Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cmentarz Ofiar Hitleryzmu na Zaspie. Miejsce spoczynku gdańskich pocztowców i więźniów Stutthofu

Marek Adamkowicz
Cmentarz Ofiar Hitleryzmu
Cmentarz Ofiar Hitleryzmu Przemek Świderski
Cmentarz Ofiar Hitleryzmu na Zaspie jest jednym z nielicznych w Gdańsku, którego początki sięgają XIX wieku, ale nie przypomina nekropolii z lat, kiedy ją zakładano.

Cmentarz na Zaspie. Jest w nim coś niepokojącego. I nie chodzi wcale o to, że jest to "zaświat", kraina umarłych. Raczej daje o sobie znać myśl, że ci, których tu pochowano, odeszli śmiercią gwałtowną - rozstrzelani, zamęczeni, zmarli z wycieńczenia albo po prostu biedy. Nieszczęśnicy. Spacerując między rzędami betonowych krzyży, trudno nie myśleć o bezmiarze cierpienia, które stało się udziałem setek, tysięcy pochowanych tu osób. Trudno nie zastanawiać się, czy rzeczywiście odpoczywają w pokoju...

Nędznicy z belle époque

Zanim nekropolia przy ul. Chrobrego zamieniła się w cmentarz Ofiar Hitleryzmu, było to miejsce grzebalne przeznaczone dla ubogich z Gdańska i okolicy. Chowano tu osoby zmarłe w przytułkach i domach starców, ale też samobójców, topielców, więźniów, także straconych z wyroku sądu. Osoby, które społeczeństwo zwykło stawiać poza nawiasem.

Takie od początku było jednak przeznaczenie cmentarza. Teren na przedmieściach, przy ówczesnej Brösener Weg, miasto zakupiło pod koniec 1894 r. Pochówki rozpoczęto już na początku następnego roku. W czasie I wojny światowej grzebano tu również jeńców wojennych - Brytyjczyków, Francuzów, Rosjan, Rumunów i Włochów. W latach 20. przeprowadzono częściową ekshumację.

Literacki obraz cmentarza z tamtych czasów przedstawił Günter Grass w "Blaszanym bębenku".

Można tam znaleźć opis wycieczki Oskara, głównego bohatera powieści, i jego rodziny:

"(...) pojechaliśmy Brösener Weg, koło lotniska, koło starego i nowego placu ćwiczeń, na mijance przy cmentarzu na Zaspie czekaliśmy, aż nadjedzie tramwaj z Nowego Portu i Brzeźna. Postój stał się dla mamy okazją do wypowiadanych z uśmiechem, lecz znużonych życiem obserwacji. Mały, nie używany cmentarz, na którym pod skarlałymi nadmorskimi sosnami trzymały się krzywe i zarośnięte nagrobki z ubiegłego stulecia, nazwała ślicznym, romantycznym i urzekającym.

- Tutaj bym chciała kiedyś leżeć, gdyby jeszcze był czynny - rozmarzyła się mama. Matzerath uznał jednak, że ziemia zbyt jest piaszczysta, wyrzekał na pieniące się mikołajki nadmorskie i pusty owies. Jan Broński zauważył, że hałas z lotniska i mijające się przy cmentarzu tramwaje mogłyby zakłócić spokój tego skądinąd idyllicznego miejsca".

Ostatni przystanek więźniów Stutthofu

O zapuszczonej nekropolii przypomniano sobie, jeśli tak można powiedzieć, tuż przed wybuchem wojny. Z relacji, do których dotarł historyk Jan Daniluk, wynika, że latem 1939 r. nieoczekiwanie zaczęto cmentarz porządkować. Założona została też nowa księga pochówków.

Sugeruje to, że Niemcy przygotowywali się do pochówków ofiar spodziewanego konfliktu. Faktem na pewno jest, że od pierwszych dni września przybywało tu grobów. Jak podaje Joanna Labenz, która badała historię gdańskich nekropolii, podczas II wojny światowej na Zaspie pochowano 2-3 tysiące więźniów, głównie z obozu Stutthof.

W latach 1944-1945 był to ostatni przystanek w ziemskiej wędrówce więźniów z podobozów Stutthofu na Przeróbce i w Kokoszkach oraz osób straconych w gdańskim więzieniu. Oprócz Polaków pochowano tu także 303 Żydów, 109 obywateli ZSRR, 65 innych narodowości i 172 Niemców (z tego 89 skazanych za przestępstwa pospolite i obyczajowe). Zachowana księga cmentarna zawiera do 1945 r. około 6500 wpisów.

Oczywiście w owym czasie nekropolia wyglądała zupełnie inaczej. Po wojnie stopniowo wprowadzano jednak zmiany, które sprawiły, że cmentarz przestał się kojarzyć z miejscem pochówku ludzi ubogich, a stał się symbolem martyrologii, zwłaszcza Polaków z Wolnego Miasta Gdańska.

Radykalna przemiana nastąpiła w 1987 r., kiedy teren został zagospodarowany zgodnie z projektem rzeźbiarza Wiktora Tołkina, byłego więźnia Auschwitz. Przy tej okazji m.in. pojawiło się charakterystyczne ogrodzenie z betonowych krzyży oraz rozebrano domek grabarza przy wejściu.

Dzisiaj cmentarz przypomina, że oprócz wydarzeń wspaniałych były w dziejach Gdańska chwile tragiczne. Tutaj są pochowani wybitni przedstawiciele społeczności polskiej z Wolnego Miasta, straceni w zbiorowej egzekucji w Stutthofie w Wielki Piątek 1940 r. Są prochy kolejarzy i inspektorów celnych zamordowanych w Szymankowie w pierwszym dniu wojny, wreszcie - szczątki obrońców Poczty Polskiej, które w 1991 r. odnaleziono na Zaspie.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki