Z piekła do nieba - tak można opisać huśtawkę nastrojów, jaką zafundowali sobie, ale przede wszystkim kibicom, piłkarze Chojniczanki. W sobotni wieczór podejmowali jednego z głównych konkurentów w walce o awans do Lotto Ekstraklasy - GKS Katowice. I po niespełna pół godzinie gry mieli nietęgie miny. Przegrywali 0:2, a drugie trafienie zaliczył... Marcin Biernat. To był oczywiście gol samobójczy środkowego obrońcy "Chojny".
Biernat częściowo odpokutował swoje winy jeszcze przed przerwą, kiedy to uderzeniem głową wykończył stały fragment gry, jakim był rzut rożny. W 69. minucie w podobnych okolicznościach - tyle że po rzucie wolnym - piłkę do siatki wpakował Andrzej Rybski i było 2:2.
W końcówce Chojniczanka miała też sporo szczęścia, bo w słupek bramki Łukasza Budziłka trafił futbolówką Mikołaj Lebedyński. Kibice goli więcej jednak już nie zobaczyli i obie jedenastki musiały zadowolić się podziałem punktów.
Follow https://twitter.com/baltyckisportDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?