Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej osób rezygnuje z posiadania telewizora

Marcin Lange
sxc
Z posiadania telewizji w domu rezygnuje coraz więcej ludzi, zwłaszcza młodych i w średnim wieku. Świadomość społeczna jest coraz większa. Ludzie nie chcą dawać się ogłupiać - tłumaczy psycholog.

Kiedyś podstawowym wyposażeniem każdego domu czy mieszkania był telewizor. Mogło nie być lodówki, piekarnika czy na przykład porządnego łóżka, ale telewizor być musiał i koniec. To, co kiedyś było oczywiste i naturalne, teraz takim jest coraz mniej. Coraz więcej bowiem ludzi z pełną świadomością z telewizji rezygnuje.

- Ludzie, zwłaszcza młodzi i w średnim wieku, z telewizji coraz częściej rezygnują. Mają swój własny rozum i nie chcą być ogłupiani. To zauważalna tendencja - twierdzi Krystyna Kmiecik-Baran, psycholog społeczny.

Poniżej prezentujemy kilka historii ludzi, którzy telewizji powiedzieli „nie” i tą decyzję sobie chwalą.

***

Nie będzie dużą przesadą stwierdzenie, iż wiceprezydent Gdyni Michał Guć jest jednym z weteranów życia bez telewizji. Decyzję o zaprzestaniu jej oglądania podjął w dniu, w którym podobnie na znak protestu zrobiło wielu innych. 13 grudnia 1981 roku, a więc w momencie, gdy generał Jaruzelski ogłosił wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. Swojej decyzji pozostaje wierny - z krótką przerwą - do dziś.

- Stan wojenny się skończył, skończyła się też komuna w Polsce, a ja telewizji dalej nie oglądałem. I odbiornika nie miałem - mówi Michał Guć. - Dopiero na początku lat 90., gdy dużo się w Polsce i w świecie działo, zdecydowałem się ponownie na posiadanie telewizora. Telewizja w domu więc była, bo była, ale raczej nie przykuwała mojej i żony uwagi. Nie przypominam sobie, abym przy niej kiedykolwiek spędził więcej czasu niż kilkadziesiąt minut. W końcu po niedługim czasie ponownie z niej zrezygnowaliśmy, i tak jest do dzisiaj. W ogóle z telewizją mam spory problem - nawet jak jestem u kogoś w gościach i w tle włączony jest telewizor, to kompletnie nie mogę się skupić i proszę o jego wyłączenie. Zamiast oglądać programy podróżnicze, wolę z żoną pojechać w świat i pewne rzeczy zobaczyć na własne oczy. Ciężko mi się do tego odnosić, ale wydaje mi się, że brak telewizji sprawia, iż życie rodzinne jest dużo bogatsze.

***

Sandor Piernicki przekroczył trzydziestkę. „Kablówkę” zlikwidował przed rokiem. Jak przekonuje, przymierzał się do tego od dawna, ale decyzję podjął pod wpływem impulsu.

- Mieszkam sam, a telewizor służył mi przede wszystkim do tego, aby ktoś do mnie „mówił”, gdy byłem w mieszkaniu. Procedura była prosta - powrót z pracy, a jedna z pierwszych czynności, to włączenie telewizora. Nie po to, aby oglądać - po to, aby coś „brzęczało” - opowiada pan Sandor. - Jedyne rzeczy, które przykuwały moją uwagę, to programy historyczne i sport. Sport przede wszystkim. To „brzęczenie” zaczęło mnie z czasem jednak irytować i zastanawiałem się nad likwidacją telewizji. Zdecydowałem się na ten krok dzięki programowi „Warsaw Shore”. Pewnego razu skacząc po kanałach trafiłem na niego. Słyszałem, że to niezbyt wysokich lotów produkcja i obejrzałem ją, chcąc się przekonać o tym na własne oczy. Tyle tylko że po tygodniu obejrzałem to ponownie, a później ... sprawdziłem w programie, kiedy jest emisja kolejnego odcinka. „Co ty robisz?” - pomyślałem, wziąłem telefon i zadzwoniłem do operatora kablówki, aby natychmiast zerwać umowę.

Pierwsze dni bez telewizji, jak twierdzi pan Sandor, były dość dziwne.

- Wracałem do domu, odruchowo włączałem telewizor, a tam śnieg. Po paru dniach jednak się do tego przyzwyczaiłem. To, co chcę konkretnie obejrzeć, programy dokumentalne i sport, bez problemu można znaleźć w internecie. A na co ciekawsze transmisje sportowe chodzę do pubu, zawsze to przyjemniej zobaczyć mecz między ludźmi. Powiem tak: decyzja o rezygnacji z telewizji była jedną z lepszych. Znowu więcej książek czytam i nie czuję się ogłupiany przez pseudoinformacyjne kanały - tłumaczy Sandor Piernicki.

***

Sześćdziesięcioletni pan Roman, mieszkaniec Gdyni, jest z kolei zagorzałym fanem telewizji. Życia bez telewizora sobie nie wyobraża. Porozmawialiśmy z nim, aby zrozumieć, dlaczego takie właśnie ma podejście.

- Ile ma Pan telewizorów w domu - pytamy.

- Cztery. I jeden w kuchni - odpowiada pan Roman.

- Czyli pięć?

- No tak.

- Po co Panu aż tyle?

- No, nie wiem, tak wyszło. W każdym pomieszczeniu jest jeden i jak ktoś ma ochotę, to ogląda u siebie w pokoju.

- Ile czasu poświęca Pan na oglądanie telewizji?

- Nie wiem, aż tak dużo to chyba nie. Ze dwie godziny dziennie, może trochę więcej. Siadam po pracy w fotelu, biorę pilota i skaczę po kanałach, aż znajdę coś dla siebie.

- Myślał Pan kiedyś, aby zlikwidować telewizję?

- Ale po co?

- Żeby mieć czas na inne rzeczy, np. książki. Więcej czasu poświęcać rodzinie. Żeby zaoszczędzić na rachunkach. Argumentów jest całkiem sporo...

- Bez sensu, telewizja musi być w domu

- W jakim celu?

- No, żeby była. Jak to? Telewizji nie mieć? Przecież wszyscy mają.

- Nieprawda, właśnie dużo ludzi rezygnuje...

- Bez sensu. Widocznie ich nie stać.

- Na urlop zdarza się Panu wyjechać?

- Pewnie. Dwa razy do roku. Mam domek na Kaszubach.

- To odpoczywa Pan jednak czasem od telewizji. Tak nie jest przyjemniej?

- Ale tam też mam telewizor. Wprawdzie tylko kilka kanałów, ale na wieczory jak znalazł.

- ...

***

Krystyna Kmiecik-Baran, psycholog społeczny, uważa, że liczba osób młodych i w średnim wieku, które rezygnują z telewizji, będzie systematycznie rosła. Wynika to z rosnącej świadomości społecznej w tych grupach wiekowych i ich sprzeciwu wobec prób ogłupiania ludzi przez telewizję.

- Kiedyś telewizja była w zasadzie jedynym źródłem informacji i na dodatek znacznie rzetelniejszym niż obecnie. Teraz przestała informować, a zaczęła narzucać opinie wygłaszane przez „mądre głowy”, które niejednokrotnie nie mają nawet pojęcia o temacie, w którym się wypowiadają - twierdzi Krystyna Kmiecik-Baran. - Ludzie, którzy takiemu przekazowi mówią „nie”, nie mają kompleksów, mają swój własny rozum i nie potrzebują interpretacji, które ich ogłupiają. Wprawdzie starsze pokolenie jest przyzwyczajone do tego, że ktoś za nich myśli, ale młodzież sobie na to nie pozwala, nie daje sobą manipulować.

Odniosę się jeszcze do oferty programowej. Ta jest coraz bardziej bogata, do wyboru jest co najmniej kilkadziesiąt kanałów tematycznych. To jednak nie jest wcale specjalnym atutem, bo przez to poziom wielu programów jest na naprawdę niskim poziomie.

No i jest internet. Ten też na swój sposób jest niebezpieczny, ale dzięki niemu można selekcjonować informacje i je porównywać. I taki sposób podejścia do zalewu różnych, często bezwartościowych informacji, cechuje ludzi świadomych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki