Ewa Kopacz wygłosiła exposé, a już na naszych oczach stał się cud. Pani premier nie tylko nie przypominała, że jest kobietą, więc nie dostarczyła amunicji swoim adwersarzom, ale celem swojego przemówienia uczyniła bezpieczeństwo polskich rodzin! W dodatku zaapelowała do opozycji o współpracę, a do Jarosława Kaczyńskiego o porzucenie osobistej zapiekłości.

- Panie prezesie, zdejmijmy z Polski tę klątwę wzajemnej nienawiści! - zawołała. I oto chwilę później lider Prawa i Sprawiedliwości podszedł do Donalda Tuska i oznajmił, że nie tylko go nie darzy nienawiścią, ale życzy pomyślności na nowym stanowisku w Brukseli. I podał mu rękę! Jak zwykle w obliczu cudu wszystkim odebrało mowę.

Wkrótce jednak okazało się, że był to tylko "Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale", bo zaczęła się bijatyka jak u Bogusławskiego, tyle że do nawalanki prezes wyznaczył posłankę Annę Zalewską. A ta odsądziła panią premier od czci i wiary, wypominając jej brak moralnych kwalifikacji do pełnienia tej funkcji (dyskwalifikuje ją wyjazd do Moskwy w roku 2010, choć związek exposé z katastrofą smoleńską jest niejasny). W powietrzu unosiła się stara śpiewka PiS o tym, że potrzebny jest rząd kompetentny, a takim może być ex definitione tylko gabinet premiera Kaczyńskiego. Odniosłam wrażenie, że referat posłanki Zalewskiej został napisany przed exposé, ale to bez znaczenia, bo przecież politycy PiS z góry wiedzieli, co o nowej premier myśleć. Sam prezes Kaczyński oznajmił przecież niedawno, że gorszego rządu niż Tuska nie sposób sobie wyobrazić, a tymczasem rząd Kopacz jest jeszcze gorszy. Zaś posłanka z tytułem profesorskim Krystyna Pawłowicz wygłosiła na sejmowym korytarzu kompetentną egzegezę exposé pani premier: - To było bezczelne wystąpienie! Kopacz składała obietnice w imieniu przyszłego rządu, tymczasem za dwa lata może nie będzie już jej na świecie albo wyląduje z powrotem w Szydłowcu!

Premier Kopacz jest dumna z tego, że leczyła wiejskie dzieci, ale wszyscy wiemy, iż Judym jest już passé, a prowincja to okropny obciach. Najpierw był premier z Gdańska, a teraz z Szydłowca. Zgroza po prostu.

Jakby cudu z Jarosławem Kaczyńskim było mało, niebawem wydarzył się następny: Janusz Palikot w akcie desperacji przysięgał na Pana Boga!

Dokładnie zabrzmiało to tak: - Pani premier, żałuję, jak Boga kocham, że pani nie rządzi Platformą od 2007 roku, bo wtedy pewnie nie wyszedłbym z PO!

Lider Twojego Ruchu zachwycił się exposé Ewy Kopacz, co wszystkich zdumiało, bo pani premier nie powiedziała ani słowa na tematy bliskie jego sercu. Nie obiecywała zdejmowania krzyży ani legalizacji związków partnerskich. Nawrócenie Palikota nie zrobiło jednak takiego wrażenia jak powinno, bo przywołało na myśl stare przysłowie: jak trwoga, to do Boga.
Więc na koniec rada dla Palikota z opery Bogusławskiego: "Nie bądźcie z nikim fałsywi,/ Kochajcie zawse bliźniego,/ Nie odpychajcie od dzwi ubogiego./ Podzielcie się chudobą s potsebnym sąsiadem,/ I żyjcie dobrych ludzi psykładem,/ A Bóg widząc Was godnych udzieli Wam dni swobodnych".
Jeszcze nie wszystko stracone.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki