Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brak dojazdu do domu i to pomimo prawomocnego wyroku sądu. Bezradność i wołanie o pomoc mieszkańca Gdańska

Kamil Kusier
Kamil Kusier
Czy można posiadać dom, ale nie posiadać do niego drogi dojazdowej? Tak. Choć brzmi to dosyć absurdalnie, to z takim problemem zmaga się Jacek Cywiński, mieszkaniec ul. Na Zboczu, który od 8 lat ma zablokowany dojazd do własnej posesji. Powód? Sąsiad pod jego nieobecność wzniósł płot oraz zamontował bramę, która na dobre w 2014 roku zamknęła jedyną drogę dojazdową do domu.

Gdańsk. Jacek Cywiński od ponad siedmiu lat nie może dojechać do swojego domu

- Koszmar naszej rodziny trwa już ponad siedem lat i straciliśmy wszelką nadzieję na jakiekolwiek rozwiązanie — mówi pan Jacek Cywiński.

Jak zaznacza czytelnik "Dziennika Bałtyckiego" problemy z sąsiadem rozpoczęły się w 2014 roku, kiedy to pod jego nieobecność wzniesiony został płot, brama oraz została zbudowana droga — co jak wynika z dokumentacji sądowej — zostało uczynione bez jakiegokolwiek pozwolenia.

- Od tego czasu nie mogę wjechać do mojego garażu — tłumaczy pan Jacek. - Próby polubownego załatwiania sprawy nic nie dały, a sprawa trafiła do sądu.

Jak tłumaczy pan Jacek Cywiński, choć sprawa ciągnie się już ponad siedem lat, to pomimo wyroków nakazowych, sąsiad naszego czytelnika nic sobie z tego nie robi.

- Mój sąsiad nic sobie nie robi z wyroków nakazowych — tłumaczy nasz czytelnik. - Mieszka w Norwegii, więc w Polsce pojawia się bardzo sporadycznie. Przedłuża postępowanie sądowe, opóźnia i kluczy, zatrudnia adwokatów i skutecznie unika wykonania wyroku. Dla mnie i dla moich bliskich to powolne umieranie w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie.

Według ustaleń "Dziennika Bałtyckiego" wspomniana droga wykonana przy ul. Na Zboczu została wzniesiona nielegalnie, bez stosownych pozwoleń. Ponadto pomimo wyroków nakazujących jej rozbiórkę, jak również umożliwienie dojazdu do posesji p. Jacka, sąsiad naszego czytelnika nic sobie z tego nie robi.

- Mam schorowanych rodziców, którzy mają problem z chodzeniem i nie mogą mieszkać w swoim domu, ponieważ nie ma możliwości swobodnego dostępu — tłumaczy pan Jacek. - Sytuacja jest tak absurdalna, że nawet nie wiem, jak to opisać. W świetle prawa lub bezprawia został mi odebrany dostęp do domu. Jedyna droga do mojej posesji została mi zabrana. Jestem już zdesperowany i wykończony ciągłymi utrudnieniami. Jakikolwiek remont czy inwestycja w domu jest niemożliwa. Nasze zdrowie i bezpieczeństwo są w ciągłym zagrożeniu. W razie wypadku czy pożaru ani karetka, ani straż pożarna nie mają możliwości dojazdu do mojego domu. Nie wiem już kogo i jak prosić o pomoc. Czasami zastanawiam się, czy jeśli się obleję benzyną w desperacji i przykuje do głównej bramy, ktoś wtedy zwróci uwagę na nasz dramat.

Jakby tego było mało, sąsiad p. Jacka zamontował na swoim domu również kamery, którymi regularnie fotografuje oraz nagrywa jego i jego rodzinę.

- Czujemy się osaczeni i zastraszeni, nasza godność została nam odebrana, jesteśmy nagrywani i szpiegowani w naszym własnym domu, do którego nawet nie możemy dojechać, a to wszystko dzieje się w centrum Gdańska — mówi pełny zdenerwowania p. Jacek.

Wyrok w sprawie rozbiórki nielegalnej drogi, płotu oraz bramy wydał Sąd Administracyjny w Gdańsku. Sąsiad p. Jacka odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który to podtrzymał decyzję pierwszej instancji.

- Nasz sąsiad lekceważy wszystkie wyroki, płaci kary za niewykonanie wyroku i nic sobie z tego nie robi — tłumaczy Jacek Cywiński. - Nie rozumiem, jak w państwie prawa można doprowadzić do sytuacji, w której ktoś na kilka lat blokuje komuś dojazd do jego domu, zamyka bramę, a z wyroków sądu nic sobie nie robi. Po co w takim razie są te sądy, skoro ich wyroki nie mogą być egzekwowane.

Pan Jacek, choć pierwotnie walczył w każdej instytucji o spokój i komfort życia, teraz zwyczajnie zaczął się bać o swoje bezpieczeństwo, stąd też zwrócił się o pomoc i interwencję do redakcji "Dziennika Bałtyckiego".

Jak wynika z ustaleń naszej redakcji — interesy sąsiada p. Jacka reprezentuje Roman Nowosielski, adwokat i sędzia Trybunału Stanu w latach 2005 - 2011. Nasz czytelnik obawia się również działań dzielnicowego, który zdaniem naszego czytelnika w kontaktach z jego sąsiadem wykazywać miał się stronniczością.

- Mój sąsiad wraz ze swoim mecenasem powołuje się na prawo własności, ale żadne prawo własności nie może odbierać komuś innemu wolności a nagrywanie i podglądanie to działanie kryminalne — tłumaczy p. Jacek.

O komentarz w sprawie poprosiliśmy radnego Prawa i Sprawiedliwości, Przemysława Majewskiego, który zdecydował się wesprzeć mieszkańca Gdańska w jego nierównej walce o po prostu normalność.

- Zatargi sąsiedzkie są niestety codziennością — mówi radny. - Interweniowałem w podobnej sprawie przy ul. Długi Targ i wspólnymi siłami udało się problem rozwiązać. Problemy często wynikają nie tylko z konfliktów międzyludzkich, ale też z błędów formalnoprawnych leżących po stronie gminy czy państwa. Wiem, że wsparcie mediów znacznie przyspiesza sprawy i często nierozwiązywalne sprawy udaje się wyprowadzić na prostą.

Czy to jedyne problemy mieszkańców z ul. Na Zboczu? Jak tłumaczy nasz czytelnik w toku postępowania okazało się, że dom sąsiada p. Jacka postawiony został bez odbioru, bez planu i niezgodnie z projektem, co stwarzać może zagrożenie katastrofą budowlaną. Zgodnie z wyrokiem wspomniany sąsiad nie może również legalnie mieszkać w swoim domu, jednocześnie nie stawiając się na żadnej rozprawie sądowej.

W związku z zaistniałą sytuacją oraz nielegalnym nagrywaniem p. Jacka, zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, pytając, czy w 2021 roku w rejonie dzielnicy Siedlce funkcjonariusze otrzymywali zgłoszenia dotyczące m.in. nielegalnego nagrywania, jak również czy zgłaszany był fakt niemożliwości dojazdu do posesji.

- Informuję, że w rejonie dzielnicy Siedlce w 2021 i 2022 roku nie było zgłoszeń dotyczących nielegalnie postawionego płotu czy też blokady dojazdu do posesji - mówi podinsp. Magdalena Ciska, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.

Jak zaznacza rzecznik gdańskiej policji, w 2021 roku dzielnicowy tego rejonu otrzymał zgłoszenie od jednego z mieszkańców, że sąsiad zakłóca pracę jego prywatnego monitoringu.

- Wskazany przez zawiadamiającego mężczyzna stwierdził, że robi tak, ponieważ monitoring sąsiada nagrywa go i czuje się on inwigilowany - tłumaczy podinsp. Magdalena Ciska. - Dzielnicowy w rozmowie z mężczyznami, pouczył ich o dalszych możliwościach prawnych. W 2021 roku oraz w 2022 roku nie było skarg na pracę policjanta, który pełni funkcję dzielnicowego w dzielnicy Siedlce.

Czy powyższy problem p. Jacka Cywińskiego to przykład bezradności obywatelskiej wobec prawa? A może raczej ułomności systemu prawnego, który pomimo wydania prawomocnego wyroku przez kilka lat nie jest w stanie wyegzekwować jego wykonalności?

Do sprawy jeszcze wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki