Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz trudniej w Polsce kupić ambitne nagrania

Tomasz Rozwadowski
Menomena "Mines"  -   płyta nieosiągalna...
Menomena "Mines" - płyta nieosiągalna... mat. prasowe
Od lat piszę recenzje płytowe i zawsze się trzymałem reguły, by recenzowany tytuł był obecny na półkach polskich sklepów. Ostatnio jest to coraz trudniejsze zadanie - płyty, którymi się zachwycają światowe media muzyczne, w tym i polskie specjalistyczne portale od muzyki alternatywnej, folkowej, jazzowej, są w naszym kraju absolutnie nie do zdobycia w tradycyjny sposób

Przykładem pierwszym z brzegu jest album "Mines" amerykańskiej formacji Menomena, który został wydany późną wiosną i ma dużą szansę na zajęcie wysokich miejsc na listach najlepszych alternatywnych płyt tego roku.

Nie dość że nie można go kupić w salonach muzycznych, jest niedostępny także w sklepach internetowych, takich jak Empik czy Merlin. Okazjonalnie można go upolować na Allegro i to jest jedyny sposób nabycia "Mines" za złotówki i bez opuszczania granic kraju. Sprawa jest tym bardziej dziwna, że zespół jest doskonale znany w Polsce, był jedną z gwiazd zeszłorocznego OFF Festivalu.

Ten sam problem dotyczy setek innych wykonawców, których płyt do kraju nikt nie sprowadza.
- Mógłbyś pomyśleć, że rynek sprzedaży płyt w Polsce się zapada, ale tak wcale nie jest - mówi właściciel sklepu płytowego Puls w Centrum Gemini w Gdyni Sławomir Nelka. - Praktycznie skończyła się dystrybucja niekomercyjnych płyt, są nieobecne w sklepach, ale ilościowo sprzedaż ma się dobrze, powiedziałbym, że najlepiej od dobrych pięciu lat.

Płyty są kupowane, tylko muszą spełniać równocześnie dwa warunki - mieć niską cenę i masowo rozpoznawalną zawartość. Jeśli cena nie przekracza 40 zł , a wykonawca jest znany z telewizji, radia i kolorowej prasy.

- Wcale nie jest tak, że dobra muzyka w Polsce nie sprzedaje się dobrze - kontruje Beata Wrona, szef promocji prasowej polskiego oddziału koncernu Sony. - Bardzo duże nakłady mają na przykład Ania Dąbrowska czy Anna Maria Jopek, a czy to jest zła muzyka? Albo nieambitna? Katalogi firm płytowych w Polsce są pełne bardzo dobrej muzyki, wystarczy zobaczyć chociażby jazzowy katalog Universalu, klasyczne katalogi Sony lub EMI. Pewnych płyt nie ma w sklepach tylko dlatego, że nie są zamawiane przez handlowców.

Duże sieci sprzedaży płyt odmówiły komentarza. Nieoficjalnie, od znajomego pracującego w jednej z sieci sklepów, dowiedziałem się, że winę ponosi coraz gorsza, mniej profesjonalna kadra. Po prostu za wynagrodzenie, które może zaproponować sklep muzyczny, trudno znaleźć dobrego sprzedawcę.

Takiego, który potrafi się porozumieć z klientem poszukującym muzyki spoza listy przebojów i któremu chce się złożyć zamówienie na niskonakładowy tytuł w hurtowni.

- Rzeczywiście, jeszcze kilka lat temu łatwiej było się ze sprzedawcami w empikach dogadać - potwierdza Jarek, meloman z Gdyni, sam kiedyś pracujący w sklepie muzycznym. - Nie dość że wiedzieli, o czym mówisz, to jeszcze potrafili polecić coś innego, a interesującego. Można też było zamówić płyty z hurtowni. Teraz jest z tym trudniej, a same półki z muzyką klasyczną i jazzem wyglądają z roku na rok coraz biedniej. Na szczęście jest coraz więcej dobrych koncertów.

Na koncertach i festiwalach udaje się, przy okazji, kupić ciekawe płyty w dobrych cenach. Można tam też czasem dostać nowe płyty winylowe. Oczywiście tylko tych wykonawców, którzy akurat tam grają. Generalnie sytuacja jest zła i trudno się dziwić ludziom ściągającym muzykę z internetu.

- Jeśli pójdziesz do sklepu na Zachodzie i zapytasz o "Heroes" Davida Bowie, sprzedawca kieruje cię do półki ze wszystkimi dostępnymi edycjami tej płyty, a te niedostępne może ci zamówić w czasie maksymalnie tygodnia - twierdzi Beata Wrona. - W Polsce spotka cię tylko wzruszenie ramion.
Sławek Nelka nie zgadza się z tezą o marnym poziomie sprzedawców w polskich sklepach i dodaje:
- Kłania się kilkanaście lat systematycznego psucia gustów publiczności przez media, wydawców i dystrybutorów. To nie był żaden spisek ciemnych sił, tylko zwykła, poczciwa komercjalizacja. Nagrania stały się w naszym kraju wyłącznie towarem, a masowo się sprzedaje to, co jest tanie i średnie. W przypadku muzyki - znane i łatwe w odbiorze.

Wprowadzenie przed kilkoma laty tanich wydań płyt zagranicznych uratowało rynek w Polsce, np. najnowszą płytę Eminema "Recovery", wydaną tanio i kosztującą poniżej 40 zł, sprzedałem u siebie w liczbie przewyższającej jego poprzednie albumy razem wzięte. Rzeczywiście, młodzi ludzie coraz chętniej kupują płyty, ale jak spojrzysz na ich poziom artystyczny, staje się trochę mniej radośnie. A obawiam się, że będzie jeszcze gorzej. W sklepach już strasznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki