Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz mniej urodzeń na Pomorzu. Dlaczego nie chcemy dzieci?

Dorota Abramowicz, Małgorzata Gradkowska
sxc.hu
Tylko w Gdańsku w ubiegłym roku urodziło się o 800 dzieci mniej niż rok wcześniej. Podobnie było w całym regionie - poza Gdynią i Starogardem Gd. Nawet w Sierakowicach, bijących rekordy w podnoszeniu liczby mieszkańców - przyszło na świat mniej maluchów niż rok wcześniej.

Na razie w Polsce jest około 7,1 mln osób w wieku do 18 lat. W 2040 roku dzieci i nastolatków będzie już tylko 5,1 mln, a 10 lat później - tylko 4,8 mln.

- Te prognozy zatrważają demografów - przyznaje socjolog Jarosław Kiliński. - Jeszcze kilka lat temu z nadzieją patrzono na zakładające rodziny roczniki z początku i połowy lat 80. Ale tak zwane echo wyżu demograficznego przestało działać wcześniej niż myślano.

Spostrzeżenia socjologów potwierdzają położnicy.

- Już się zaczyna spadek, choć jeszcze do ubiegłego roku rosła liczba ciężarnych - mówi prof. Krzysztof Preis, kierujący Kliniką Położnictwa w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. - Poza tym matkami zostają coraz starsze kobiety. Dzisiaj rodząca w wieku 18-22 lat to wyjątek. Jestem właśnie po obchodzie na patologii ciąży, gdzie leży aż pięć pań po 40 roku życia.

Lekarze alarmują - im później zapadnie decyzja o macierzyństwie, tym mniejsze szanse na zostanie matką i większe ryzyko powikłań. Cóż jednak zrobić, skoro coraz więcej kobiet przesuwa myśl o dziecku na 30, 40 lat albo i później...

Skąd się nie biorą dzieci? Spytałyśmy o to osiem kobiet - między 24 a 35 rokiem życia - z Trójmiasta. Podały osiem powodów.

Sprawdź także: Na Pomorzu rodzi się mniej dzieci [RAPORT]

Nie, bo sami walczymy o przetrwanie

Dominika, 29 lat, pracuje w sklepie w galerii handlowej.

- Jestem z Kacprem od trzech lat, wynajmujemy mieszkanie w Gdyni. Przyjechałam do Trójmiasta na studia, mam dyplom, ale to teraz niewiele znaczy. Kiedy mama pyta, dlaczego nie bierzemy ślubu i nie mamy dzieci, odpowiadam, że zdecydujemy się, jeśli weźmie nas na utrzymanie. Kacper jest absolwentem studiów humanistycznych, pracy w zawodzie nie dostał, trafił do hurtowni pod Trójmiastem. Ostatnio i tam stracił pracę. Szuka nowej, na razie żyjemy z mojej, niewielkiej pensji. Nie chcemy się rozdzielać i wracać do rodziców. Prawdę mówiąc, walczymy o przetrwanie.

Kacper nie jest wyjątkiem - kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia ma 28 proc. młodych Polaków. W Trójmieście, gdzie sytuacja nie jest jeszcze tak zła jak w okolicznych powiatach, w urzędach pracy zarejestrowano ponad 2 tys. młodych ludzi. Prawie połowa absolwentów szkół i uczelni szuka pracy dłużej niż pół roku. To może, oprócz zmian obyczajowych, mieć także wpływ na liczbę zawieranych małżeństw. Księża alarmują, że w niektórych gdańskich parafiach liczba udzielanych ślubów spadła o 80 proc.

Dominika: - Trzy koleżanki z mojej grupy są już matkami. Reszta pewnie czeka, aż będzie je stać.

W ubiegłym roku eksperci z Centrum im. Adama Smitha policzyli, że wyżywienie, leczenie i ubranie dziecka do ukończenia przez nie 20 lat kosztuje minimum 190 tys. zł. Dwójka dzieci to już 322 tys. zł, a troje - 436 tys. zł.

Zobacz także: **Największy noworodek na Pomorzu! Waży prawie 7 kilogramów!**

Nie, bo chcę się rozwijać

Hanna, lat 28. Absolwentka trzech uczelni, wróciła na Wybrzeże po zdobyciu ostatniego dyplomu.

- Dziecko? Na razie nie wchodzi w rachubę. Wprawdzie jestem w stałym związku, ale decyzji o ślubie nie podjęliśmy. Szukałam pracy zgodnej z zainteresowaniami dwa lata. Niedawno się udało, postawiono przede mną nowe, pasjonujące wyzwania, więc nie zostawię wszystkiego dla pieluch. Mamy z partnerem plany na przyszłość, chcemy podróżować, rozwijać się. Oczywiście nie wykluczam, że zostanę matka, ale odkładam tę decyzję na przyszłość.

Na przyszłość decyzję odkładają kobiety, którym ciąża i poród mogą zepsuć plany zawodowe. Tak jest chociażby z absolwentkami medycyny. Dr Alina Bielawska-Sowa, neonatolog, dyrektor ds. medycznych szpitala na gdańskiej Zaspie, wyjaśnia, że dla lekarki, która chce, a właściwie musi zdobyć specjalizację, czas na dziecko przychodzi po trzydziestce. Chyba że decyzja o macierzyństwie zapadnie jeszcze na studiach...

- Większość absolwentów studiów medycznych odbywa specjalizację w formie wolontariatu, czyli za darmo - mówi dr Bielawska-Sowa. - To jest inwestycja w przyszłość, ale dopiero po pięciu latach intensywnej pracy można już planować życie rodzinne. Nie widzę w tym większych problemów - na całym świecie, także w Polsce, przesunął się wiek, w którym kobiety decydują się na pierwsze dziecko. To jednak nie znaczy, że z dziecka trzeba rezygnować. Ciąża nie jest żadną patologią, a posiadanie potomstwa - problemem. Słysząc coś takiego, od razu myślę, że naród stał się bardzo wygodny.
Hanna: - To nie tylko kwestia wygody kobiety. Do rodzicielstwa trzeba dwojga, a po moich rówieśniczkach widzę, że znalezienie odpowiedniego partnera, który będzie odpowiednim mężem i ojcem, nie jest sprawą łatwą. Mężczyźni często są niedorośli.

O TYM SIĘ MÓWI NA POMORZU:

* Kto nęka Katarzynę Tusk? Policja wczczęła dochodzenie
* Jest film promujący Gdańsk. Na Euro 2012? (WIDEO)
* Pomorze: Najbiedniejsze i najbogatsze powiaty (RANKING)
* Gdańsk: Nowe lotnisko gotowe. Otwarcie w sobotę (ZDJĘCIA)
* Piotr Duda: Częściowe emerytury dramatycznie obniżą emerytury właściwe
* Gdańsk przejmuje kontrolę nad PGE Areną
* "Stocznia Gdańska im. Lenina"? Prokuratura zbada zawiadomienie posłów PiS

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Nie, bo matce państwo rzuca kłody pod nogi

- Dziś o wiele trudniej jest być matką niż kiedyś - twierdzi Joanna. - Wiem, co mówię, bo mam już dwoje dzieci.

Pierwszą córkę Joanna urodziła po ukończeniu 30 lat.

- Leżałam na patologii ciąży - wspomina. - Córeczka przyszła na świat zdrowa, ale straciłam pracę.

W drugą ciążę Joanna zaszła przed dwoma laty. Prowadziła już wówczas własną działalność gospodarczą.

- Pod koniec ciąży, kiedy pojawiło się zagrożenie, dostałam zwolnienie lekarskie, na którym napisano, że mogę chodzić. Po trzech dniach pojawiła się w moim domu kontrola. Nie zastali mnie, kazali w terminie siedmiu dni zgłosić się do ZUS. Nie rozumiałam, dlaczego mnie stresują. Co mają skontrolować przez takie odwiedziny i dlaczego wydają na to nasze wspólne pieniądze? Przecież lekarz już uznał, że jestem w zagrożonej ciąży, ale mogę wychodzić z domu!

Sprawę, po nerwowych rozmowach, wyjaśniono na korzyść Joanny.

Druga córka po narodzinach wymagała rehabilitacji.

- Było mi bardzo ciężko, lekarz stwierdził silną nerwicę, dostałam zwolnienie - opowiada Joanna. - Niemalże od razu wezwano mnie przed komisję. By się stawić w Gdańsku na 7.30 rano, wyruszyłam z dwójką małych dzieci z Osowej o 5.30. Pani orzecznik nawet mnie nie zbadała. Od progu usłyszałam, że nadaję się do pracy.

Rzecznik ZUS w Gdańsku Ewa Pancer przypomina, że pieniądze wypłacane z ZUS pochodzą z naszych składek.

- Ubezpieczony, który wykorzystuje zwolnienie zgodnie z przepisami, nie powinien się obawiać - tłumaczy. - A w sprawie kontroli chorych, którzy nie muszą leżeć podczas zwolnienia, należy przypomnieć wyroki Sądu Najwyższego. Jeśli taki chory idzie na badania, do apteki, przychodni lub na przykład po chleb do pobliskiego sklepiku, nie ponosi sankcji. Jednak jeśli jedzie do galerii handlowej lub prowadzi życie towarzyskie, to już jest zupełnie inna sprawa.

Joanna wyrejestrowała działalność gospodarczą i poszła do pracy w firmie.

- Kiedy słyszę, że politycy postulują ułatwienie życia matkom, szlag mnie trafia - uśmiecha się gorzko. - Walka z ZUS nauczyła mnie, ile dla państwa znaczy kobieta, która rodzi kolejnego obywatela.

Przeczytaj też: Pomorze: Posłowie chcą, żeby dzieci jadły w szkołach zdrowo

Nie, bo muszę dorosnąć

Julia, mężatka przed trzydziestką, przez kilkanaście dni była przekonana, że mimo stosowania antykoncepcji jest w ciąży.
- Małżonek przyzwyczajał się z wolna do nowej sytuacji - opowiada. - Kiedy się jednak okazało, że alarm jest fałszywy, zawołał radośnie: O Boże, możemy kupić nowy samochód!

Według psycholog prof. Hanny Brycz, na ujemny przyrost naturalny wpływają gwałtowne przemiany obyczajowości, zapoczątkowane w latach 90.

- U młodego pokolenia zmieniły się priorytety - twierdzi prof. Brycz. - Młodzież szybko rozpoczyna życie seksualne, ale coraz lepsze środki antykoncepcyjne zabezpieczają przed niechcianą ciążą. Kult dziewictwa został zastąpiony przez kult doświadczenia. W okresie studiów młodzi ludzie stawiają na pracę, która polepszy ich warunki bytowe, lub na zabawę. Media lansują model życia w luksusie... Trzeba też pamiętać, że instynkt rodzicielski u mężczyzn pojawia się tylko pod wpływem kobiety.

Psychologowie mówią o zjawisku zwanym odwlekaniem dążenia do celu. Dawniej trudno było odwlekać macierzyństwo, teraz - dzięki postępom medycyny - teoretycznie można to zrobić. Minimalizujemy związane z tym ryzyko, np. licząc na badania genetyczne.

- Adolescencja, czyli okres dorastania, przesunął się w ostatnich latach - tłumaczy prof. Brycz. - Teraz jego granice sięgają 30-35 lat. Dorośli ludzie mieszkają z rodzicami, żyją bez zobowiązań. I jak tu wymagać, by mentalne dzieci miały dzieci? - kończy z lekką ironią w głosie psycholog.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Nie, bo nie mam czasu na dziecko

Kasia, 25-letnia ekonomistka, zgodnie ze swoim wykształceniem pracuje od dwóch miesięcy. Wcześniej sprzedawała w sklepie obuwniczym, opiekowała się dzieckiem swojej siostry i pracowała w kantorze. Zanim została asystentką w dziale kosztów, wysłała 452 CV i podań o pracę. Przeszła prawie 150 rozmów kwalifikacyjnych.

- Czuję się tak, jakbym złapała Pana Boga za nogi. Nie mam na nic czasu, jestem zmęczona, w niedziele odsypiam zaległości, od tygodni nie spotkałam się ze znajomymi, ale to jest to, o co mi chodziło! Pracuję tak, jak chciałam, w dobrej firmie, która daje mi możliwości rozwoju, i nie zamierzam tego zepsuć. Niczym.

Plan na najbliższe lata jest taki - jak najdłużej pracować w tej firmie, w której jest zatrudniona teraz. Korzystać ze wszystkich szkoleń, jakie tylko się pojawią. Brać udział we wszystkich projektach, w jakich się da. Zapisać się - bo wreszcie są na to pieniądze - na podyplomowe studia HR i skończyć je. Jeśli się potem pojawi okazja do pracy w innym mieście - nie będzie problemu, będzie mogła wyjechać w każdej chwili. Na realizację tego planu daje sobie około sześciu lat.

Związek? Od roku ten sam chłopak, ale bez rozmów o przyszłości. Gdyby on dostał pracę np. w Warszawie, to nie pojechałaby za nim, bo ma tutaj swoją. On pewnie też nie poświęciłby dla niej swojej przyszłości.

Dzieci? Może kiedyś, bo na razie w planie na najbliższe lata ich nie ma. To "kiedyś" jest bardzo nieokreślone, bo przecież jeszcze trzeba wiedzieć z kim, a chłopak Kasi to chyba jednak nie jest to "na zawsze".

- Najśmieszniejsze jest to, że jeszcze na studiach myślałam, że będę miała może nawet troje dzieci. Lubię je, potrafię się nimi zajmować i jakoś sobie nie wyobrażam samotnej starości. Ale cztery lata temu moja siostra urodziła dziecko. Najpierw nie przedłużyli jej umowy o pracę, bo stwierdzono, że będzie chodziła na zwolnienia. Potem nie mogła znaleźć nowej - bo przecież będzie chodziła na zwolnienia. Potem znalazła dużo gorszą niż poprzednia - bo łatwiej będzie ją zastąpić, gdy będzie brała zwolnienie. Nie przyjęto jej dziecka do żłobka, nie mogła znaleźć opiekunki. W końcu jej pomogłam, bo akurat pisałam pracę magisterską i siedziałam w domu. Płaciła za pokój, który wynajmowałam, na jedzenie dawali mi rodzice, bo żeby się zajmować Tymkiem, zrezygnowałam z tego sklepu obuwniczego. Ale ja, gdybym urodziła, nie mogłabym na nikogo liczyć, bo nie mam młodszej siostry, a rodzice nadal pracują.

Młodym matkom wszędzie jest trudno, nie tylko w Polsce. Kasia to doskonale wie, ale jednocześnie myśli, że gdyby nasze państwo poważnie myślało o tym, by było nas więcej, to jednak powinno ułatwić życie młodym rodzicom.

- Po co tyle tych orlików? Może lepiej część kasy przeznaczyć na ułatwienia w zakładaniu żłobków?

O TYM SIĘ MÓWI NA POMORZU:

* Kto nęka Katarzynę Tusk? Policja wczczęła dochodzenie
* Jest film promujący Gdańsk. Na Euro 2012? (WIDEO)
* Pomorze: Najbiedniejsze i najbogatsze powiaty (RANKING)
* Gdańsk: Nowe lotnisko gotowe. Otwarcie w sobotę (ZDJĘCIA)
* Piotr Duda: Częściowe emerytury dramatycznie obniżą emerytury właściwe
* Gdańsk przejmuje kontrolę nad PGE Areną
* "Stocznia Gdańska im. Lenina"? Prokuratura zbada zawiadomienie posłów PiS

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Nie, bo pracodawcy tracą cierpliwość

- Jeszcze pięć lat temu sam kopnąłbym w tyłek kogoś, kto przy mnie powiedziałby głośno, że nie zatrudni nigdy kobiety z małym dzieckiem albo w ciąży - mówi Dariusz, właściciel firmy transportowej. - Moja żona bezskutecznie przez ponad rok szukała pracy, bo gdy przyszli pracodawcy dowiadywali się, że ma małe dziecko, przestawali być zainteresowani jej wykształceniem, znajomością języków i programów komputerowych. W końcu sami założyliśmy firmę. Zatrudniliśmy dwie dziewczyny i jednego chłopaka. On pracuje z nami do dzisiaj, one, gdy tylko dostały umowy o pracę, poszły na zwolnienia z powodu zagrożonych ciąż, jedna była zagrożona od drugiego miesiąca, druga - od trzeciego. Potem okazało się, że obaj synkowie są niezwykle chorowici, potem znowu zaszły w ciąże... Może trafiliśmy tak pechowo, ale jakoś nie chcę tego sprawdzać. Teraz zatrudniamy na ich miejscu panie po pięćdziesiątce. Pilnują pracy, zawsze można na nie liczyć, trzeba je wypychać na zwolnienia, bo same, nawet gdy ledwie zipią, nie chcą pójść do lekarza.

Pracodawcy nie bardzo mają ochotę dostosowywać zwyczaje firmy do potrzeb matek.

- Nie widzą problemu w organizowaniu obowiązkowych spotkań integracyjnych trwających cały weekend - wylicza Ola, mama sześciolatki. - Dla większości ludzi z mojej firmy to nie jest najwyraźniej problem, bo nic nie mówią, ale dla mnie ważniejsze jest spędzenie soboty i niedzieli z rodziną niż obowiązkowe picie i zaprzyjaźnianie się z ludźmi, z którymi tylko pracuję.

- Albo zebrania, zwoływane po godzinie 17, żeby nie dezorganizować pracy - dodaje Sylwia. - Przedszkole mojego dziecka otwarte jest do 17.30. Co mam zrobić? Nikt nie widzi problemu, a ja za każdym razem muszę prosić rodziców, by przyjeżdżali z Rumi do Gdańska i odebrali wnuka z przedszkola.

Z badań przeprowadzonych już kilka lat temu w ramach projektu "Aktywność kobiet na rynku pracy" wynika, że 79 proc. pracodawców boi się zatrudniać młode kobiety, gdyż mogą one pójść na urlop macierzyński. Natomiast 60 proc. z nich przyznaje, że się obawia mniejszej wydajności kobiet, ze względu na obciążenie ich obowiązkami domowymi i rodzinnymi.

Nie, bo w ogóle nie chcę mieć dzieci

Magda (33 lata, pracuje na stacji benzynowej) nie chce mieć dzieci w ogóle.

- To nieprawda, że każda kobieta marzy o tym, żeby mieć dziecko - mówi. - Ja na przykład kompletnie sobie tego nie wyobrażam. Rodzice dopytują się nieustannie, kiedy będą mieli kolejnego wnuka, a ja odpowiadam, że wtedy gdy mój brat i jego żona zdecydują się na jeszcze jedno dziecko. Na mnie niech nie liczą. Czasami mówię, że może zdecyduję się kiedyś, ale jestem przekonana, że to nie nastąpi.

Magdzie nie chodzi o to, że byłoby jej trudno utrzymać dziecko albo że ma inny plan na najbliższe lata.

- Nie wiem, może to można potraktować jako dysfunkcję. Jedni nie potrafią nauczyć się matematyki, inni nie są w stanie utrzymać dłuższego związku, a ja nie chcę mieć dzieci. Nie rozumiem myślenia, że trzeba mieć dziecko, bo kto się mną na starość zajmie itd. W moim środowisku są jeszcze dwie kobiety, które też nie chcą mieć dzieci. Wiem, że to nie jest tak bardzo rzadki przypadek. Tyle że kiedyś kobiety nie miały tyle odwagi, żeby o tym otwarcie mówić, teraz jest chyba na to większe przyzwolenie. Moją ciocię przez całe lata pocieszano, że niech nie rozpacza, że nie każdy musi mieć dzieci, że to się zdarza... Słuchała, kiwała głową i dopiero niedawno dowiedziałam się, zupełnie przypadkiem, że ona nie tyle nie mogła, co nie chciała mieć dzieci, tylko nie umiała się do tego przyznać.

Nie, bo się boję

Socjolog Jarosław Kiliński rozumie, że dziewczyny, którym wielkim wysiłkiem udało się znaleźć dobrą pracę, nie mają ochoty z niej rezygnować dla rodziny zbyt szybko.

- Ich matki mogły liczyć na swoje mamy, bo one z reguły nie pracowały. Praca była od siódmej do piętnastej, nikt się nie spodziewał, że kobieta będzie dzień w dzień pracowała do wieczora czy wyjeżdżała służbowo na niekończące się szkolenia. Teraz każda z nich wie, że się od nich oczekuje takiego samego wysiłku w utrzymaniu firmy, w której pracują, i takiego samego wysiłku w utrzymanie domu. Nikt im ulgowej taryfy nie zafunduje, nawet mąż, bo trzeba kupić mieszkanie, spłacić kredyty i mieć na życie. Dziewczyny wiedzą, że na ich miejsce, gdy będą oczekiwały nieco wyrozumiałości i elastyczności, w każdej chwili może przyjść ktoś inny, kto nie musi wyjść o 17 ani komu nie zależy na wolnych weekendach.

Kiliński używa metafory - na "echo wyżu demograficznego" nałożyło się głośne wołanie kryzysu.

- Wszyscy się spodziewali, że kobiety urodzone na początku lat 80. będą rodzić więcej dzieci. Tymczasem one zajęły się walką o utrzymanie tej pracy, którą udało im się zdobyć. Urodziły najwyżej jedno dziecko, z trudem udało im się wrócić do pracy i nie zamierzają w najbliższym czasie narażać swojej pozycji kolejną ciążą.

O TYM SIĘ MÓWI NA POMORZU:

* Kto nęka Katarzynę Tusk? Policja wczczęła dochodzenie
* Jest film promujący Gdańsk. Na Euro 2012? (WIDEO)
* Pomorze: Najbiedniejsze i najbogatsze powiaty (RANKING)
* Gdańsk: Nowe lotnisko gotowe. Otwarcie w sobotę (ZDJĘCIA)
* Piotr Duda: Częściowe emerytury dramatycznie obniżą emerytury właściwe
* Gdańsk przejmuje kontrolę nad PGE Areną
* "Stocznia Gdańska im. Lenina"? Prokuratura zbada zawiadomienie posłów PiS

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki