W gminie Miastko zwyczajowo już podczas obrad Rady Miejskiej, każdy mieszkaniec może zadać pytanie burmistrzowi. Dzieje się tak w ostatnim punkcie porządku obrad „wolne wnioski i zapytania”. Do tej pory nie budziło to ani kontrowersji, ani niejasności, a mieszkańcy faktycznie zaczęli korzystać z tego prawa. Tyle tylko, że obecny burmistrz Miastka Witold Zajst nie odpowiedział jeszcze konkretnie niemal na żadne pytanie zadane przez radnego lub mieszkańca. I to od chwili objęcia przez siebie stanowiska, czyli od 25 lipca 2022 r. Po wysłuchaniu pytania podczas sesji, zawsze prosi o pismo lub oddelegowuje do odpowiedzi naczelników wydziałów. Radni wielokrotnie zwracali na to uwagę, jak Tomasz Śmietana dopytujący ciągle o sprawę subwencji oświatowej szkoły w Kamnicy i decyzji dotyczących zezwolenia na utworzenie ośmioklasowej placówki. Przez kilka pierwszych tygodni swojego urzędowania, burmistrz Zajst niemal na każde pytanie zadane podczas sesji, mówił że odpowie na piśmie w przyszłym tygodniu. Teraz nie wskazuje terminu.
CZYTAJ TAKŻE: Zwierzaki z okolic Bytowa potrzebują karmy, leków… Można przekazać 1,5 proc. podatku dla Fundacji Nasze Futrzaki
Podczas sesji radni złamali statut gminy?
Zarówno radni, jak i mieszkańcy, są już zirytowani brakiem konkretnych odpowiedzi.
- Ile miesięcy, według pana burmistrza, trwa siedem dni? Na poprzedniej sesji zobowiązał się pan, że odpowie na moje pytania w ciągu maksymalnie siedmiu dni, a do dzisiaj nie mam odpowiedzi – rozpoczął Sławomir Czomko z Miastka i powtórzył pytania: "Kto należy do tzw. układu w szpitalu i który z byłych prezesów ma zarzuty prokuratorskie"?
Te pytania są pokłosiem wywiadu, jakiego burmistrz Miastka Witold Zajst udzielił jednej z lokalnych gazet. I to właśnie tam padły takie sformułowania. Sławomir Czomko po raz kolejny nie otrzymał odpowiedzi, a radca prawny Urzędu Miejskiego w Miastku Andrzej Wieliczko wskazał, że podczas udzielania głosu mieszkańcom podczas sesji, łamany jest statut gminy.
- Wniosków o udzielenie o informacji publicznej nie składa się na sesji. Pragnę zwrócić uwagę, że w statucie gminy szczegółowo określiliście państwo, kto może brać udział w radzie i kto może, w jakim trybie, zabierać głos. Z przykrością stwierdzam, że nie macie tam stwierdzenia mówiącego o tym, że mieszkańcy mogą to robić w każdej chwili. Do działań na sesji przewodniczący może zaprosić także przedstawicieli innych podmiotów, których dotyczą sprawy będące przedmiotem obrad. Mogą oni, za zgodą przewodniczącego, zabierać głos w sprawach ich dotyczących. W związku z tym uregulowaliście to państwo. Nie macie punktu, w którym jest mowa o składaniu wniosków o udzielenie informacji publicznej na sesji. Ja nie odbieram prawa składania wniosków. Pragnę jedynie zwrócić uwagę, że sesja i punkt „wolne wnioski” i tak dalej, i tak dalej, nie jest punktem, w którym należy składać zapytania o udzielenie informacji publicznej – wykładał radnym Andrzej Wieliczko.
Radni bronią praw mieszkańców Miastka
Na słowa radcy prawnego urzędu zareagowali radny Dariusz Zabrocki i przewodniczący rady Tomasz Borowski.
– Jeśli będą mieli państwo jakiś problem, to proszę wszystko kierować do mnie, ja będę w imieniu państwa zadawał te pytania i wtedy nie będzie łamany statut – Dariusz Zabrocki zwrócił się do obecnych na sali obrad mieszkańców. - Problem jest w czym innym, a co tutaj wybrzmiało. Problem jest w tym, że nie byłoby tych powtórzeń pytań, gdyby były odpowiedzi. Jeśli dzieje się tak jak się dzieje, mieszkańcom nie pozostaje nic innego, jak docierać do radnych i składać zapytania, a radni w punkcie wolne wnioski będą je kierować w ich imieniu do pana burmistrza – skwitował Zabrocki, a uspokajał obecnych na sali obrad przewodniczący Tomasz Borowski.
– Nie ma takiej potrzeby, gdyż państwo zwrócili się przed sesją do mnie i za moją zgodą wypowiadają się w tej chwili. W związku z tym, nie ma żadnego złamania statutu – stwierdził Borowski i oddał głos mieszkańcom.
Nie powiodła się próba zamknięcia ust
– To mam w takim razie pytanie do pana mecenasa. Czy znany jest panu art. 7 pkt. 3 ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz czy znany jest panu wyrok WSA z 2014 roku, mówiący o trybie składania wniosków o udzielenie informacji? - nie dawał za wygraną Czomko, a Andrzej Wieliczko zasugerował że chodzi mu tylko o nazwę ostatniego punktu w porządku obrad.
- Zawsze taki punkt może się znaleźć w porządku i będzie to punkt dedykowany państwu – stwierdził radca prawny, a przewodniczący Borowski, przerywając dyskusję, zapewnił że stosowny zapis będzie figurował w kolejnych porządkach obrad.
Tymczasem już po sesji mieszkaniec Miastka Sławomir Czomko nie miał wątpliwości, że była to próba zamknięcia mu ust. Zresztą nie tylko jemu.
- To była kompletna bzdura. Jak statut gminy może być ważniejszy niż ustawa?! Przecież w Ustawie o dostępie do informacji publicznej, w art. 10 pkt 2, jest zapis, że informacja publiczna, która może być niezwłocznie udostępniona, jest udostępniania w formie ustnej lub pisemnej, bez pisemnego wniosku – komentuje Czomko. - To był tylko wybieg, żeby nam zamknąć usta, bo burmistrz nie wie, jak odpowiedzieć, żeby nie narazić się na konsekwencje – ocenia Czomko.
My także przed miesiącem zapytaliśmy burmistrza Miastka Witolda Zajsta o to, dlaczego nie odpowiada na pytania podczas sesji. Stwierdził, że jest pytaniami zaskakiwany, a pisemna odpowiedź nie jest żadną ujmą.
ZOBACZ TAKŻE:
Prawie 0,5 miliona złotych na nagrody dla urzędników w miastach i gminach powiatu bytowskiego. Nasz raport
Czy technologie niszczą psychikę dzieci?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?