Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chaos na niebie nad Europą nie skończy się szybko. Rozmowa z prof. Dariuszem Tłoczyńskim

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Przemyslaw Swiderski
Cała Europa ruszyła na wakacje, a w branży lotniczej mamy poważne braki w zatrudnieniu – mówi profesor Dariusz Tłoczyński, ekspert ds. ruchu lotniczego z Uniwersytetu Gdańskiego.

- Mamy na europejskim niebie chaos. Odwoływane loty, opóźnienia, komunikaty od kłopotach w portach lotniczych. Lufthansa odwołała około tysiąca połączeń na mniejszych dystansach. Co się dzieje?

- Cała Europa ruszyła na wakacje, w dodatku w ogromnej części wybierając samoloty jako środek transportu. A linie lotnicze i obsługa w portach lotniczych nie nadąża z obsługą tego ruchu.

- Nie nadąża, bo…

- W czasie pandemii covid19 ruch lotniczy był znacznie mniejszy, wielu pracowników uciekło z branży, bo nie dostawało wypłat, albo zarobki drastycznie spadły. Więc teraz mamy drastycznie niedobory pracowników, we wszystkich specjalnościach. Problem jest powszechny, a jego zasięg bardzo duży.

- Nikt nie przewidział, że tak szybko wróci zainteresowanie lotami?

- Dziś mamy 85% ruchu z czerwca 2019 r., więc niemal wróciliśmy do tamtych poziomów, a jesteśmy zaledwie kilka miesięcy po pandemii. Analitycy rynku lotniczego przewidywali, że powrót do poziomów ruchu z 2019 r. potrwa 2-3 lata. Więc jesteśmy z wynikami znacznie przed analitykami… Powiedzmy wprost te analizy okazały się błędne, nie przewidziano ogromnej skłonności do podróżowania, gdy tylko pandemię uznano za niegroźną, czy mniej groźną.

- Pozornie rozwiązanie wydaje się proste. Szybko zatrudnić pracowników, którzy wypełnią tę lukę.

- Ale jest jeszcze jeden, kolejny element tej kryzysowej układanki. Bo z zatrudnianiem nie jest tak łatwo, jak się wydaje. Przeszkolenie pracownika w branży lotniczej trwa długo czasu. Potrzebne są liczne szkolenia, potrzeba specjalnych certyfikatów. Efekt jest taki, że tych pracowników nie można pozyskać z dnia na dzień, to dłuższy proces. A skoro to trwa, to na największych lotniskach Europy sytuacja jest bardzo zła.

- Frankfurt, Londyn, Amsterdam…

- Tak, ta lista jest bardzo długa.

- Ale oprócz problemów z zatrudnieniem regularnie słyszymy o strajkach, bądź zapowiedziach protestów. To też dezorganizuje rynek.

- Mamy w całej Europie inflację wywołaną wojną na Ukrainie. Piloci i ci pracownicy z obsługi, którzy zostali w pracy liczą na podwyżki. Te protesty, negocjacje, strajki pogłębiają istniejący chaos. To kolejny czynnik destabilizujący rynek.

- Zapowiedzi protestów są w bardzo różnych liniach lotniczych. Wszędzie przyczyny są takie same?

- Tak. Braki personelu i presja na płace to dwa główne elementy. Uniwersalne dla wszystkich.

Mechanizm jest prosty, szczególnie w przypadku roszczeń płacowych. Pracownicy na lotniskach i liniach lotniczych widzą, że turyści kupują bilety, wcale nie najtańsze obecnie, że samoloty są pełne.

Wiedząc o inflacji, próbują wywalczyć podwyżki. A liczba pasażerów jest ich ważnym argumentem, bo skoro ludzie latają, to są pieniądze w branży.

- W europejskich portach lotniczych mamy kolejki, chaos, opóźnienia. W Polsce mamy lepszą sytuację, jest też porozumienie z kontrolerami lotów. Polski pasażer może czuć się bezpieczniej?

- Nie, to tak nie działa. Obecnie kłopoty z całej Europy rozlewają się też na Polskę. Jeśli ktoś wyleciał z opóźnieniem z Paryża czy Amsterdamu, to zakłócona jest jego cała podróż. Spóźni się np. na samolot w Polsce i jest kłopot. Można powiedzieć, ze dostajemy rykoszetem za chaos w Europie. W tej sytuacji mówienie sobie, że to nie my doprowadziliśmy do kryzysu jest prawdą, ale nie ma żadnego znaczenia. Nasi pasażerowie też ucierpią na tej sytuacji.

Z drugiej strony nie wpadajmy w nadmierną panikę. Jeśli ktoś poleciał samolotem na wakacje, to samolotem z tych wakacji wróci. Musi się natomiast liczyć z opóźnieniem.

Natomiast powiedzmy wprost w Polsce sytuacja jest względnie dobra, ale też zróżnicowana, bo sporo osób odeszło z pracy w branży lotniczej. Skala problemów na mniejszych lotniskach jest niewielka, tam trzymano się miejsc pracy. Na większych lotniskach, w miastach z dużym rynkiem pracy, rotacja była większa. Tu ludzie odchodzili, zmieniali zawody. Więc tak całkiem dobrze nie jest.

- Jeśli słyszymy, że Lufthansa odwołuje w wakacje do 1000 lotów, głównie wewnątrz Niemiec, to mamy obraz bardzo poważnego kryzysu. Nie ma prostego rozwiązania tej sytuacji?

- Można improwizować i są podejmowane takie próby. Jeśli mamy do czynienia z dużymi liniami lotniczymi widać np. łączenie rejsów. Zamiast dwóch małych samolotów, poleci jeden bardzo duży. To rozwiązanie skuteczne, ale dostępne dla największych linii lotniczych, mających dużą i zróżnicowaną flotę samolotów. Mniejszy przewoźnik nie ma takiej opcji.

- Ile potrwa ten chaos? We wrześniu będziemy latać komfortowo?

- Nie sądzę. Poziom kłopotów jest znaczny i jak powiedziałem, nie ma tu prostych rozwiązań. Raczej spodziewałbym się, że sytuacja uspokoi się dopiero w 2023 r. Więc to dłuższa perspektywa niż koniec wakacji.

- Pasażerowie dostosują się do tej sytuacji? Czy przesiądą się na inne środki transportu?

- Jeśli pasażer będzie siedział na lotnisku wiele godzin, to zapewne przemyśli kolejną podróż. Ale ta analiza będzie wielopoziomowa i jej wynik jest nieoczywisty. Po pierwsze – ceny, trzeba przemyśleć jak jest taniej. Po drugie czas dojazdu. Z Polski do Włoch lecimy 2-3 godziny, podróż samochodem to kilkanaście, albo nawet kilkadziesiąt godzin. Więc nawet uwzględniając opóźnienia, podróż lotnicza jest znacznie szybsza. To wszystko podróżni będą analizować. I tam, gdzie dojdą do wniosku, że opłaca się skorzystać z alternatywy, np. szybkiej kolei, to wybiorą kolej. Rzecz w tym, że nie wszędzie jest taka możliwość.

- Czyli linie lotnicze nie poniosą negatywnych konsekwencji obecnej sytuacji?

Z taką tezą bym się nie śpieszył. Bo jest inny ważny kontekst, to problem jak się zachowa ruch biznesowy. Niepewność połączeń może tu być nieakceptowalna, więc chaos lotniskowy może osłabić ten ruch. Turysta z reguły poczeka na swój samolot, przedsiębiorca lecący na umówione spotkanie może być pod większą presją czasu, szczególnie jeśli to spotkanie jest dla niego bardzo ważne. Więc biznes może szukać alternatyw w większym stopniu niż turyści.

- Perspektywa siedzenia godzinami i czekania na samolot jest tak czy inaczej dość przygnębiająca.

- Tak, ale liczy się wynik tej analizy, o której wspomniałem – łączny czas podróży. A z drugiej strony przypominam o prawach podróżnych, ustalonych na poziomie Unii Europejskiej. W przypadku Poważnego spóźnienia możemy dochodzić odszkodowania, w przypadku mniejszych perturbacji możemy liczyć co najmniej na voucher na jedzenie na koszt przewoźnika. Pamiętajmy o tych prawach.

PRZYPOMINAMY:
W przypadku opóźnionych lotów, odbywających się z UE lub do UE, możesz mieć prawo do odszkodowania w wysokości nawet do 600 €, dzięki Rozporządzeniu WE 261/2004, które zawiera rygorystyczne przepisy dotyczące praw pasażerów.

Według Rozporządzenia WE 261/2004 możesz złożyć wniosek o odszkodowanie pieniężne, jeśli…

  • Przylecisz do miejsca docelowego o ponad trzy godziny później niż planowano.
  • Twoja odprawa odbyła się na czas (zazwyczaj nie poźniej niż 45 minut przed odlotem).
  • Napotkane problemy dotyczą lotu, który odbył się nie więcej niż trzy lata temu.
  • Linia lotnicza winna jest opóźnieniu (np. okoliczności operacyjne i problemy techniczne).
  • Lot wystartował w UE (z dowolnej linii lotniczej) lub wylądował w UE (pod warunkiem, że linia lotnicza ma siedzibę w UE).
  • Nie ma znaczenia, czy linie lotnicze zapewniły ci vouchery na żywność, napoje i podróże.

źródło: airhelp.com

ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Żeby przeżyć pod sankcjami rosyjskie linie lotnicze szeroko uprawiają „kanibalizm samolotowy”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki