24 tys. złotych - tyle musiała wydać co miesiąc Kora, czyli Olga Sipowicz, wokalistka zespołu Maanam, by żyć. W ciągu trzech lat walki z rakiem jajnika Kora przeszła trzy ciężkie operacje i dwa cykle chemioterapii. Trzeciego by już nie przeżyła. Jedyną nadzieję dawał jej lek zawierający substancję czynną o nazwie olaparyb. To innowacyjna terapia stosowana w leczeniu podtrzymującym chorych na zaawansowanego raka jajnika, raka jajowodu lub pierwotnego raka otrzewnej. Chroni przed nawrotem choroby. W mediach Kora walczyła o prawo do nowoczesnych terapii dla siebie i dla innych kobiet w Polsce. Za pośrednictwem Fundacji Onkologicznej Alivia prosiła o wsparcie chorych na raka, potrzebujących tego właśnie medykamentu. Tym razem walkę o lek udało się jej wygrać. Decyzją ministra zdrowia pacjentki z rakiem jajnika będą mogły się nim leczyć od 1 września tego roku w ramach tzw. programu lekowego. - Lista nowych, skutecznych leków (tylko takie rejestruje w Europie EMA), które są niedostępne w Polsce, jest jednak o wiele dłuższa - przekonywali eksperci podczas Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy, którą już po raz szósty zorganizowała Fundacja im. Macieja Hilgiera - jako jeden z pierwszych lekarzy w Polsce poświęcił się on walce z bólem.
- Dostęp polskich chorych do nowych technologii medycznych, w tym zwłaszcza do nowych leków, jest nadal mniejszy niż w bogatszych krajach - potwierdza prof. dr hab. med. Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii GUMed. Główną przyczyną tego stanu rzeczy są ograniczone środki budżetowe na ochronę zdrowia, ponieważ nowe leki onkologiczne są bardzo drogie.
- W ciągu sześciu lat istnienia fundacji zebraliśmy ponad 3 miliony złotych na leki nierefundowane w kraju, bo uważamy, że chorzy w Polsce mają prawo być leczeni zgodnie z aktualną wiedzą medyczną - twierdzi Bartosz Poliński z Fundacji Onkologicznej Alivia. - Mimo że budżet na zdrowie mamy skromny, można stosować wiele mechanizmów, które w Polsce nie są wykorzystywane, na przykład rozliczać się z producentami leków „za sukces”, czyli płacić tylko za udane kuracje.
- Istnieją rozwiązania, które przynajmniej częściowo pozwoliłyby rozwiązać ten problem - podkreśla prof. Jassem. - Należą do nich na przykład metody tak zwanego dzielenia ryzyka z producentami leków, takie jak ponoszenie przez nich kosztów sprowadzenia dodatkowej partii leków w sytuacji, kiedy zapotrzebowanie na nie okaże się większe niż limit ustalony z płatnikiem. Innym rozwiązaniem jest ponoszenie przez producenta kosztu leku, który okazał się w danej sytuacji nieskuteczny. Środowiska onkologiczne przygotowały także propozycję szeregowania wartości leków, uwzględniającego ich wartość medyczną i wskaźniki ekonomiczne. Pozwoliłoby to ustalić listę priorytetów i stworzyć przejrzysty system decyzji refundacyjnych.
Zdaniem MZ, taki model finansowania innowacyjnych terapii byłby możliwy, pod warunkiem że w Polsce istniałyby rejestry chorych, które pozwoliłyby śledzić ich los, monitorować skuteczność leczenia itp., oraz systemów informatycznych, które by to spinały.
- Zbyt długi jest również czas podejmowana przez Ministerstwo Zdrowia decyzji refundacyjnych - dodaje prof. Jassem. A nawet gdy w końcu chory sprzeda dom, zapożyczy się i zdobędzie lek, okazuje się, że publiczny szpital... nie może mu go podać. - To kolejny absurd naszego systemu - denerwuje się Bartosz Poliński. Chory słyszy: Najbliższy szpital, który poda Panu lek, znajduje się... w Berlinie. Aktualnie Alivia zbiera pieniądze na leki dla 200 chorych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?