Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bobo na piątek. Bogusław Kaczmarek: Na polu minowym [FELIETON]

Bogusław Kaczmarek
Tomasz Bolt/Polskapresse
W Lechii kalejdoskopu trenerskich zmian ciąg dalszy. Cofając się w czasie, mogliśmy się przekonać, że w Lechii - jak już kiedyś pisałem - najczęstsze i najtrwalsze są zmiany. Najlepszy trener w Polsce, Michał Probierz - w opinii starego właściciela klubu, Andrzeja Kuchara - mający ważny trzyletni kontrakt, okazał się za słaby i został zwekslowany w marcu (12 miejsce w ekstraklasie i odpadnięcie z Pucharu Polski).

Kolejny medialny kandydat PR-owy i nie tylko nie znalazł uznania wśród fanów biało-zielonych. Gdy wydawać się mogło, że Holender Ricardo Moniz to właściwy trener, który może realizować z powodzeniem filozofię władz klubu i osiągnąć upragniony cel (gra w europejskich pucharach), niespodziewanie katapultował się z biało-zielonego balonu. Jego następca, Joaquim Machado, rekomendowany i zachwalany przez sportowy management, okazał się trenerskim niewypałem niezdarnie stąpającym po polu minowym złożonym z 20 nowych piłkarzy.

Trener ten sprawiał wrażenie człowieka, który zgubił kontakt i relację z otaczającą go piłkarską rzeczywistością. Jego zwolnienie po porażce z Pogonią to już historia. Brak spójności i jedności w ocenie nowego kandydata na trenera i co za tym idzie decyzji o zatrudnieniu szkoleniowca spowodowały, że rola tymczasowych trenerów spadła na barki ludzi od lat związanych z Lechią (Tomka Untona i Maćka Kalkowskiego). Wynik Pucharu Polski to wielka kompromitacja klubu, ale skuteczne działania w składzie w zremisowanym meczu z Górnikiem Zabrze to potwierdzenie, że trenerzy złapali kontakt i zbudowali biochemię z zespołem. Czy zostaną na dłużej? Być może mecz z Cracovią da nam odpowiedź.

Rok 2015 dla Lechii będzie szczególny. 70 rocznica to niezwykle ważny jubileusz. Nie byłoby tej historycznej rocznicy, gdyby nie ludzie, którzy ją tworzyli. Jedną z najważniejszych postaci, a legendą na pewno, jest Romek Korynt. Niegdyś kandydat na pięściarskiego mistrza wybrał i pokochał piłkę nożną. Lechista z biało-zielonym krwiobiegiem, wielokrotny reprezentant kraju, uczestnik kultowego meczu piłkarskiej wojny polsko-sowieckiej w Chorzowie. Piłkarz wyklęty z reprezentacji przez komunistyczne sportowe władze został pozbawiony gry w drużynie narodowej w największym rozkwicie. Wierny przez lata biało-zielonym barwom. Mam nadzieję, że w drodze wyjątku i szczególnego szacunku powinien znaleźć miejsce w Klubie Wybitnego Reprezentanta. Wierność barwom i postawa Romana Korynta powinna być wzorem dla przyszłych pokoleń piłkarskiej Lechii.

Bogusław Kaczmarek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki