Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Borelioza, czyli eldorado dla oszustów. Rozmowa z dr n. med Anną Korczak-Rogoń

rozmawiała Dorota Abramowicz
Osobom wykonującym niewiadomej prowienencji  testy  na boreliozę radzę rzucać monetą. To równie skuteczne, a zdecydowanie tańsze - dr Anna Korczak-Rogoń
Osobom wykonującym niewiadomej prowienencji testy na boreliozę radzę rzucać monetą. To równie skuteczne, a zdecydowanie tańsze - dr Anna Korczak-Rogoń 123RF
O przenoszonej przez kleszcze boreliozie, błędach w diagnostyce i leczeniu tej choroby mówi dr n. med Anna Korczak-Rogoń z powstającego przy Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni Kaszubskiego Centrum Leczenia Chorób Odkleszczowych.

Zaglądając na fora internetowe poświęcone boreliozie wydaje się, że już wszyscy wszystko o niej wiedzą. To prawda?

Nie wszyscy i nie wszystko. Pojawiają się niedopowiedzenia i kłamstwa. Przypomina to zabawę w głuchy telefon, gdy informacja podawana z trzeciej ręki staje się już nieprawdziwa. Ponadto ludzie uwielbiają się bać i wzajemnie straszyć.

Czytałam o pacjentach, którzy umierają na boreliozę...

Zdarzają się ciężkie przebiegi. Ale to są wręcz promile. Na około siedem tysięcy pacjentów z boreliozą, którzy przez lata przeszli przez moje ręce, takich ciężkich przypadków było mniej niż dziesięć. Generalnie borelioza jest w pełni uleczalna. To choroba bakteryjna wywołana przez bakterie nieodmiennie wrażliwe na stosowane antybiotyki. Problem może polegać jedynie na tym, że czasem jedne antybiotyki docierają w pewne miejsca w zbyt małym stężeniu, by wybić bakterie. Wówczas trzeba zastosować inny antybiotyk.


Czytaj: Kleszcze atakują. Plaga boreliozy dotarła na Pomorze

Silniejszy?

Nie ma silniejszych i słabszych antybiotyków. Są antybiotyki o wąskim lub szerokim spektrum i takie, które działają lub nie działają na dane bakterie. Wiadomo od lat, że w boreliozie działają konkretne antybiotyki. Jeśli zostaje postawione odpowiednie rozpoznanie i włączy się właściwe leczenie, w stosunkowo krótkim czasie zlikwidujemy krętki. Trwa to z reguły dwa, cztery tygodnie przy leczeniu jednym, góra dwoma antybiotykami. Najdłuższy okres leczenia wynosi osiem tygodni.

A nie kilka lat?

Przedłużona antybiotyko-terapia i tak nie odwróci następstw choroby, którą rozpoznano tak późno, że doszło do nieodwracalnych zmian w jakimś narządzie. Nie wyleczy też innych chorób.

Jakie są objawy boreliozy?

U ok. 30 proc. pacjentów występuje rumień. Jeśli wiemy, że ukłuł nas kleszcz i po jakimś czasie - od kilku dni do paru miesięcy - pojawi się regularny, na ogół płaski i nieswędzący rumień, który ma co najmniej cztery centymetry średnicy, to należy pacjenta przeleczyć antybiotykiem. U dzieci może pojawić się siny, parocentymetrowy guzek. To już nie jest typowe i wymaga zrobienia testu, podobnie jak problemy ze stawami, sercem, lub układem nerwowym. Dla ponad 95 proc. pacjentów po zakończeniu leczenia borelioza jest już przeszłością.

A co z kilkoma pozostałymi procentami chorych?

Mają pecha, jeśli w początkowym stadium antybiotyk okazał się niewystarczający lub diagnozę postawiono późno. Podkreślam jednak, że usunięcie krętków jest możliwe na każdym etapie choroby.

Jednak skutki pozostają?

Wyjątkowo rzadko. Częściej za przewlekłe bóle stawów odpowiada choroba zwyrodnieniowa, niż przebyta borelioza.

Jak to jest z rozpoznawaniem boreliozy?

Diagnostyka boreliozy jest niedoskonała. Nie potrafimy odpowiedzieć, czy w organizmie są żywe krętki, czy ich nie ma. Standardy mówią o badaniu dwuetapowym. Pierwszym jest test przesiewowy ELISA, tani i łatwo dostępny, który się robi w dwóch klasach IgG lub IgM. Test przesiewowy jest z założenia testem nadczułym. Jego zadaniem jest wyłapanie wszystkich pacjentów, którzy mają w surowicy przeciwciała przeciwko Borrelia, kosztem tego, że wyłapuje się dodatkowo pacjentów z przeciwciałami podobnymi, sygnalizującymi np. inną chorobę.


Zobacz: Wysyp kleszczy. Coraz więcej zachorowań na boreliozę


Czy może być tak, że ELISA nie wykryje zakażenia?

W zasadzie tylko wtedy, gdy test zrobi się zbyt wcześnie. Zdarza się, że pacjent, u którego pojawia się rumień, niepotrzebnie od razu bada krew, a ujemny wynik wywołuje konsternację. Zdarza się też odwrotnie - pacjenci bez objawów robią testy „na wszelki wypadek”, wynik jest dodatni, więc pojawiają się z żądaniem, by leczyć chorobę, której nie ma.

Jak weryfikuje się wyniki testu ELISA?

Badaniem potwierdzającym, że przeciwciała są na pewno skierowane przeciw boreliozie, jest test Western Blot. Informuje on o tym, czy kiedykolwiek - teraz lub wcześniej - człowiek zetknął się z krętkami Borrelia. Niestety, wiele osób po przeczytaniu głupot w sieci, wydaje od razu ciężkie pieniądze na ten drugi test. Wówczas, nawet jeśli wynik jest dodatni, kieruję pacjenta na test ELISA. Często wyniki ELISY wychodzą ujemnie. Interpretacja takiego wyniku jest karkołomna: przeciwciała, których nie ma, są skierowane przeciwko boreliozie.

Jak tak może być?

Być może pacjent miał kiedyś kontakt z krętkiem i jakaś pamięć immunologiczna pozostała. A może wynik jest fałszywie dodatni, bo to się testom Western Blot zdarza. Lekarz, do którego trafia taki pacjent, musi mieć doświadczenie. I przede wszystkim powinien patrzeć na człowieka, na wywiad z nim zebrany, a nie tylko na wyniki badań dodatkowych. Bywa, że trzeba przeprowadzić szeroką diagnostykę różnicową, konsultacje wielu specjalistów. Często decydująca jest próba leczenia antybiotykiem. Jeśli chory weźmie jeden antybiotyk doustnie przez miesiąc, a drugi przez miesiąc dożylnie i nie wpłynie to na jego samopoczucie, to znaczy, że nie był on chory na boreliozę. Tylko, że pacjenci się z tym niechętnie godzą. Na tym żerują hochsztaplerzy, proponujący kolejne testy. Tymczasem oprócz ELISA i Western Blot żadne inne testy reklamowane w sieci nie są dopuszczone do klinicznej diagnostyki boreliozy. Są bezwartościowe. Osobom korzystającym z domorosłych laboratoriów, posługujących się testami niewiadomej proweniencji, których czułość i swoistość oscyluje między 50 a 60 proc., radzę rzucać monetą. Jest to równie skuteczne, a zdecydowanie tańsze.

A co z testem PCR, poszukującym DNA Borrelii?

Na polskim rynku nie funkcjonują dobre PCR-y. Słyszałam, że w Białymstoku i Warszawie zaczynają wprowadzać diagnostykę akredytowanymi PCR-ami, ale na razie i tak standardowymi metodami jesteśmy w stanie wykluczyć boreliozę. Gorzej jest z jej potwierdzeniem. I tu diagnostyka genetyczna wykonywana rzetelnymi testami może pomóc.

Co pani sądzi o metodzie ILADS?

Metoda ta powstała w USA i nie jest uznawana przez Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Propaguje ją stowarzyszenie pacjentów, którzy wierzą, że ciężko chorują na boreliozę, a ich misją jest pomaganie osobom mającym podobny problem. Jestem otwarta na to, że może zdarzyć sięczasem pacjent, który będzie chorował inaczej, niż podają podręczniki medyczne. Jednak kiedy widzę osobę, która na podstawie jednego dodatniego wyniku dowolnego testu, wydała 30 tys. złotych na dwuletnie leczenie, to wiem, że padła ofiarą oszustwa. Niestety, nie można tego ukrócić, gdyż pacjenci wcześniej podpisują dokumenty, w których zrzekają się jakichkolwiek roszczeń.

Gdyby mieli łatwiejszy dostęp do specjalistów, nie trafialiby w ręce oszustów...

Zgoda. Przyjmując pacjentów na Kaszubach, widzę, jak wielu nawet nie wie, że ma boreliozę. Chorzy ci zapewne nigdy nie dojadą do większych ośrodków, a jeśli już, to w kolejkach do wizyt refundowanych przez NFZ muszą czekać od pół roku do dwóch lat. Tak pojawiła się idea powołania Kaszubskiego Centrum Leczenia Chorób Odkleszczowych, prowadzącego nie tylko działalność diagnostyczno-terapeutyczną, ale także edukująca lekarzy POZ. Zbiegło się to z wizją dr. Andrzeja Sokołowskiego, który postanowił reaktywować poradnię chorób zakaźnych przy Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Na razie początki Kaszubskiego Centrum Leczenia Chorób Odkleszczowych są skromne, w Gdyni pracuje dwóch zakaźników, ja będę trzecia. Będziemy starali się rozwijać działalność dydaktyczną, krzewiąc wiedzę o boreliozie wśród lekarzy pierwszego kontaktu. Ważne, by potrafili oni w podstawowym zakresie diagnozować i leczyć większość pacjentów, a pozostałych kierowali do placówek, które zajmą się bardziej skomplikowaną diagnostyką i terapią. Zakładamy też, że specjaliści z Centrum będą przyjmować chorych nie tylko w Gdyni, ale także jeździć do pacjentów w rejony, gdzie borelioza występuje najczęściej.


Dr n. med Anna Korczak Rogoń, przez lata kierownik oddziału neuroinfekcji w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy , obecnie współtworzy Kaszubskiego Centrum Leczenia Chorób Odkleszczowych przy UCCMiT w Gdyni

"Nie igraj z kleszczem" - kampania informacyjna pomoże uchronić się przed kleszczowym zapaleniem mózgu

Dzień Dobry TVN/x-news

POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki