Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BJKC Polska - Rumunia w Radomiu. Szybki nokaut Igi Świątek, prowadzimy 2:0

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
fot. sylwia dabrowa / polska press
Iga Świątek nie dała szans (6:1, 6:0) Mihaeli Buzarnescu w drugim piątkowym meczu z Rumunią, w ramach rozgrywek Billie Jean King Cup (kiedyś Puchar Federacji). Po pierwszym dniu Polki prowadzą 2:0 i są już o krok od końcowego zwycięstwa.

Każdy inne rozstrzygnięcie, niż wysokie zwycięstwo naszej tenisistki, byłoby niespodzianką. Kibice, którzy wypełnili po brzegi halę w Radomskim Centrum Sportu liczyli jednak, że zobaczą trochę dobrego tenisa a nie surową lekcję, jakiej światowa numer jeden udziela sklasyfikowanej na 123. pozycji w rankingu WTA rywalce.

Kilku ciekawych akcji w końcu się doczekali, choć początek meczu stał pod znakiem totalnej dominacji Świątek. Dość powiedzieć, że pierwsze trzy gemy trwały zaledwie dziewięć minut, a Buzarnescu zdobyła w nich w sumie zaledwie trzy punkty. Leworęczna Rumunka była zupełnie bezradna. - I po co ja tu przychodziłem. Nasza leje ją, jak kiedyś Kliczko Adamka - utyskiwał jeden z widzów.

Dopiero w kolejnych gemach Buzarnescu była w stanie - przynajmniej chwilami - nawiązać walkę. Głównie jednak dlatego, że usatysfakcjonowana wysokim prowadzeniem Świątek lekko się rozluźniła, co zaowocowało większą liczbą błędów. Rumunka nie grała źle, próbowała utrzymać tempo gry w wymianach. Czego by jednak nie próbowała - piłka wracała z dwa razy większą prędkością.

Przegrywając 0:5 Buzarnescu zdołała w końcu wygrać gema przy swoim serwisie i uniknąć porażki do zera. W kolejnym Polka dokończyła jednak dzieła, wykorzystując trzecią piłkę setową. Drugi set był już bez historii, a cały mecz nie trwał nawet godziny.

- To są takie chwile, których się nie zapomina. Atmosfera była fantastyczna, miałam gęsią skórkę wychodząc na kort i mam nadzieję, że częściej będę miała okazję do występów przed polską publicznością - przyznała po meczu Świątek. - Po Miami miałam sporą przerwę, jestem zregenerowana. Mecz faktycznie od początku do końca potoczył się po mojej myśli, ale nie można nazwać tego popisem. Musiałem być czujna, bo wiedziałam, że moja przeciwniczka ma super bekhend i umie zrobić z niego użytek - dodała.

Wcześniej na wysokości zadania stanęła również Magda Linette, która wygrała 6:1, 4:6, 6:2 z Rumunką Iriną-Camelią Begu. Po pierwszym dniu Polki prowadzą z Rumunkami 2:0 i do zwycięstwa potrzebują już tylko jednego wygranego spotkania.

W sobotę o godzinie 11 rywalizacja zostanie wznowiona, a jako pierwsze zagrają Świątek i Begu. Potem dojdzie do pojedynku Linette z Buzarnescu.

Jeśli będzie wynik 2:2 zostanie rozegrany mecz deblowy, do którego kapitan Dawid Celt wstępnie nominował Magdalenę Fręch i Alicję Rosolską. Po drugiej stronie siatki staną Andreea Mitu i Andreea Prisacariu. Do meczu w grze podwójnej dojdzie również w przypadku, gdy Świątek pokona Begu. Wówczas, przy rozstrzygniętym już spotkaniu, na kort nie wyjdzie Linette.

Zwycięzca meczu w Radomiu znajdzie się w gronie 12 reprezentacji, które zagrają w listopadzie w turnieju finałowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: BJKC Polska - Rumunia w Radomiu. Szybki nokaut Igi Świątek, prowadzimy 2:0 - Sportowy24

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki