Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Benefis Roberta Kwiatkowskiego w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. "Koncertami musimy zarażać ludzi emocją, poruszać wrażliwe struny"

Dorota Abramowicz
Robert Kwiatkowski, koncertmistrz Polskiej Filharmonii Bałtyckiej: W dawnych czasach ludzie, którzy chodzili na koncerty, chcieli przerwać otaczającą ich ciszę, dziś chcą odciąć się od hałasu
Robert Kwiatkowski, koncertmistrz Polskiej Filharmonii Bałtyckiej: W dawnych czasach ludzie, którzy chodzili na koncerty, chcieli przerwać otaczającą ich ciszę, dziś chcą odciąć się od hałasu archiwum prywatne
Jestem niespokojnym człowiekiem, który cały czas czegoś szuka. Koncertami musimy zarażać ludzi emocją. Poruszać wrażliwe struny, które są w każdym człowieku - mówi Robert Kwiatkowski, koncertmistrz Polskiej Filharmonii Bałtyckiej i profesor Akademii Muzycznej w Gdańsku. Artysta nietuzinkowy, który 7 lutego w PFB na Ołowiance będzie obchodzić dwudziestolecie muzycznej pasji.

- Jestem człowiekiem szczęśliwym i spełnionym - tak pisze Pan o sobie .Wiele trzeba było zrobić, aby osiągnąć ów stan szczęścia i spełnienia?  
- Przez dwadzieścia lat trochę się tego nagromadziło. Nie chcę zanudzać statystykami, wymienianiem osiągnięć czy koncertów, ale te dwie dekady to kawałek czasu, w którym może się wiele dobrych rzeczy wydarzyć. Jestem niespokojnym człowiekiem, który cały czas czegoś szuka. Moja aktywność i energia artystyczna najpierw znajdowała ujście na bazie kwartetu fortepianowego "Dali" (od nazwiska znanego artysty malarza), którego byłem współzałożycielem. Jeździliśmy z przyjaciółmi na konkursy, zdobywaliśmy laury i przez jakiś czas myślałem, że jest to moja droga życiowa. Potem kwartet zakończył swoją działalność, a ja zacząłem szukać dalej. Razem z przyjacielem z kwartetu "Dali" założyliśmy orkiestrę smyczkową „Hanseatica Chamber Orchestra". Szybko zyskaliśmy sobie serca wspaniałych artystów o międzynarodowej sławie, z którymi mogliśmy współpracować, i którzy zapraszali nas na ważne festiwale. Obecnie spełniam się kameralnie w Polish Piano Trio oraz w przeróżnych formacjach na Festiwalach z przyjaciółmi z całej Polski. Ponadto piastuję stanowisko Koncertmistrza Polskiej Filharmonii Bałtyckiej oraz jestem dr hab. i profesorem uczelnianym Akademii Muzycznej w Gdańsku  Dzięki różnego rodzaju aktywności - gry w kwartecie, w trio, solo, w dodatku od 2011 roku wziąłem udział w około 80 koncertach europejskich orkiestr jako koncertmistrz gościnny - mogę uważać się za człowieka spełnionego i szczęśliwego. A jako zwieńczenie dotychczasowych osiągnięć otrzymałem od Ministra odznakę honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej” w roku 2017.

Robert Kwiatkowski, koncertmistrz Polskiej Filharmonii Bałtyckiej: W dawnych czasach ludzie, którzy chodzili na koncerty, chcieli przerwać otaczającą ich ciszę, dziś chcą odciąć się od hałasu

Benefis Roberta Kwiatkowskiego w Polskiej Filharmonii Bałtyc...

- I już niczego więcej Panu nie trzeba?
- Skądże! Jak Bóg da, chciałbym dalej kontynuować poszukiwania jakie dyktuje mi moja niespokojna dusza.

- Grał Pan przed publicznością w wielu krajach. Czy my, Polacy, inaczej niż np. w zachodniej Europie słuchamy muzyki klasycznej ?
- Nasza tradycja obcowania z muzyką klasyczną nie jest lepsza lub gorsza od tradycji w innych krajach. Jest jednak trochę inna. W  Niemczech, w prywatnych domach stoi bardzo dużo instrumentów, na których ludzie grają amatorsko.W prawie każdym małym miasteczku działa chór, organizujący koncerty klasyczne. Niezależnie od tego nasza polska publiczność jest równie bardzo wdzięczna, potrafi być bardzo entuzjastyczna. I dość świeża, co oznacza, że jej reakcje są bardzo szczere. Dla artysty jest to bardzo ważne - dostajemy ważny feedback od publiczności, te owacje, aplauz sprawiają, że widzimy sens tego, co robimy. Uważam, że jest to prawdziwy cel naszej pracy. Koncertami musimy zarażać ludzi emocją. Poruszać wrażliwe struny, które są w każdym człowieku.

- To trudne zadanie?
- Świat, który nas otacza jest szybki i dość brutalny. W dawnych czasach ludzie, którzy chodzili na koncerty, chcieli przerwać otaczającą ich ciszę. Mam wrażenie, że człowiek dziś idący na koncert chce odciąć się od tego hałasu, który aż huczy za drzwiami filharmonii. Wejście na salę koncertową może wyrażać chęć stania się lepszym człowiekiem. Sztuka, a w szczególności muzyka będąca najpiękniejszą ze sztuk, powoduje, że rzeczywiście stajemy się bardziej wrażliwi. Niestety, wrażliwość we współczesnym człowieku jest narażona na lekkie przytępienie.

- W najbliższy piątek, 7 lutego w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance odbędzie się koncert wieńczący 20 lat pańskiej muzycznej pasji. Co przygotowuje Pan dla słuchaczy?
- Najlepiej czuję się w muzyce klasycznej, w epoce klasycyzmu. Jest to dla mnie muzyka doskonała, skończona, perfekcyjna. Najlepiej ją rozumiem. Jeśli więc już miałem taką możliwość, wybrałem bliskich memu sercu  kompozytorów i ich genialne utwory. To są ci najwybitniejsi, filary epoki klasycyzmu : Wolfgang Amadeusz Mozart  i jego najwspanialsza i najbardziej błyskotliwą uwertura do opery Wesele Figara.Do tego Joseph Haydn i jego stosunkowo niedawno odnaleziony, bardzo poetycki  i dojrzały koncert skrzypcowy A dur Hob. VIIa:3 . Gwoździem i bezsprzecznie kołem zamachowym koncertu jest V Symfonia c-moll op. 67. Ludwika  van Beethovena - bardzo wyjątkowa i dotykająca swoją siłą. Jest tak bezwzględna, że aż pasuje do naszych czasów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki