Niezwykła podróż nastolatka zaczęła się - choć on sam tego jeszcze tego nie wiedział - mniej więcej dekadę przed jego urodzinami w Wierzchuci-nie. Bo to tu swojego żywota dokonał Chart, ostatnie motocyklowe dzieło polskich inżynierów.
- Nie ma wielu śmiałków, którzy na ponad 30-letnim motorze wybrali się w wyprawę granicami Polski - mówi Mateusz Adrian z Czarnego Młyna.
Wszystko bez satelitarnej nawigacji, radia. Klasycznie - z mapą, instynktem i wiarą w siebie oraz możliwości seniora na kółkach - Charta.
ZOBACZ TEŻ:
Romet Chart, typ 210 Elektronik - oto pojazd, którym 20-latek, który niedawno zdał maturę chce objechać Polskę.
- To dosłownie ostatni polski motor, który wyprodukowano w naszym kraju - wyjaśnia młody zapaleniec. - Mam go od 2013 roku. Kosztował mnie sporo czasu, bo wymagał odrestaurowania. Rozebrałem go do ostatniej śrubki, wyczyściłem, pomalowałem, silnik wyremontowałem i zacząłem składać.
Chart z 1988 roku w dużej mierze jest oryginalny, choć i tu nie obeszło się bez lekkiego tuningu. Gaźnik i amortyzatory to pożyczka od niemieckiego Simsona, reszta to odświeżone oryginały, choć wsparte też współczesnymi częściami. Inaczej się nie dało.- Dodatek to stelaże na sakwy, bo jakoś trzeba zapakować ciuchy, prowiant i namiot na wyprawę - wylicza motocyklista.
Z racji wieku Chart nie daje o sobie zapominać. Co jakiś czas trzeba przy nim podłubać. A to zakaprysi i nie odpali... Ale czemu się dziwić? Maszyna u Mateusza zrobiła zrobił przynajmniej 30 tys. km. Ile wcześniej? Kto to zliczy.
- Co chwilę trzeba coś przy nim robić, aby był w tej znakomitej kondycji - podkreśla Mateusz. - Trzeba o niego dbać, czyścić i wymieniać wszystko na bieżąco.
Kierowca nie zabiera ze sobą worka z częściami, by uniknąć niepotrzebnego przeciążania maszyny. To lekcja z poprzedniej wyprawy.
- Wiadomo, podstawowe rzeczy eksploatacyjne, typu świeca, żarówki, muszą być. Ale reszta zostaje w domu - mówi Mateusz Adrian.
CHARTkorowe wyprawy: Najpierw 1800 km, teraz prawie dwa razy tyle
Chartem Dookoła Polski to projekt śmiały, ale nie debiutancki. Bo rok po kupnie i pieczołowitym odrestaurowaniu Charta, Mateusz ruszył w Polskę. Cel? Dojechać na drugi koniec kraju aż do Ustronia - bagatela: 1800 kilometrów.
- To stąd pochodzę. Tu tata poznał mamę i z gór przyjechaliśmy tu, nad morze - wyjaśnia Mateusz.
Wtedy się udało i jest co wspominać. Ale trzy lata przerwy to za dużo dla młodego człowieka. Stąd wyprawa dookoła kraju. Dlaczego taka trasa? Bo pokaże piękne zakątki.
- Zobaczymy jak teraz będzie sprawował się Romet - uśmiecha się Mateusz. - Mam nadzieję, że pokonamy ją razem bez większych problemów.
Mateusz rusza z Czarnego Młyna, potem kieruje się do Trójmiasta i dalej na Wschód. Pierwszy nocleg zaplanowany został w Mazurach. To test dla niego i motocykla, bo przed nimi 350, może 380 kilometrów drogi.
- Chciałbym żeby Chart bez problemów przejechał pierwsze sto kilometrów, a potem niech się dzieje co chce - z humorem snuje plany nastolatek.
Dzień później kolejne 350 km i spanie w Białowieży. Potem odcinki mocno się skrócą, by kierowca nic nie uronił z malowniczych pejzaży Bieszczad. Skąd przeskok w góry, krótki odcinek słowackimi drogami i dwudniowa wizyta w rodzinnym Ustroniu.
Dalej Karpacz, podróż zachodnią granicą do Między-zdrojów i powrót nadmorskim wybrzeżem do domu. Trzy tysiące kilometrów!
- Czego mi życzyć przed wyprawą Chartem? Bezawaryjności i dobrej pogody - śmieje się Mateusz.
wideo: Echo Ziemi Puckiej
Skąd ta wielka moto miłość Mateusza? Adrianowie w Czarnym Młynie prowadzą warsztat samochodowy, więc młody człowiek spędzał w nim długie godziny. Tata swoim fachem skutecznie zaraził syna.
- Ale motoryzację też trzeba czuć, bez tego nie ma takich efektów - podkreśla mama. - A Mateusz pasji ma w sobie naprawdę dużo.
Chart to nie pierwsze dwa kółka młodego podróżnika z Czarnego Młyna, bo wcześniej był Ogar - inne dzieło Rometa.
- Motoryzacja była ze mną od dziecka - śmieje się Mateusz.
W ich domowym garażu obok polskiego Rometa dumnie pyszni się turystyczne BMW. To motor stworzony, by łykać kilometry dróg i rozkoszować się komfortową jazdą.
Ale młodego podróżnika nie kusił luksus dostępny na wyciągnięcie ręki, choć mniej więcej trzy tysiące kilometrów będzie się musiał zmagać z dość wąskim i mało wygodnym siedzeniem Charta.
- To jedna z tych rzeczy, które chciałem w nim zmienić, ale... trudno, trzeba się zmierzyć i z tym wyzwaniem - uśmiecha się pasjonat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?