Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia - Lechia Gdańsk 19.12.2020 r. Biało-zieloni rozbili Cracovię, strzelili trzy gole i fatalne serie dobiegły końca [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Cracovia - Lechia Gdańsk
Cracovia - Lechia Gdańsk Fot. Anna Kaczmarz
Lechia wreszcie się przełamała! Po czterech porażkach z rzędu biało-zieloni pewnie i wyraźnie wygrali na wyjeździe z Cracovią 3:0.

Lechia chciała w Krakowie zakończyć złą serię i wreszcie zdobyć ligowe punkty. Biało-zieloni przegrali cztery mecze z rzędu bez strzelonej bramki, a z Cracovią też nie mają dobrych wspomnień. W poprzednim sezonie te drużyny grały przeciwko sobie cztery razy i w każdym z tych spotkań górą byli podopieczni trenera Michała Probierza. W lidze Lechia przegrała u siebie 1:3 i 0:3, a w Krakowie 0:1. Do tego doszła porażka w finale Pucharu Polski w Lublinie – po dogrywce – 2:3. Zresztą seria niepowodzeń Lechii w spotkaniach z Cracovią jest dłuższa. W sezonie 2018/19 biało-zieloni wiosną doznali dwóch porażek, a to oznacza, że z Cracovią przegrali już sześć spotkań z rzędu, a w Krakowie polegli w ośmiu na dziewięć kolejnych spotkań.

CZYTAJ TAKŻE: Seksowne polskie sportsmenki w bikini ZDJĘCIA

Trudno było o optymizm, ale gdańszczanie wyszli na boisko zdeterminowani, aby wreszcie się przełamać. Pomimo słabszych występów trener Piotr Stokowiec ponownie na boisku pojawili się Omran Haydary oraz Maciej Gajos i w przypadku tego drugiego to zaufanie okazało się dobrą decyzją. Po raz pierwszy w tym sezonie ligowym na ławce rezerwowych usiadł Bartosz Kopacz, bowiem trener biało-zielonych na środku obrony postawił na duet Michał Nalepa - Kristers Tobers.

Mecz zaczął się idealnie dla biało-zielonych. Już w 15 minucie sfaulowany został Haydary, a Rafał Pietrzak pokonał niepewnie interweniującego Karola Niemczyckiego bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego. Lechia strzeliła zatem gola po 383 minutach bez bramki w ekstraklasie. Goście mieli już wcześniej okazje po dobrym podaniu Gajosa, ale Haydary w niezłej sytuacji strzelił źle. Lechia w pełni kontrolowała wydarzenia na boisku. Niemczycki złapał pikę po strzale Jakuba Kałuzińskiego, bramkarz Cracovii nie dał się pokonać także Flavio Paixao, kiedy bardzo dobrze podał mu Kenny Saief.

- Potrzebowaliśmy tego gola, ale to jeszcze nie koniec meczu. Mnie, jako byłemu piłkarzowi Wisły Kraków, to bramka smakuje podwójnie - mówił Pietrzak w przerwie meczu.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk ZDJĘCIA

Michał Probierz, trener Cracovii, dokonał w przerwie aż trzech zmian i gospodarze spróbowali przejąć inicjatywę, aby szybko doprowadzić do wyrównania. Drużynom nie grało się łatwo, bo z pewnością przez całe spotkanie przeszkadzała mgła. Cracovia przejęła inicjatywę, ale nie stwarzała większego zagrożenia pod bramką biało-zielonych. Dusan Kuciak sporadycznie był zmuszony do interwencji. Lechia grała spokojnie i czekała na rozwój wydarzeń, a gospodarze byli z każdą minutą coraz bardziej nerwowi. To podopieczni Stokowca byli bliżsi drugiego gola, ale lob Paixao był minimalnie niecelny, a strzał Saiefa obronił Niemczycki. W 79 minucie Michael Gardawski sfaulował Karola Filę i dostał drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę. Cracovia musiała grać w liczebnym osłabieniu. Lechia szybko to wykorzystała, a po dośrodkowaniu Pietrzaka z rzutu wolnego gola strzałem głową zdobył Gajos. Za chwilę do siatki trafił Saief, ale z minimalnego spalonego i bramka nie została uznana. Biało-zieloni dobili rywali w doliczonym czasie gry po akcji chwilę wcześniej wprowadzonych rezerwowych. Podawał Conrado, a trzeciego gola dla gdańszczan strzelił Jaroslav Mihalik, który jest wypożyczony do Lechii z... Cracovii. Po tej wygranej biało-zieloni udadzą się na urlopy w nieco lepszych nastrojach.

- Przegraliśmy cztery mecze z rzędu, więc nasza sytuacja była trudna. Cieszy to zwycięstwo i przełamanie - powiedział po meczu Gajos.

- Po meczu z Wisłą Płock powiedziałem, że Lechia nie może tak grać i nie będzie tak grać. Cieszę się, że wraz z zespołem dotrzymaliśmy słowa. Lechia stała się w ostatnich sezonach drużyną z czołowej czwórki ligi i nasze miejsce jest w górze tabeli. Zrobimy wszystko, żeby tak było. Cieszę się z przebiegu spotkania, determinacji, zaangażowania, ale też z naszej dyscypliny taktycznej oraz z tego jak funkcjonowaliśmy. Złapaliśmy dołek, ale fajnie że zespół pokazał charakter i to, że można z niego wyjść. To dobry prognostyk na przyszłość. Cieszy mnie szczególnie trzecia bramka. Nawet nie dlatego, że pokazaliśmy nasz znak firmowy, czyli ofensywną grę i szybką kontrę, ale że jesteśmy drużyną. Gdy zobaczyłem Dusana Kuciaka, który biegnie przez całe boisko po trzecim golu pomyślałem, że to jest to. Wracamy na właściwe tory - podsumował mecz trener Stokowiec.

Szkoleniowiec biało-zielonych zmiany w tym spotkaniu zrobił dopiero w samej końcówce.

- Nie chcieliśmy wybijać drużyny z rytmu. Trochę błędów i eksperymentów w tej rundzie zrobiliśmy, rotowaliśmy systemami i wiem, że nie były to dobre pociągnięcia. Pokazaliśmy stabilizację i nie chciałem tego zaburzać. Nikt nie był do zmiany. Mimo że ostatnio Maciej Gajos zagrał słaby mecz, wiedziałem że stać go na więcej i był jednym z liderów. Nie chciałem dokładać nowego zawodnika. Trzeba cierpliwości do tej drużyny i stałości - zakończył Stokowiec.

Niezawodny Pekhart, czerwona kartka i dobicie rywala w doliczonym czasie. Legia wygrała z Lechią i została nowym liderem PKO Ekstraklasy
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki