Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brazylijskie życie w Trójmieście. Deleu i Marcus da Silva prawie jak Polacy

Łukasz Żaguń
Tomasz Bolt/Polskapresse
Podpisać kontrakt, rozegrać jeden lub dwa sezony, zaprezentować pełnię swoich umiejętności, a potem… uciec, oczywiście obierając za priorytet kwestie finansowe, do lepszego klubu albo silniejszej ligi. Tak, niestety, w telegraficznym skrócie, wygląda schemat transferów zagranicznych zawodników do Polski, choć oczywiście nie wszystkich można wrzucić do jednego worka. Nie każdy bowiem działa w ten sam sposób.

Mimo wszystko niewielu graczy utożsamia się w pełni ze swoim klubem i angażuje w wydarzenia nie tylko te sportowe, ale też pozaboiskowe. Kłamstwem byłoby jednak stwierdzenie, że takich sportowców nie ma. Są także w Trójmieście.

Pisząc o tym nie sposób pominąć dwóch sympatycznych Brazylijczyków, którzy reprezentują dwa czołowe kluby w naszym regionie. Mowa o Luizie Carlosie Santosie Deleu z Lechii Gdańsk i Marcusie da Silvie z Arki Gdynia. Ten drugi gra co prawda dopiero jeden sezon w żółto-niebieskich barwach, jednak już teraz zapewnia, że jeśli włodarze klubu będą chcieli nadal z nim współpracować, to chętnie w Gdyni zostanie.

Deleu do Lechii dołączył w 2010 roku. Choć, jak sam przyznaje, jego początki w Polsce nie były łatwe, to jednak dosyć szybko zaaklimatyzował się w naszym kraju. Teraz porusza się tutaj już bardzo swobodnie. Lubi naszą kuchnię, Polaków, zwłaszcza Polki, a także… pogodę. Co więcej, Deleu znakomicie włada językiem polskim, który przecież nie uchodzi za łatwy.

- Czasami ktoś mówił coś do mnie. Wiedziałem, że to do mnie, ale nie rozumiałem. Teraz już nie mam z tym problemów. Język polski jest bardzo trudny, ale musiałem się go nauczyć - mówił nam niedawno o swoich początkach Deleu.

W podobnym tonie wypowiada się również reprezentujący barwy Arki da Silva. - Jestem w Polsce już 5 lat. Poznanie waszego języka uznałem za konieczne, bo przecież dzięki temu łatwiej mi o codzienną komunikację. Wiem, że nie wszyscy obcokrajowcy tak uważają, ale ja podszedłem do tej sprawy inaczej. No cóż, łatwo nie było, ale cieszę się, że efekty są widoczne. Dzięki temu lepiej mi się w Polsce żyje - tłumaczy Brazylijczyk.

Nie zmienia to jednak faktu, że nauka języka polskiego nie jest obowiązkiem zawodników. Żaden z zapisów umowy nie nakazuje przecież piłkarzom szkolenia w tym zakresie. Tym bardziej dokonania Brazylijczyków zasługują na słowa uznania.

Większość zawodników, reprezentujących nie tylko kluby piłkarskie, tłumaczy, że języka polskiego nauczyć się po prostu nie sposób. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku graczy napływających do nas ze Stanów Zjednoczonych. Przykład Deleu i da Silvy pokazuje jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko zależy od odpowiedniego podejścia i zaangażowania.

Nie da się ukryć, że zarówno Deleu, jak i da Silva to dwie bardzo barwne postacie trójmiejskiej piłki nożnej. Pierwszy z nich, który bezustannie powtarza, że jego dewizą jest uśmiech, stał się już ikoną Lechii. Tacy gracze mają nawet prawo do chwili słabości, bo swoją postawą sprawiają, że kibice są im w stanie wybaczyć wiele.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki