Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Basil Kerski: ECS będzie symbolem Gdańska

Redakcja
Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku
Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku Przemek Świderski
Budynek ECS stanie się jednym z symboli Gdańska - mówi Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku w rozmowie z Łukaszem Kłosem.

Mówi się, że Europejskie Centrum Solidarności kosztuje fortunę. Czy jedna z najpoważniejszych inwestycji "się zwróci"?
Powstanie ECS to pochwalenie się wielkim polskim sukcesem, jakim była pokojowa rewolucja, która zmieniła nasze państwo i Europę. Solidarność to w światowej historii demokracji jeden z najważniejszych ruchów społecznych. Nie uciekniemy przed tym pozytywnym doświadczeniem. Gdyby dziś nie było ECS, trzeba byłoby wymyślić podobną instytucję. ECS wpisuje na stałe Solidarność i Gdańsk w dziedzictwo kultury demokratycznej Europy. Chociaż w Gdańsku niektórzy kwestionują sens takiej inwestycji, my na co dzień spotykamy obcokrajowców i Polaków spoza Gdańska, którzy podziwiają ten pomysł, wręcz zazdroszcząc takiej instytucji. Jak mają nas poza Gdańskiem szanować, jeśli my sami nie będziemy szanowali naszego dziedzictwa? ECS to instytucja nowoczesna. To nie tylko klasyczne muzeum i archiwum, ale także ośrodek edukacji obywatelskiej, dom dla inicjatyw społecznych oraz miejsce refleksji nad światem współczesnym.

Czytaj także: Plany Europejskiego Centrum Solidarności na 2012 rok

Opinia publiczna bywa niecierpliwa.
W każdym mieście europejskim podobnej wielkości mieszkańcy porównują inwestycje w drogi czy szkoły z ambitnymi przedsięwzięciami ze sfery kultury o znaczeniu międzynarodowym i jest to naturalne. Jednak nie przeciwstawiałbym sobie inwestycji w infrastrukturę miejską inwestycjom kulturalnym. Obydwie sfery jednocześnie wpływają na jakość życia w mieście i jego rozwój.

Kiedy funduszy jest mało, każdą miejską złotówkę obracamy w ręku dwa razy.
Często zapomina się o znaczącym udziale finansowym innych podmiotów w powstaniu ECS. Połowa kosztów powstania budynku pokryta zostanie z funduszy unijnych z priorytetu Kultura i Dziedzictwo Kulturowe. Te środki - wbrew pojawiającym się głosom - i tak nie mogłyby być przeznaczone na tramwaje czy mosty.

Nie zaprzeczy Pan jednak, że wydatki na utrzymanie ECS są, i będą nadal, poważną pozycją w budżecie Gdańska.

Warto pamiętać, że zarówno w ubiegłym roku, jak i w latach poprzednich największy udział w kosztach działalności ECS miał budżet państwa. Dla rządu ECS jest jednym z priorytetów polityki kulturalnej. Dzięki środkom państwowym pozyskujemy środki spoza źródeł publicznych, czego przykładem może być wrześniowa wizyta studyjna Tunezyjczyków i Egipcjan czy konferencja w 30 rocznicę I zjazdu NSZZ Solidarność, które właściwie w całości zostały sfinansowane spoza źródeł publicznych. Z kolei produkcję telewizyjną koncertu w 30 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego pomogła w znacznej mierze sfinansować jedna z dużych spółek.
Czy jest możliwe zatem funkcjonowanie ECS bez miejskich środków?
Gdańskie pieniądze są istotne - pełnią funkcję katalizatora - i bez nich nie byłoby możliwe powstanie i działalność ECS. Niemniej jednak kładziemy nacisk, by każda gdańska złotówka włożona w ECS przyniosła kolejne. Dlatego szczególnie chętnie angażujemy się we współpracę z partnerami wnoszącymi do wspólnych projektów także wkład finansowy, który wprawdzie nie jest wprost widoczny w budżecie ECS czy miasta.

Czytaj także: W maju rozpocznie się budowa Muzeum II Wojny Światowej. W październiku 2013 r. oddane zostanie ECS

Jaki to "zysk" będą więc mieli mieszkańcy?

Korzyści płynące z funkcjonowania tak ambitnych inwestycji kulturalnych, jak Muzeum II Wojny Światowej, Teatr Szekspirowski czy właśnie Europejskie Centrum Solidarności trudno przeliczyć na konkretne kwoty. Nikt nie zaprzeczy jednak, że w takich miastach jak Gdańsk inwestycje w sferze kultury decydują chociażby o atrakcyjności turystycznej. Gdańsk nie jest miejscem, do którego ściągają turyści żądni chwili odpoczynku w warunkach "all inclusive". Ktoś taki - zarówno w Polsce, Francji, jak i Niemczech - prędzej wybierze jeden z kurortów basenu Morza Śródziemnego. Do Gdańska przejeżdża turysta, który jest świadomy symbolicznego znaczenia miasta na mapie Europy.

Sądzi Pan, że turyści spacerujący latem Długą poszukują wrażeń kulturalnych?

Jestem głęboko przekonany, że oferta kulturalna ma istotny wpływ na decyzję turystów. Inwestycje w kulturę kształtują obraz miasta i regionu. Gdańska turystyka jest specyficzna. Turysta przyjeżdża tu do ważnego miejsca dla historii Europy.

Sprawna polityka kulturalna Pana zdaniem może przełożyć się na zwiększone dochody regionu?
Oczywiście. Podam aktualny przykład Euro 2012. Niedawno pewien zagraniczny dziennikarz zwrócił mi uwagę na następujący paradoks. Zdecydowana większość drużyn piłkarskich wybrała na swoje miejsce pobytu Polskę, mimo że infrastruktura sportowa czy nawet hotelarska nie jest na Ukrainie gorsza. W Gdańsku zakwaterują się Niemcy, choć mecze będą rozgrywali na Ukrainie. Sądzi pan, że ich wybór był podyktowany względami czysto racjonalnymi?
Być może Gdańsk jest bliższy niemieckim zawodnikom.
Sądzę, iż u podstawy ich decyzji leżała pozytywna ocena Gdańska. A przecież ze względu na położenie geograficzne i historię równie atrakcyjne są dla Niemców Poznań czy Wrocław. Chcę zwrócić uwagę na to, że nawet gdy trzeba podjąć decyzję racjonalnie, w polityce czy biznesie, istotna jest też subiektywność. A kształtuje ją w znacznej mierze sfera symboliczna, współtworzona w Gdańsku m.in. przez takie instytucje, jak Europejskie Centrum Solidarności czy Muzeum II Wojny Światowej.

Wszystko na temat Europejskiego Centrum Solidarności

Ostatnie badania Uniwersytetu Gdańskiego pokazują jednak, że spora jest grupa przeciwników podobnych przedsięwzięć lub osób co najmniej obojętnych. Może przekaz ten nie trafia do mieszkańców?

Pozytywne skutki naszej działalności będą widoczne po upływie czasu. Wierzę, że gdańszczanie w przyszłości będą dumni z Europejskiego Centrum Solidarności.

Trudno się jednak dziwić wątpliwościom gdańszczan, którzy widzieli, że wielki koncert czy festiwal może powstać także bez wielkiej siedziby.

Warto chyba przypomnieć, że ECS to nie tylko koncerty, ale także cykliczne projekty kulturalne, takie jak All About Freedom Festival czy codzienna działalność edukacyjna i naukowa. Te działania trudno realizować bez odpowiedniej infrastruktury, nie mówiąc już o miejscu dla naszych zbiorów archiwalnych i pierwszej dużej wystawy o Solidarności. Jestem przekonany, że nasza ekspozycja będzie wydarzeniem na skalę europejską, a budynek ECS stanie się jednym z symboli Gdańska.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki