Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorowałam na raka. Czy będę mogła być mamą?

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
sxc.hu
Choroba nowotworowa nie przekreśla dziś szans na macierzyństwo - współczesna medycyna oferuje i kobietom i mężczyznom takie możliwości. Jest jednak warunek...

Wyleczyłam się z raka, jednak moje życie legło w gruzach. Nigdy nie doczekam się własnego dziecka, terapia okazała się skuteczna, ale przy okazji zniszczyła mi jajniki - to przeżycia wielu młodych Polek. Nikt nie liczy, ile z nich płaci za uratowanie życia tak ogromną cenę, jaką jest niepłodność. Ilu młodych mężczyzn traci bezpowrotnie szansę na ojcostwo, nie wiedząc, że takie zagrożenie w ogóle istnieje?

Schemat jest zwykle taki sam - pacjent jest przerażony diagnozą, lekarz skupia się na walce o jego życie. A potem jest za późno. Tymczasem tak wcale nie musi być.

- Bardzo dużo w tej kwestii się zmieniło. Przez wiele lat wyleczenie chorego było naszym jedynym celem, natomiast w tej chwili - być może wynika to z tego, że generalnie więcej mamy sukcesów w onkologii - liczy się też przywrócenie wyleczonego człowieka do społeczeństwa, zawodu, rodziny, zachowania zdolności do prokreacji - twierdzi prof. Jacek Jassem, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego.

Problem zachowania płodności nie jest wcale marginalny. Na 120 tysięcy Polaków, którzy co roku w Polsce zapadają na raka, 5 procent - czyli 6 tysięcy - to ludzie młodzi, którzy nie ukończyli 35 roku życia. Dla wielu z nich urodzenie dziecka to życiowa sprawa.

- Zasada jest taka - onkolog pyta, a jeśli pacjentka mówi, że zależy jej na zachowaniu płodności, trzeba zrobić wszystko, by jej to umożliwić - mówi prof. Jassem.
W praktyce z tym informowaniem przez onkologa bywa różnie, choć jest już lepiej niż było jeszcze kilka lat temu.

Lekarz powinien z kobietą porozmawiać

Aby chora na raka kobieta mogła w przyszłości zostać mamą, trzeba przede wszystkim odpowiednio zaplanować leczenie.
- Kobieta, która do mnie przychodzi, może nie zdawać sobie sprawy, że jakiś problem może wyniknąć w przyszłości - tłumaczy prof. Mariusz Bidziński, wieloletni szef Kliniki Nowotworów Narządów Płciowych Kobiecych Centrum Onkologii w Warszawie, obecnie konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej m.in. w Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

- Przychodzi, słyszy słowo "rak" i skupia się tylko i wyłącznie na tym, aby się z niego wyleczyć. Ale czy w przyszłości będzie mogła mieć dzieci, normalną rodzinę, o tym nie myśli. I to lekarz powinien ten temat poruszyć, powiedzieć: "Proszę pani, szansa na wyleczenie jest duża - bo jest wczesny stopień zaawansowania, bo nie leczymy pani radykalnie - a czy planuje pani w przyszłości dziecko? Jeżeli tak, to możemy rozważyć takie opcje leczenia, a z kolei takie środki mogą zniszczyć pani gonady, w związku z tym od nich odchodzimy".

W Niemczech, we Francji, w krajach Beneluksu czy w USA rozmowa z pacjentem na temat tego, czy po udanym leczeniu onkologicznym będzie chciał mieć dzieci - to standard. Co więcej - nieporuszenie tego tematu może być postrzegane jako błąd w sztuce, za który lekarz może nawet odpowiadać przed sądem.

Oszczędzające terapie

W przypadku niektórych nowotworów ginekologicznych lekarze mogą przeprowadzić oszczędzającą operację tak, by zostały zachowane narządy rodne.

- U wybranych kobiet z rakiem szyjki macicy, które nie leczyły się z powodu niepłodności, można wykonać tzw. trachelektomię - informuje dr hab. med. Dariusz Wydra, kierownik Kliniki Ginekologii, Ginekologii Onkologicznej i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. - Polega on na radykalnym usunięciu szyjki macicy z pozostawieniem trzonu macicy i jajników. To daje gwarancję, że pacjentka może w przyszłości mieć dzieci.

W Europie Zachodniej jest to już metoda powszechnie stosowana. Wyniki są obiecujące - po takich zabiegach urodziło się już na świecie ponad 500 dzieci Oszczędzające zabiegi możliwe są też u pacjentek z niektórymi guzami jajnika. One też potem rodzą dzieci.

- Niezmiernie ważną rzeczą w przypadku metod leczenia, zachowujących płodność, jest właściwe zakwalifikowanie chorej do odpowiedniego sposobu leczenia - zastrzega doc. Wydra. Potrzebna jest też ścisła współpraca z histopatologiem.
Zawsze też trzeba pamiętać, że skuteczność leczenia jest priorytetem.
- Problem w tym, że większość pacjentek z rakiem szyjki macicy, w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, trafia do nas w zaawansowanym stanie choroby, gdy oszczędzający zabieg nie jest już możliwy - ubolewa doc. Wydra.

Dlatego w Polsce trachelektomię robi się bardzo rzadko. - Od dawna natomiast przeprowadza się w naszej klinice zabiegi (u wybranych kobiet z rakiem szyjki macicy) przesunięcia kobiecych jajników poza obszar naświetlania, czyli radioterapii -mówi doc. Wydra. Gonady to bardzo wrażliwy narząd na promieniowanie. Do zabiegu wykorzystuje się laparoskop, czyli jajniki przesuwa wkładając narzędzia przez "trzy dziurki w brzuchu".

Zdolność do prokreacji obniżyć może również chemioterapia. - Są grupy leków, które mogą bardzo negatywnie wpływać na pracę jajnika, chociażby cyklofosfamid - wyjaśnia prof. Bidziński. To lek, powszechnie stosowany w różnych typach nowotworów, który może upośledzić funkcjonowanie samej gonady. Jest część leków, które będą bardzo toksycznie wpływały na jajniki i o tym też trzeba wiedzieć. Jeżeli kobieta mówi, że chciałaby w przyszłości zachować płodność, to onkolog powinien to uwzględnić.
Często ten lek można zastąpić innym preparatem o mniejszym profilu toksyczności w stosunku do jajnika.

Ciąża z zamrażarki

Czy po udanym leczeniu przewiduję posiadanie dzieci? Zdaniem lekarzy - na to pytanie co najmniej połowa osób poniżej 35 roku życia cierpiących w Polsce na raka, czyli 3 tysiące rocznie, odpowiedziałaby twierdząco.

- Leczenie onkologiczne to olbrzymi stres dla wszystkich komórek człowieka, również dla komórek rozrodczych. Szanse, by kobieta powyżej 25 roku życia po leczeniu onkologicznym zaszła w ciążę szacuje się na 5 proc.- twierdzi prof. Krzysztof Łukaszuk, kierownik Kliniki Leczenia Niepłodności Invicta. - Choć terapia przeciwnowotworowa wiąże się z ogromnym obciążeniem psychicznym i jest trudnym wyzwaniem, warto zawczasu pomyśleć o dalszym życiu - już po zwycięstwie z chorobą - przekonuje profesor.

W przypadku mężczyzny sprawa jest prosta - może on oddać nasienie do wyspecjalizowanego banku, gdzie poddane kriokonserwacji (czyli zamrożone), nawet po latach można wykorzystać do inseminacji albo do programu in vitro. Dla kobiet medycyna wciąż szuka nowych sposobów. - Mrozić można zarówno komórki jajowe, zarodki, jak i tkankę jajnikową - wylicza prof. Łukaszuk.

Komórki jajowe są jednak bardzo delikatne i niejednokrotnie źle znoszą mrożenie. Odsetek ciąż uzyskanych z zamrożonych zarodków jest bardzo wysoki, problem w tym, że nie każda chora na raka kobieta ma męża lub stałego partnera. Przygotowanie zarodka wymaga czasu, którego większość chorych na raka nie ma, musi jak najszybciej rozpocząć antynowotworową terapię.

Optymalną opcją jest mrożenie tkanki jajnikowej. - Metoda ta - po przeszczepie (retransplantacji) wyleczonej już kobiecie umożliwia zarówno odzyskanie płodności (bez zastosowania technik wspomaganego rozrodu), jak i powrót normalnych funkcji hormonalnych - podkreśla prof. Krzysztof Łukaszuk.

Korzystają, ale rzadko

Mam wrażenie, że w Trójmieście świadomość problemu związanego z płodnością pacjentów onkologicznych jest nadal bardzo mała - uważa prof. Łukaszuk.

Do gdańskiej kliniki Invicta, która w swoim banku przechowuje tego rodzaju materiał biologiczny, trafiają najczęściej dzieci z Kliniki Pediatrii, Hematologii, Onkologii i Endokrynologii w GUMed.
- Są to jednak marginalne przypadki, mimo że materiał tych małych pacjentów mrozimy i przechowujemy za darmo - podkreśla prof. Łukaszuk. - Najwięcej dorosłych chorych kierowanych jest przez lekarzy z Centrum Onkologii w Olsztynie. Jest ich trzy razy więcej niż pacjentów z Trójmiasta.

- Jest jeszcze inna bariera - ekonomiczna - twierdzi prof. Andrzej Hellmann, szef gdańskiej Kliniki Hematologii. - Koszty przechowywania materiału w komercyjnym banku są niebotyczne, większości chorych po prostu na to nie stać. Nadzieją dla pacjentek z Pomorza jest specjalny program, który wkrótce rozpocznie klinika ginekologii w Gdańsku. Chore na raka kobiety, które chcą po leczeniu zostać matkami, będą mogły z tego rodzaju pomocy skorzystać bezpłatnie.

W ich przypadku to ważna sprawa jeszcze z jednego powodu - badania zaprezentowane na ostatnim kongresie Europejskiego Towarzystwa Rozrodu Ludzkiego i Embriologii ESHRE wykazały, że możliwość posiadania potomstwa po powrocie do zdrowia i nadzieja, jaką ma pacjent w związku z tym, może pozytywnie wpływać na proces leczenia nowotworu.
O programie piszemy na kolejnej stronie "Kodu Kobiety"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki