Sami przekonują urzędników, by pomogli zrealizować projekt. Bardzo im kibicuję, bo z własnego doświadczenia wiem, jak niełatwo jest zmobilizować otoczenie, by własnym otoczeniem się zajęło. By dostrzegło, jak niewiele czasem trzeba, aby kawałek chodnika gdzieś koło śmietnika przestał odstręczać swoim widokiem.
Jestem kibicem mieszkańców Chyloni za to, że robią coś wbrew - wbrew polskim przyzwyczajeniom do szarzyzny i bezpańskości; mając nadzieję, że ich przykład pójdzie w świat - a niechby tylko ten gdyński, ponieważ chylońskie osiedlowe nieużytki wcale wyjątkiem tu nie są. Spacery po podwórkach Śródmieścia z rzadka potrafią zaskoczyć na plus. Minusów wynikłych z nicnierobienia jakby więcej. Bo - nie wiedzieć czemu - przestrzeń wspólną łatwiej nam traktować jak niczyją. W Chyloni jest właśnie "czyjaś" - a to już wielki sukces, bez względu na mozolność ciągu dalszego, którego finałem ma być ów wymarzony zielony skwerek. Ale ta "ziemia niczyja" to nie zawsze wynik tylko lenistwa mieszkańców.
Niejedna mieszkaniowa wspólnota ma problem - własna działka po obrysie kamienicy, podwórko do budynku jedynie przylegające, ale należące do miasta. Gdańsk poradził sobie z tym już dawno - dał możliwość kupna lub dzierżawy za symboliczną opłatą. Gdynia jeszcze nie. I chyba warto to zmienić, by nie przepadł podwórkowy zapał, który być może zacznie promieniować z Chyloni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?