Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz trudniej w AZS AWFiS

Janusz Woźniak
Piłkarki Łączpolu zagrają w ten weekend, szczypiornistki AZS AWFiS - nie
Piłkarki Łączpolu zagrają w ten weekend, szczypiornistki AZS AWFiS - nie Grzegorz Mehring
Kolejna seria spotkań w ekstraklasie piłki ręcznej kobiet odbędzie się bez zespołu AZS AWFiS Gdańsk. Akademiczki, o czym pisaliśmy już czwartek, nie wyjadą na mecz z Zagłębiem Lubin, bo w klubowej kasie nie ma pieniędzy (6 tys. zł).

Gdańszczanki oddają więc ligowe punkty walkowerem (za co trzeba będzie zapłacić karę - 4 tys. zł), a kolejny walkower oznaczać będzie relegowanie drużyny z ekstraklasy i spadek o dwie klasy rozgrywkowe. Takiego czarnego i skandalicznego - nie ma co ukrywać - scenariusza nie można wykluczyć. Potwierdza to prezes AZS AWFiS Tomasz Tomiak.

- Sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Otrzymaliśmy środki finansowe na 2009 rok z Akademickiego Centrum Szkolenia Sportowego z przesłaniem, że następuje wygaszanie dofinansowania na wyczynowy sport w grach zespołowych. Możemy jeszcze liczyć na granty z Urzędu Miasta i Urzędu Marszałkowskiego oraz umowy ze sponsorami, ale tak naprawdę wysokość grantów poznamy dopiero za kilka tygodni, podobnie jak decyzje sponsorów, którzy dopiero przymierzają się do rozdysponowania własnych środków na ten rok - mówi Tomiak.

- Na dzisiaj więc nie mogę wykluczyć żadnego scenariusza, łącznie z takim, że nasz zespół nie dokończy rozgrywek w tym sezonie. Zresztą ten problem nie dotyczy tylko kobiecej drużyny, bo w nie lepszej sytuacji jest nasz męski zespół. A skoro jesteśmy przy akademickim klubie, to warto podać jeszcze jedną informację. Trzymiesięczny kontrakt na pracę w klubie kończy się dyrektorowi Janowi Jankowskiemu i wiele wskazuje na to, że nie zostanie przedłużony.

Takich kłopotów, co akademiczki, nie mają inne pomorskie zespoły i w ten weekend wybiegną na boisko. Łączpol Gdynia (niedziela, godz. 13) w sąsiedzkiej Rumi gościć będzie Słupię Słupsk. W pierwszej rundzie gdynianki wygrały na wyjeździe 31:24. Przed rewanżem wcale jednak nie są spokojne. A wszystko przez wtorkowy mecz Pucharu Polski, w którym Słupia ograła właśnie Łączpol 26:22.

- Łączpol boi się niedzielnego meczu? To dobrze. My wprawdzie nie mamy pieniędzy, ale mamy umiejętności i sportowe ambicje. Tak naprawdę jednak to pucharowe zwycięstwo chętnie zamieniłbym na remis w lidze - mówi trener Słupi Adam Fedorowicz.
- Nie wyszedł nam mecz pucharowy w Słupsku i nieoczekiwanie ponieśliśmy porażkę. To dobrze, że jest okazja do rewanżu i rehabilitacji. Dziewczyny jeszcze czują sportową złość, a to dobry znak. Nie ukrywam, że wszyscy liczymy na zwycięstwo i zachowanie miejsca w czołówce tabeli - powiedział trener Łączpolu Grzegorz Gościński.

Kto wie, czy niedzielny mecz nie będzie dla Łączpolu ostatnim w roli gospodarza w Rumi. Być może 7 lub 8 lutego gdynianki zagrają w nowej hali sportowo-widowiskowej w Gdyni z Piotrcovią. Na pewno Łączpol zagra tam 22 lutego z SPR Asseco Lublin.
Mecz przed własną publicznością rozegrają (niedziela, godz. 18) szczypiornistki Startu Elbląg. Podopieczne trenera Andrzeja Drużkowskiego czeka raczej ligowy spacerek, bo rywalkami będzie jedyny w tym sezonie zespół, który nie zdobył jeszcze w lidze punktu, czyli AZS AWF Warszawa.
Cztery miliony prezesa
Piłka ręczna w Gdańsku jeszcze zipie, ale pewnie za kilka chwil odda ostatnie tchnienie. Sekcje piłki ręcznej gdańskiego AZS AWFiS podzielą niebawem los męskich zespołów Spójni i Wybrzeża (oba wielokrotnie były mistrzami Polski) oraz kobiecego Startu, które już nie istnieją. To swoisty paradoks, bo Gdańsk słynął ze szczypiorniaka. Panas, Waszkiewicz, Wenta są stąd.

Wszystko w akademickim klubie jakoś się kulało do czasu, gdy jego prezesem został Tomasz Tomiak, a rektorem Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu prof. Tadeusz Huciński. To oni postawili na akademickość, w kąt wyrzucając to, co przez ostatnie lata budowali poprzedni rektorzy uczelni, czyli prof. Janusz Czerwiński i prof. Wojciech Przybylski. Za ich rządów były pieniądze na każdą klubową działalność. Także na tę związaną z piłką ręczną.

Tomiak, przed laty świetny wioślarz, brązowy medalista olimpijski (1992) i wicemistrz świata (1993), we wrześniu został prezesem gdańskiego AZS. Dwa miesiące później stwierdził, że aktualne problemy finansowe klubu wynikają z niefrasobliwej działalności poprzedniego zarządu. Tylko, że Tomiak był w poprzednim zarządzie.

- Wiedziałem, że jest źle, ale nie wiedziałem, że jest tak tragicznie - mówił mi, choć jako członek zarządu miał dostęp do wszelkich dokumentów, w tym raportów finansowych. Dlaczego zatem do nich nawet nie zajrzał, skoro wiedział, że jest źle? - Byłem naiwny - stwierdził tylko.
Zaiste, naiwne tłumaczenie.

AZS AWFiS jest utrzymywany z dotacji, m.in. Akademiciego Centrum Szkolenia Sportowego (dostaje 2 mln zł, co jest połową budżetu), miasta i Urzędu Marszałkowskiego.
- Wszelkie sprawy dodatkowe oparte są na sponsorach - tłumaczy Tomiak.
Ale to właśnie za jego rządów nie potrafiono dogadać się ze sponsorem piłkarek ręcznych, firmą Dablex.

Tomiak to prezes kompletnie nieprzystający do współczesnego świata. On woli wygodnictwo i zwyczajnie w świecie czekać na przyznane z ministerstwa i regionalnych urzędów pieniądze. O tym, by zakasać rękawy i wziąć się porządnie do roboty, by pozyskać dodatkowe fundusze, pewnie w ogóle nie pomyślał. Bo i po co. Ma przecież cztery miliony z dotacji.
Piszę przede wszystkim o Tomiaku, bo to on jest prezesem AZS i on odpowiada za działalność klubu. Ale mam nieodparte wrażenie, że pan Tomasz nie działa sam, że po prostu wykonuje polecenia kogoś innego, wyżej postawionego.
Waldemar Gabis, szef sportu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki