Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa o pierwszą trójkę

Patryk Kurkowski
W listopadzie Trefl uległ u siebie Czarnym 73:82
W listopadzie Trefl uległ u siebie Czarnym 73:82 Przemek Świderski
Coraz bliżej końca sezonu zasadniczego i decydujących rozstrzygnięć. Nad Słupią dojdzie do starcia zespołów, które marzą o miejscu w pierwszej trójce przed fazą play-off, więc nie mogą sobie pozwolić na kolejną porażkę. Derby Pomorza mają więc dodatkowy smaczek.

Po dwóch ligowych zwycięstwach z rzędu większość była przekonana, że kryzys słupszczanie mają już za sobą. Zeszłotygodniowa porażka w Poznaniu z miejscowym PBG Basketem wyraźnie pokazała, że ekipa Dainiusa Adomaitisa nadal ma spore problemy, zwłaszcza w ataku.

- Trefl jest bardzo dobrym zespołem, co potwierdził w ostatnich spotkaniach. Od początku sezonu sopocianie grają bardzo dobrze w obronie, więc tym razem dużo będzie zależeć od naszej ofensywy. Musimy we własnej hali trafiać "swoje" rzuty. Zabrakło nam ich w Poznaniu, teraz musimy być i będziemy lepiej skoncentrowani, a także bardziej cierpliwi - powiedział na łamach oficjalnej strony klubu trener Czarnych Panter, który nie będzie mógł skorzystać z usług Williama Avery'ego, bo Amerykanin naciągnął mięsień.

Mimo fatalnej postawy w rundzie rewanżowej Energa Czarni utrzymują się na prowadzeniu w tabeli, lecz po piętach depcze im mający zawrotne tempo PGE Turów Zgorzelec, a dwa punkty straty mają trzy inne pomorskie zespoły - Asseco Prokom Gdynia (dwa mecze mniej rozegrane), Trefl Sopot i Polpharma Starogard Gdański.

W tej sytuacji sobotnia potyczka graczy Adomaitisa z Treflem ma wielkie znaczenie dla układu sił w ścisłej czołówce.

Sopocianie zamierzają w Słupsku wygrać i zrewanżować się za dotkliwą porażkę w Ergo Arenie. Podopieczni Karlisa Muiznieksa są nie tylko zmotywowani, ale też w niezłej formie. Potwierdzili to przed tygodniem w derbach Trójmiasta, tocząc znakomity bój z mistrzem Polski. Żółto-czarni ostatecznie przegrali 76:78, lecz byli zadowoleni ze swojego występu, który napawa ich optymizmem.

- Według mnie, zagraliśmy bardzo dobry mecz. Chylę czoła przed moimi zawodnikami - stwierdził Łotysz.

- Nie ukrywam, iż pozostaje niedosyt po tym spotkaniu. Mogliśmy wyjechać jako zwycięzcy, niestety tak się nie stało. Szkoda, ale gramy dalej. To wszystko idzie w bardzo dobrym kierunku. Gramy coraz lepiej i mam nadzieję, że te następne spotkania, które będą bardzo ciężkie dla nas, zakończą się korzystniejszym wynikiem - przyznał kapitan Filip Dylewicz.

Początek zawodów w sobotę o godz. 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki