Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blog "Postawy i okolice" :Internetowa podróż na Kresy

rozm. Marek Adamkowicz
FOT. Z BLOGA POSTAWY I OKOLICE
Z Gienkiem Kwiatkowskim, autorem bloga "Postawy i okolice", o jego pasji historycznej, poszukiwaniu pamiątek i współczesności mieszkańców Kresów rozmawia Marek Adamkowicz.

"Postawy i okolice" - tak się nazywa prowadzony przez Pana blog. Przyznam, że jestem pod wrażeniem zebranych tu materiałów.

Na blogu można zobaczyć kopie dokumentów, zdjęć, wspomnienia byłych mieszkańców, które dotyczą historii Postaw i okolicznych miejscowości powiatu postawskiego, jaki istniał w czasach II Rzeczypospolitej. Czasami publikuję tam również swoje artykuły historyczne. Obecnie Postawy to niewielkie miasteczko na Białorusi, w którym mieszka około 20 tysięcy osób, i centrum postawskiego rejonu (powiatu). Do września 1939 roku miasto wchodziło w skład województwa wileńskiego. Według przedwojennego spisu ludności, Polacy stanowili w Postawach 52 procent mieszkańców.

Zebranie tego wszystkiego musiało zająć sporo czasu.

To prawda. Z drugiej jednak strony, historia interesowała mnie zawsze, odkąd tylko pamiętam. W dzieciństwie, kiedy moi rówieśnicy wołali mnie, żebym grał w piłkę nożną, ja zostawałem w domu i czytałem książki historyczne. A kiedy do mojej babci przychodziły przyjaciółki albo sąsiedzi, to często wspominali życie przed wojną i w czasie wojny. Słuchałem tego uważnie, z wielkim zainteresowaniem.

Teraz dzieli się Pan swoją wiedzą w internecie.

Myśl o prowadzeniu bloga krajoznawczego pojawiła się u mnie kilka lat temu. W internecie nie znalazłem ani jednej strony w języku polskim, która byłaby poświęcona historii mojej małej ojczyzny. A przecież osadnictwo polskie na tych ziemiach pojawiło się już około XIV wieku! Tu urodziło się lub mieszkało wiele znanych w Polsce osób, których nazwiska zapisały się złotymi zgłoskami w historii państwa. Warto wspomnieć malarza i powstańca z 1863 roku Alfreda Rommera, księdza męczennika Bolesława Maciejewskiego, słynnych polskich aktorów Stanisława Jasiukiewicza i Zygmunta Kęstowicza, dyrygenta, organistę i kompozytora Bronisława Rutkowskiego, znanych polskich historyków Zbigniewa Siemaszkę i Annę Deląngową (Deląg). Oczywiście, równie zasłużonych postaci było tu więcej.

Wspomniał Pan, że zaczął tworzyć blog z powodu braku stron internetowych poświęconych Postawom, ale zdaje się, że wciąż nie ma ich wiele...

Rzeczywiście, stron internetowych w języku polskim na temat historii północno-wschodnich Kresów jest nie tak dużo. Znam kilka stron o Brasławszczyźnie, jest ciekawa strona o Podbrodziu, do których często zaglądam. Ale stron historycznych o Postawach i okolicach w języku polskim wciąż nie ma. Mój blog jest jedyny.

Wpisy na blogu dowodzą, że odkrył Pan niejedną tajemnicę.

Nie uważam, że mi się udało odkryć jakieś tajemnice historii. Pozostawię to zawodowym historykom. Informacje, które publikuję na blogu, biorę z dostępnych źródeł: są to książki, archiwa, strony internetowe, wspomnienia byłych mieszkańców powiatu. Czasami trafiają się rzeczy mało znane, jak na przykład obrona strażnicy Kamienny Wóz. Szczegóły tego wydarzenia poznałem z listu mieszkańca miasteczka Głębokie na Białorusi. Opisał w nim bohaterski czyn plutonowego Pawła Pałczyńskiego, dowódcy strażnicy Kamienny Wóz, z pułku KOP Głębokie, który 17 września 1939 roku ogniem z cekaemu przez dwie godziny powstrzymywał na granicy nacierających czerwonoarmistów. Do dziś w Polsce wiele rzeczy dotyczących tego, co się działo po 17 września na wschodnich terenach Rzeczypospolitej, pozostaje nieznanych.

Przykładem może tu być bohaterska śmierć leśniczego Nosińskiego z powiatu dziśnieńskiego. Były mieszkaniec miasteczka Ziabki (w rejonie głębockim) Sołomon Itman wspominał: "18 września 1939 r. [raczej 17-go] ja sam byłem świadkiem »bitwy o Ziabki« (...). O świcie przez Ziabki przeszedł na zachód szwadron polskiej kawalerii, a po około pół godziny, galopem, na mongolskich koniach, przemknęło około 15 radzieckich kawalerzystów w budionówkach (czapkach spiczastych), i od razu za miasteczkiem rozpoczęła się intensywna strzelanina. Kiedy wszystko ucichło, czerwoni jeźdźcy pogalopowali na wschód. Jak potem się dowiedziałem, leśniczy Nosiński z karabinem w rękach próbował zatrzymać zwiad czerwonych na przejeździe kolejowym. Jego zabili, ale i on zastrzelił dwóch czerwonoarmistów (...)".

Ludzie często kontaktują się z Panem w sprawie tego rodzaju historii?

Tak, najczęściej zwracają się do mnie z prośbami o pomoc w odnalezieniu krewnych albo o informacje o ich losie. Niestety, mogę pomóc tylko niewielu i zazwyczaj radzę zwracać się do białoruskich archiwów. Inni przysyłają swoje wspomnienia albo kopie zdjęć z rodzinnych albumów, za co ja, korzystając z okazji, chcę im jeszcze raz serdecznie podziękować.

Blog "Postawy i okolice" jest niezwykły z jeszcze jednego powodu: teksty są znakomicie napisane, choć języka polskiego nie uczył się Pan w szkole.

Niestety, mój język polski jest daleki od doskonałości. Niektóre moje teksty redaguje, usuwa błędy znajoma z Polski. Jestem jej za to bardzo wdzięczny. Urodziłem się w Postawach na początku lat 60. Wtedy na Białorusi nie było ani polskich szkół, ani żadnych innych ośrodków polskiej kultury, nawet polskich gazet nie było. W odróżnieniu od sąsiedniej Litwy, język polski na Białorusi był wtedy zakazany i jeśli ktoś ze starszego pokolenia rozmawiał po polsku, to władze patrzyły na niego podejrzliwie.

Ja chodziłem do szkoły z białoruskim językiem nauczania, a polską mowę często słyszałem w domu. Oczywiście, to nie był taki klasyczny język polski, a raczej tak zwana podwileńska gwara, dialekt północnokresowy. Pamiętam, że kiedy do moich rodziców przychodzili goście, to zawsze przy stole śpiewali polskie piosenki. Lubiłem ich słuchać. W takich warunkach babcia, jak też rodzice uczyli mnie troszeczkę języka polskiego, wykorzystując do tego stary polski elementarz, wydany w Wilnie na początku lat 20. Mam go do tej pory.

W podobnej sytuacji są Polacy mieszkający dzisiaj w Postawach?

Od wielu lat mieszkam na Łotwie, ale czasem bywam w Postawach. Tam nadal nie ma polskiej szkoły i sytuacja z językiem polskim jest nawet gorsza niż była za czasów komunistycznych. Według oficjalnych danych, dzisiaj w postawskim rejonie (powiecie) zaledwie 5 procent mieszkańców ma polskie pochodzenie. Nieoficjalnie jest to nawet 25-30 procent. Trzeba zaznaczyć, że władze umyślnie zaniżają liczbę Polaków na Białorusi. Oprócz tego niektórzy nacjonalistycznie nastawieni białoruscy działacze wmawiają ludziom, że żadnych Polaków na Białorusi nie ma, że ci, którzy się uważają za Polaków, w rzeczywistości są jakoby "spolszczonymi, spolonizowanymi Białorusinami".

Oni mówią pogardliwie o "kościelnych Polakach", mając na myśli to, że Polacy tylko się modlą po polsku, a na co dzień z języka polskiego nie korzystają. I rzeczywiście, dzisiaj język polski w Postawach i okolicach znają tylko ludzie starszego pokolenia. Jeśli zaś chodzi o młodzież, to poza nielicznymi wyjątkami, nie mówi ona po polsku ani nawet po białorusku. Woli rozmawiać po rosyjsku.

Rozmawiał Marek Adamkowicz

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki