Pomoc burmistrza Kościerzyny Michała Majewskiego okazała się niezbędna nie tylko w rozwiązywaniu problemów mieszkańców, ale także i miejskich zwierząt. Burmistrz ruszył na ratunek dzikiemu kotu. O tym, że potrzebna jest natychmiastowa interwencja poinformowali go mieszkańcy, którzy tej pomocy nie mogli otrzymać w innych instytucjach.
- Dotarła do mnie informacja, że na osiedlu Tysiąclecia błąka się kot, który ma na szyi i głowie jakiś niebezpieczny przedmiot - relacjonuje Michał Majewski. - Wyglądało to tak, jakby zwierzę włożyło w coś głowę, w jakiś stary fragment po dzbanku. Pojechałem więc na miejsce zobaczyć co się dzieje.
Jak podkreśla burmistrz, ze zwierzętami miał do czynienia od dziecka, dlatego też nie bał się udzielić pomocy dzikiemu kotu. Choć to wcale nie było takie proste zadanie.
- Zarzuciłem koc na kota i w ten sposób mogłem go złapać i zdjąć mu część tych elementów wystających, które mu zagrażały - dodaje włodarz miasta. - Jednak zwierzę było dzikie i bardzo wystraszone i kiedy nieco podniosłem koc, natychmiast uciekło.
Chociaż na karku pozostał jeszcze mały fragment, to nie zagraża on życiu kota. Na tym jednak nie koniec misji.
- Spróbujemy jeszcze raz go złapać, tylko teraz ważne, aby się nieco się oswoił i przyzwyczaił do ludzi - zapowiada burmistrz.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?