Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciągle brakuje wspólnoty przekonań [KOMENTARZ]

Jarosław Zalesiński
Fot. Grzegorz Mehring / Polskapresse
Najpierw przyznać się muszę do lekkiego ukłucia zazdrości, które poczułem, czytając recenzję albumu "Szlaga. Stocznia", zamieszoną w innej lokalnej gazecie. Ja na opis tej opasłej książki, ilustrującej los terenów po Stoczni Gdańskiej, zmarnowałem niegdyś całą kolumnę. A ów drugi recenzent, Andrzej Duch, dyrektor Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków, wyraził wszystko w jednym zdaniu: " »Apokalipsa według Szlagi« [nazwa moja] ze zdjęciami burzonych i rozbieranych obiektów dawnej stoczni wykonanych w kolorystycznej tonacji »the day after«".

Esencjonalnie i barwnie zarazem oddany został zarówno artystyczny klimat zdjęć Szlagi, jak i to, co recenzent sobie myśli o wzmiankowanym dziele. Nic dodać, nic ująć.

Recenzja dyrektora Ducha w jednym wszakże wydaje mi się niekompletna. Album Michała Szlagi nie tylko ilustruje proces wyburzeń. On także, co mówię, on przede wszystkim! - rekonstruuje tę niezwykłą (dla mnie przynajmniej) całość, jaka istniała na tych terenach, całość obejmującą nie tylko fabryczne hale, ale i ulice, założenia parkowe i domek ogrodnika. Kiedy uważnie przestudiuje się album Szlagi - takiego przestudiowania właśnie on wymaga - zaczyna do czytającego docierać prawdziwość stwierdzeń, że istniał tutaj unikatowy w skali Europy kulturowy pejzaż.

Istniał, bo już nie istnieje, to wiemy. Na samym początku popełniony został błąd, polegający na tym, że na te tereny patrzono jak na poprzemysłowe nieużytki. Z kulturowego pejzażu miało być zachowane przede wszystkim to, co związane było z legendą Solidarności. Reszta już niekoniecznie.

Trzeba było wielu lat, by w tej sprawie dokonała się mentalna zmiana. Sprawcami owej zmiany byli po pierwsze artyści. Za nimi przyszli pasjonaci, którzy skupili się wokół kilku stowarzyszeń i portali społecznościowych. A na końcu dołączyli do tej kolumny urzędnicy.

Dołączyli jednak czy nie dołączyli tak naprawdę? Czy dokonała się w nich owa mentalna zmiana? Czy powiedzieli sobie: no tak, popełniony został błąd, ale przynajmniej zróbmy tyle, ile jest jeszcze możliwe, by zminimalizować jego skutki? Czy raczej wciąż myślą o terenach postoczniowych w tych samych co w pierwszej połowie lat 90. kategoriach, o tyle je modyfikując, o ile jest to wymuszone przez ożywającą przy okazji kolejnych wyburzeń debatę o stoczni?

Los hali 88A, o którą idzie teraz kolejny spór, to pokaże. Bo jeśli deklaracje, że nie jest ona przygotowywana do rozbiórki, wkrótce okażą się bałamutne, wynikać z tego będzie, że deweloper, ale przecież nie bez wiedzy miasta, chciał jedynie okiwać lokalną opinię publiczną. I że wciąż nie ma wspólnoty przekonań między artystami i urzędnikami. Czego recenzja dyrektora Ducha jest wymownym przykładem.

Jarosław Zalesiński

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki