Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli posłowie, senatorzy i ministrowie na politycznym odwyku

Ryszarda Wojciechowska
Piotr Bauć mówi, że często miał wrażenie, iż jego pobyt w Sejmie w roli posła opozycji był jałowy. Zapowiada, że napisze książkę o swoich doświadczeniach parlamentarzysty
Piotr Bauć mówi, że często miał wrażenie, iż jego pobyt w Sejmie w roli posła opozycji był jałowy. Zapowiada, że napisze książkę o swoich doświadczeniach parlamentarzysty Karolina Misztal
Lot ku władzy jest zawsze przyjemny. Gorzej bywa z lądowaniem. Jedni zaliczają miękkie lądowanie, inni twardą glebę. Zgodnie powtarzają, że bycie „byłym” nie boli. Ale czy na pewno?

Joanna Senyszyn z SLD słysząc, że z rozpędu tytułuję ją panią poseł, od razu prostuje: - Już nie poseł. I wyjaśnia, że w Polsce są tylko cztery dożywotnie tytuły: prezydent, premier, rektor i profesor.

- Dwa z nich już mam. Jestem profesorem i byłam rektorem prywatnej uczelni. To musi mi wystarczyć. Oczywiście dołożyłabym do tego tytuł premiera albo prezydenta, ale pewnie już w tym życiu nie zdążę. A innego życia nie ma - odpowiada ze śmiechem.

Tłumaczy, że miała czas przyzwyczaić się do życia po życiu politycznym. Półtora roku temu zaliczyła porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ale z polityką nie zerwała i jesienią prowadziła własną kampanię do Sejmu, do którego jednak nie weszła, jak cała Zjednoczona Lewica.

- Nadal jestem wiceprzewodniczącą partii i z polityką się nie rozstaję. Zmieniam tylko sposób działania - wyjaśnia.

Przyznaje, że jej lądowanie było miękkie.

- Nie byłam posłem zawodowym. Cały czas miałam także swoją uczelnię i swoich studentów. Straciłam więc jedynie część życia, a nie całe. I mam do czego wracać. Nie odczuwam więc tego odstawienia tak boleśnie jak osoby, które nie mają dokąd wracać. I dla takich ludzi to może być trauma, porównywalna nawet z utratą kogoś bliskiego - opowiada.

Jej zdaniem, do życia „cywilnego”, po życiu politycznym, trudno się przyzwyczaić tym, którzy przez wiele lat byli posłami zawodowymi i wypadli z trybów normalnej pracy. Dramat przeżywają ci politycy, którzy byli wybierani kilka razy z rzędu i mogli nabrać takiego przekonania, że tak już będzie zawsze. I nie dopuszczają nawet w swoich myślach możliwości porażki. Dla niej, jak mówi, takim skrajnym przykładem może być poseł, który do Sejmu dostał się dzięki nazwisku Tusk. Wcześniej był tapicerem. I kiedy przez cztery lata posmakował poselskiego życia, okazało się, że nie bardzo ma ochotę wracać do swojego starego życia i do zawodu.

Joanna Senyszyn na pytanie, czy chciałaby być teraz w parlamencie, odpowiada natychmiast: - Oczywiście. Do późnej nocy oglądałam transmisję z debaty nad Trybunałem Konstytucyjnym. I widziałam, w jak głupi sposób posłowie Platformy wyszli z obrad i stali na schodach. I obserwowałam, jak posłowie Nowoczesnej, jeden po drugim, zapisywali się do zadawania pytań, które mogą trwać minutę. I jak wykorzystał to cały klub Ryszarda Petru do tego, żeby zaatakować Kaczyńskiego. Napisałam potem na Twitterze, że dobrze oceniam taki dywanowy nalot na PiS w tej sprawie. Ale wtedy sobie pomyślałam, że gdybym ja była na tej sejmowej sali, to dopiero dałabym PiS popalić.

Senyszyn jest niezwykle aktywna na Twitterze, prowadzi też bloga, który jest komentarzem do bieżącej polityki. I jak mówi, taką aktywność zachowa. Chociażby dlatego że jeden z wykładów, który na uczelni prowadzi, dotyczy kształtowania wizerunku polityków w mediach społecznościowych.

Czy myśli o tym, żeby za cztery lata wystartować w wyborach?

- Cztery lata to długi czas w polityce. Wiem tylko to, że moja opcja partyjna będzie na pewno startować. A ja mam taką życiową dewizę, że trzeba jeszcze dożyć. Więc na razie nie chcę niczego planować. Ale gdyby, na przykład, PiS dokonało zmiany województw w podziale administracyjnym kraju i za pół roku albo za rok byłyby wybory do Sejmiku Wojewódzkiego, to najprawdopodobniej bym w nich wystartowała - zapowiada Joanna Senyszyn.

Miękko wylądował też Piotr Bauć z Twojego Ruchu. Posłem był tylko jedną kadencję.

Jedni pamiętają jego charakterystyczne wąsy, inni staropolski kontusz, w którym się zaprezentował na mównicy podczas debaty nad uchodźcami, przypominając wszystkim o polskiej gościnności i otwartości na innych.

Bauć żartuje, że nie ma zespołu odstawiennego.

- Nie trzęsie mną, nie przywiązuję się do sprzętów domowych, żeby nie wybiec do telewizji. Jeśli mnie trochę telepie, to tylko po faktach, jakie teraz obserwuję w polityce.

Jak mówi, samo zachowanie posłów PiS go nie dziwi. - W końcu ich trochę poznałem i nie miałem złudzeń, że będzie inaczej. Przed nami jeszcze długa zimowa noc.

Bauć nadal wykłada na uczelni, czyli na Uniwersytecie Gdańskim. Wrócił do studentów, a ściślej - do studentek pedagogiki, bo to kierunek sfeminizowany. Prowadzi badania, pisze artykuły. - A koledzy się cieszą, że znowu jestem, że możemy sobie pogadać i wspólnie popracować - opowiada.

Nadal aktywnie działa nie tylko w Twoim Ruchu. Zaangażował się także w KOD czyli w Komitet Obrony Demokracji. Obrusza się na stwierdzenie, że Twój Ruch to już ruch ostatni tej partii. Że ich tak naprawdę już nie ma. Mówi, że ich organizacja partyjna musi się przekształcić, dogadać z innymi, przygotować do kolejnych wyborów.

Czy widuje się czasem z Januszem Palikotem? - Czytam blog Janusza dosyć regularnie. On sam się trochę schował. Zapowiedział, że przez dwa lata nie będzie się udzielał w mediach, szczególnie w telewizji. I jak na razie udaje mu się to. Mimo że dzwonią do niego i zapraszają do programów. On jednak twierdzi, że widzowie muszą od niego odetchnąć i może nawet za nim zatęsknić. Przebudowuje przez to swój wizerunek.

Czego mu brakuje z tego poselskiego życia? Odpowiada, że niczego. - Nie miałem sztabu asystentów biegających za mną. Więc nie brakuje mi asysty. Nie tęsknię też za samą Warszawą, która jest brzydkim, smutnym miastem. Poza tym w Sejmie wiele godzin spędzaliśmy bezproduktywnie, czekając tylko na swoją kolejkę do „ambony”, co nie było ekscytujące. A potem i tak większość sejmowa nas przegłosowała. Chociaż od czasu do czasu udało nam się coś zrobić - tłumaczy.

Te cztery lata były więc dla niego takim przedmiotem badawczym, pokazującym od środka, jak Sejm funkcjonuje, jacy są w nim ludzie, jaki jest ich potencjał. - Wyciągam z tego wnioski, spisuję je. I pewnie w krótszym lub dłuższym czasie opublikuję książkę, w której pokażę, jak to można usprawnić - kończy Bauć.

Roman Zaborowski, były wojewoda pomorski, a przez ostatnie cztery lata senator Platformy Obywatelskiej, mówi, że tamtych lat nie żałuje. - Ale nie przyzwyczajam się do takich funkcji na dłużej. Bo tego nauczyło mnie życie - przekonuje.

Jako senator miał urlop bezpłatny z gimnazjum, w którym dawniej uczył m.in. matematyki. Teraz ten urlop przedłużył sobie jeszcze o trzy miesiące. Ale nie chce wracać do szkoły.

- Kiedyś było fajnie stać przed uczniami, przy tablicy. Ale czasy się zmieniły. I ja też. Szkoły czeka przewrót. Więc tym bardziej nie widzę sensu, żeby się w to wkręcać - tłumaczy. I dodaje, że najchętniej widziałby siebie w samorządzie, a nawet ma już pewne propozycje.

Paweł Orłowski, były wiceminister infrastruktury i rozwoju w rządzie Donalda Tuska, a potem Ewy Kopacz, zaczyna żartobliwie, że teraz będzie mógł sprawdzić efekty swojej pracy w ministerstwie, w którym pracował przez ostatnie cztery lata. Bo oprócz m.in. spraw związanych z rewitalizacją i planowaniem przestrzennym, w tym ministerstwie zajmowali się także rynkiem pracy, wspieranym unijnymi funduszami. I teraz na własnej skórze poczuje, na ile te działania przyniosły dobry skutek, ponieważ sam się na tym rynku pracy znajdzie.

- A tak poważnie mówiąc - kontynuuje - to na pewno dla mnie duża zmiana. Swoje życie dzieliłem na dwa miasta do tej pory - Warszawę i Sopot. Teraz wracam do siebie. Ale nie chcę podejmować pochopnych decyzji.

Przekonuje, że na razie nie czuje tego czasu „wolnego”, związanego z wypowiedzeniem. Bo często jest zapraszany na konferencje w różnych miejscach Polski, jako głos doradczy, ekspercki w tematach, którymi się zajmował w ministerstwie.

Teraz - mówi - musi zdecydować, czy iść w stronę pracy samorządowej, czy bardziej się poświęcić takim kwestiom doradczym. Chce się rozwijać, zgłębiać naukowo tematy, nad którymi wcześniej w ministerstwie pracował.

Nie czuje strachu przed bezrobociem. - Oczywiście, że trzeba mieć pokorę do tego, jak się zweryfikują twoje kompetencje na rynku pracy. Ale tych moich doświadczeń jest tak wiele, że mam nadzieję, iż na tym rynku jest miejsce dla takich osób jak ja. Nawet jedno z miast, poza Pomorzem, zaproponowało mi stanowisko wiceprezydenta. Ale ja czuję silny związek z naszym regionem i musiałem odmówić.

Michał Owczarczak wicewojewodą pomorskim był przez osiem lat. On także na pytanie, co dalej, odpowiada: - Nie wiem, szukam sobie miejsca. Nie przestaję być w polityce. Nadal jestem sekretarzem pomorskiej Platformy. Na politykę się nie obrażam, bo ona mi nic złego nie zrobiła.

Mówi , że do tej zmiany jest przygotowany. - Mam 40 lat i dam sobie radę. Wiedzieliśmy, że przyjdzie nowa władza. Był czas przywyknąć - żartuje. I dodaje, że dla niego to będzie duża zmiana.

- Praca była fajna - chwali. - Codziennie działo się coś innego. I jeśli mu będzie czegoś brakować, to tylko tej adrenaliny, związanej z podejmowaniem decyzji - przekonuje.

Spośród moich rozmówców tylko Jan Kulas, były poseł PO, który do Sejmu dwa razy wchodził z tzw. rezerwy, nie chciał rozmawiać. - Zapraszam za kilka miesięcy, wtedy będę mógł coś powiedzieć.

Tylko czy wtedy ktoś będzie chciał słuchać?

Tutaj wstawiamy przypisy do artykulu wyjasniamy niektore aspekty ktore moga byc malo czytelne (i musimy tak przyjac) przez naszego czytelnika lorem ipsum lorem zagadnienie akcentujemy

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki