Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bazylika Mariacka, korona Gdańska wymaga nieustannej troski

Marek Adamkowicz
Rzeźba św. Jana Ewangelisty. Zdjęcie wykonane w świetle UV oraz dziennym przed konserwacją
Rzeźba św. Jana Ewangelisty. Zdjęcie wykonane w świetle UV oraz dziennym przed konserwacją Agnieszka Fejzer
Kościół Najświętszej Marii Panny to największa ceglana świątynia na świecie. Konserwatorzy zawsze znajdą tu coś do zrobienia. Prowadzą nie tylko bieżące renowacje, ale wciąż usuwają ślady wojny.

Bazylika Mariacka nazywana jest niekiedy koroną Gdańska. To trafne porównanie, zwłaszcza gdy spojrzy się na miasto z Biskupiej Górki czy Góry Gradowej. Można wtedy uzmysłowić sobie nie tylko wielkość kościoła, ale też skalę wyzwań, jakie stoją przed konserwatorami.

- Każdy kilkusetletni obiekt wymaga opieki. W naszym przypadku musimy doglądać nie tylko gigantyczną świątynię, ale też jej wyposażenie - mówi Tomasz Korzeniowski, dyrektor zbiorów i główny konserwator bazyliki Mariackiej. - W tej chwili mamy zinwentaryzowanych około 700 zabytkowych dzieł malarskich, rzeźbiarskich i rzemiosła artystycznego. Nad każdym z nich musimy się pochylić.

Długi cień wojny

Praca specjalistów to nie tylko bieżące zadania, ale po części również usuwanie szkód powstałych w czasie wojny. A były one szokujące. W marcu 1945 r. wypaliło się całe wnętrze świątyni za wyjątkiem kaplic: ścięcia św. Jana, św. Kosmy i Damiana, św. Erazma oraz św. Michała. Zniszczonych zostało ok. 40 proc. sklepień, przestały też istnieć wszystkie okna i bramy, z wyjątkiem dwóch - od ul. Mariackiej i od ul. Szewskiej.

- Tę drugą, tuż po wojnie, przeniesiono przypadkowo do kościoła franciszkanów - zaznacza Tomasz Korzeniowski.
W 1946 r., po ponad 400 latach, kościół powrócił w ręce katolików. Zaczęło się jego odgruzowywanie oraz rekonstruowanie sklepień, bram, okien, jak również układanie posadzki.

Zwieńczeniem pierwszego etapu prac było poświęcenie połowy świątyni, które odbyło się 17 listopada 1955 r. Równolegle poszukiwano ewakuowanego pod koniec wojny wyposażenia oraz podejmowano starania o jego umieszczenie w świątyni. Niestety, wynik nie zawsze był pomyślny. Część obiektów przejęły muzea albo wpadły one w ręce prywatne. Część utracono bezpowrotnie.

- Proces rewindykacji jeszcze się nie zakończył - przyznaje Tomasz Korzeniowski. - Cały czas prowadzimy również prace konserwatorskie. Każdego roku staramy się wykonać zabiegi przy kolejnych dziełach sztuki

Nowe okna i spadające cegły

W ostatnich latach dawny blask odzyskało m.in. epitafium Jerzego Wiltbergera z 1593 r., wyremontowana została wieża i 20 gotyckich okien. Kolejne okno ma być odnowione jeszcze w tym roku. Koszt, bagatela!, 200 tys. złotych.
- Naprawa okien była koniecznością, ich stan był katastrofalny - opowiada konserwator. - Drastycznym tego świadectwem jest wypadek, kiedy to metalowy fragment ramy odpadł od konstrukcji i wbił się w ławkę.

Równie poważna sytuacja jest w przypadku murów. W wielu miejscach trzeba było je tymczasowo zabezpieczyć siatką. Istniała groźba, że spadające fragmenty cegieł kogoś zranią. Pomimo tych zabezpieczeń w 2009 r. głośno było o uszkodzeniu samochodu zaparkowanego w pobliżu kościoła. Wtedy skończyło się na rozbitym reflektorze, strach jednak pomyśleć, co by było, gdyby spadający z kilkudziesięciu metrów odłamek trafił przechodnia.

Święty Jakub za folią

O ile na gruntowny remont murów bazyliki przyjdzie jeszcze poczekać, o tyle lepszych czasów doczekały się niektóre zabytki ruchome. Dzięki środkom z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jeszcze w tym roku odnowiony zostanie ołtarz w kaplicy św. Jakuba, grupa Ukrzyżowania i predella w kaplicy 11 Tysięcy Dziewic, a także predella w kaplicy św. Kosmy i Damiana. Prace już się rozpoczęły.

- Wszystkie te elementy wyposażenia bazyliki wymagały natychmiastowych prac konserwatorskich - ocenia Ewa Lisiak, konserwator dzieł sztuki. - Ze względu na to, że Ministerstwo Kultury przyznało mniejszą kwotę niż była wnioskowana, w ramach projektu zostanie wykonany tylko pierwszy etap robót przy najbardziej zniszczonym elemencie XV-wiecznego wystroju kościoła, czyli przy ołtarzu św. Jakuba.

Zakres prac obejmie oczyszczanie, impregnację osłabionych elementów podłoża oraz wykonanie zabiegów konsolidujących i zabezpieczających przed dalszym osypywaniem się warstw. Ponadto, przeprowadzone zostaną próby zdjęcia przemalowań, doboru materiałów do uzupełnień podłoża, zaprawy, złoceń i warstwy malarskiej.

- Obiekt zostanie zabezpieczony w ten sposób, żeby przerwa między etapem przeprowadzonym w ramach projektu a następnym, obejmującym uzupełnienia, nie odbiła się niekorzystnie na jego kondycji - tłumaczy Ewa Lisiak.
Przewiduje się, że pozostałe obiekty przejdą kompleksową konserwację.

- Ponadpięćsetletnie materiały wymagają regularnej oceny i stałej pomocy w utrzymaniu trwałości - wyjaśnia pani Ewa. - Dla każdego obiektu zostaną przeprowadzone działania inwentarzowe, obejmujące wykonanie dokumentacji opisowej i fotograficznej. Jest ona konieczna do dalszej kontroli stanu zachowania wspomnianych dzieł.

Piękna Madonna jeszcze piękniejsza

Fundusze MKiDN pomogą też w odnowieniu figury Pięknej Madonny. - Odnawiana będzie polichromia oraz ubytki w koronie Matki Bożej - informuje Tomasz Korzeniowski.

Madonna, którą można podziwiać w kaplicy św. Anny, to dzieło szczególne. Wyróżnia się mistrzowskim wykonaniem. Wysoka na dwa metry figura powstała przypuszczalnie w Gdańsku ok. 1420 roku. Wykonano ją z miękkiego kamienia wapiennego. Autora wciąż nie znamy.
Piękna Madonna zwraca uwagę nie tylko artystycznym kunsztem, ale też legendami, które się z nią wiążą. Opowieści jest co najmniej kilka, ale są one do siebie podobne. Jedna z popularniejszych mówi, że po śmierci znanego mistrza garncarskiego jego warsztat odziedziczyła młoda, atrakcyjna wdowa. W warsztacie pracowali dwaj czeladnicy, z których jeden był dobry, pracowity, pobożny, natomiast drugi słynął z lenistwa i skłonności do awantur. Pewnego razu mężczyźni pokłócili się o względy wdowy i w trakcie sprzeczki zły czeladnik nadział się na własny nóż. Podejrzenie padło jednak na dobrego, który został zamknięty w areszcie. Na nic się zdały tłumaczenia i wstawiennictwo wdowy. Domniemanego zabójcę skazano na śmierć.

Kiedy nieszczęśnik modlił się do Matki Boskiej o uratowanie spod ręki kata, ukazała się mu Madonna tak piękna, że - korzystając z ostatniej prośby, jaka przysługuje skazańcowi - poprosił o materiał i narzędzia niezbędne do stworzenia rzeźby. Kiedy sędziowie ujrzeli gotowe dzieło, uznali że żaden morderca nie jest w stanie zrobić czegoś tak cudnego. Ponownie rozpatrzono sprawę czeladnika i uwolniono go od kary śmierci. Ten pojął wdowę za żonę, zaś Piękna Madonna do dziś zdobni kościół Mariacki.

Być może w tej legendzie jest ziarnko prawdy, ale naukowcom ono nie wystarcza. Od czasu do czasu, ktoś uważniej przygląda się niezwykłej figurze. Wśród badaczy trafiają się nawet goście z zagranicy. Przykładowo, dwa lata temu, Piękną Madonną zajmowała się Ingrid Geelen z Królewskiego Instytutu Dziedzictwa Kulturowego w Brukseli. Zafascynowana monumentalną sztuką gotyku próbowała ustalić, kto był twórcą wspaniałego dzieła. Tomasz Korzeniowski zaznacza, że do tej pory nie otrzymał informacji o wynikach badań Ingrid Geelen, ale w takich sprawach na rezultaty często czeka się latami.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki