Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bobo na piątek. Bogusław Kaczmarek: To ludzie tworzą wielkie rzeczy [FELIETON]

Bogusław Kaczmarek
Tomasz Bołt/Polska Press/Dziennik Bałtycki
Umilkły ostatnie fachowe komentarze po meczu eliminacyjnym piłkarskiej reprezentacji Polski w Dublinie. Drużyny ekstraklasy wróciły na ligowe boiska. Lechii po raz kolejny nie udała się podwawelska wyprawa po trzy punkty. Porażka ze słabo prezentującą się do tej pory drużyną Cracovii trenera Roberta Podolińskiego, będącego na wylotowej gwarancji, splendoru i chwały biało-zielonym nie przynosi.

Szukając usprawiedliwienia przegranej, przyczyny nasuwają się same. Niekompletny układ defensywy będącej do tej pory monolitem (jedna stracona bramka w sześciu kolejnych meczach), absencja kontuzjowanego Kuby Wawrzyniaka, przesunięcie na lewą obronę najrówniej grającego do tej pory Grzegorza Wojtkowiaka, jednoczesne zrobienie miejsca na prawej obronie Mateuszowi Możdżeniowi okazały się decyzjami błędnymi. Rozbicie dobrze funkcjonującego duetu Wojtkowiak - Janicki i uszczęśliwienie na siłę mającego awersję już wcześniej do prawej obrony Możdżenia, wydumany karny, to cząstkowe przyczyny niepowodzenia z Cracovią.

Mecz ten i utrata trzech punktów pokazał też, jak ważną rolę w drużynie biało-zielonych odgrywa jej kapitan i duchowy przywódca, Sebastian Mila. Nawet nie najlepiej grający Seba swoją obecnością na placu daje komfort spokoju, zachowanie pewności siebie w trudnych dla drużyny momentach. Marnym pocieszeniem pozostają dwie bramki przecudnej urody zdobyte przez zawodników Lechii. Zwłaszcza gol Piotra Grzelczaka (na zdjęciu) to ozdoba kolejki. Był, w mojej ocenie, nawet technicznie ładniejszy od bramki Hectora Bellerina w meczu Arsenal - Liverpool.

Piłkarskie życie nie znosi pustki i już w sobotę drużynę Lechii czeka arcyważny i idealny na rehabilitację mecz z Legią Warszawa. W dotychczasowych potyczkach z warszawską drużyną działo się wiele ciekawych rzeczy. Warto przypomnieć, że Lechia za trenera Pawła Janasa pokonując Legię Macieja Skorży 1:0 pozbawiła drużynę z Łazienkowskiej tytułu mistrza Polski. Żywiąc nadzieję na powrót do zdrowia Wawrzyniaka i Mili, przy dopingu rekordowej na wiosnę publiczności, ewentualne zwycięstwo (była tego blisko Lechia jesienią na Łazienkowskiej) przybliży gdańską drużynę do miejsc 5-8 na koniec fazy zasadniczej rozgrywek ekstraklasy.

Piłka piłką, ale nie sposób nie zauważyć dotychczasowych sukcesów w wydaniu żeńskiej i męskiej drużyny siatkówki - PGE Atomu Trefla Sopot i Lotosu Trefla Gdańsk. Szczególnie wartościowe i zasługujące na uznanie jest wejście do finału Lotosu Trefla i gra o mistrzostwo Polski po pokonaniu faworyzowanej drużyny Skry Bełchatów. Sukces to niebywały, zawierający w swojej pojemności wiele ważnych elementów składowych. W pierwszym rzędzie ogromny szacunek dla założyciela i twórcy tych drużyn - Kazimierza Wierzbickiego. Po niezbyt udanym poprzednim sezonie (9 miejsce) w przerwie letniej właściciel i zarząd klubu dokonali kilku niezwykle strategicznych decyzji. Pierwszą z nich było podpisanie kontraktu z powracającym z Francji Mateuszem Miką, późniejszą rewelacją mistrzostw świata. Ale tą najważniejszą wydaje się powierzenie stanowiska trenera Andrei Anastasiemu, przez wielu znawców uznawanego za straconego dla polskiej siatkówki. Jego decyzje i praca są potwierdzeniem, że nie pieniądze - choć nie zawsze - ale jednak ludzie tworzą wielkie rzeczy.

Klucz do obecnego sukcesu, jak sam Anastasi wielokrotnie powtarzał, to znalezienie do zespołu ludzi wartościowych pod względem umiejętności techniczno-taktycznych, ale również o profilu mentalnym i charakterologicznym zbliżonym do wizji jego siatkówki na potrzeby nowego Lotosu Trefla.

Kończąc ten felieton, jako jeden z licznych kibiców siatkówki, będąc wyrazicielem życzeń, niech w finale 15, 24 i 29 kwietnia lady luck będzie z Andreą Anastasim w barwach gdańskiego Lotosu Trefla, a wszystkim zawodnikom niech towarzyszy siatkarskie motto trenera "enjoy the game".

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki